Zew Hord
Hardcore'owi klasycy, Gorilla Biscuits, jedną ze swoich płyt rozpoczynają kawaleryjskim hejnałem. Tak wyobraziłem sobie początek "GORE": potężny atak dęciaków, zawołanie, oznajmiające wszem i wobec - jesteśmy, wychodzimy z podziemia, nadszedł czas
Prób było kilka, najpierw w studiu: Ronin na dudach, Harry na bezprogowej fujarze, ale to, co powstało, było zbyt łagodne. Kamil wrócił do Lubina i specjalnie do tego numeru, dla tych 8 sekund, skonstruował sześciometrową sosnową trombitę, nagrał ją u siebie w piwnicy i podesłał do nas. Potem wspólne słuchanie - szczęki na podłodze: głębokie, potężne, dzikie zadęcie, jakby diabły opuszczały piekło, a barbarzyńska horda ruszała do ataku.
Jak to dawni dobrze beło
Szokująca sprawa: w 1980 roku, etnograf Władysław Sobczyk notuje tekst, który zawiera mocno niepoprawną politycznie, utopijną wizję przeszłości sprzed ponad tysiąca lat
Nostalgiczna pieśń, z bardzo ważnym przesłaniem, w debacie o tożsamości Polaków podnoszonym przez wielu historyków, badaczy, publicystów dawniej i dziś: religia rzymsko-katolicka nie jest "nasza", została tym ziemiom i temu ludowi narzucona siłą, jednocześnie kształtując, a następnie podtrzymując przy życiu system okrutnego wyzysku. Tekst ważny tym bardziej, że wiele środowisk (rozmaitej maści) religię katolicką przedstawia jako coś absolutnie naturalnego, odwiecznego, niepodważalnego. Niektórzy ludowi artyści (co słychać) mieli (i mają) inne zdanie na ten temat
Gore!
Po blisko roku od wymyślenia tytułu płyty, odnalazł się w jednym z tomów Kolberga utwór tytułowy, co dla mnie było kolejnym dowodem na to, że te pieśni były gdzieś blisko, że transcendentnie dawały o sobie znać, że nic nie było przypadkowe. Znakomity tekst, o prawdziwie punk-rockowej konstrukcji, niezwykłe zrytmizowany, pełen rewelacyjnych zwrotów w stylu: dwór-łupiskór. Od razu skojarzył mi się z brawurowym riffem zespołu COKE BUST, który postanowiliśmy wykorzystać do tego numeru.
Szubieniczka stoi
Brutalne wspomnienie dawnych porządków, historii, której nie znaliśmy: na tyłach wielu polskich dworów stały szubienice, na których (pod oknami własnych sypialni!) panowie dokonywali egzekucji na poddanych karząc ich za wszelkiej maści niesubordynację. W pieśni role odwracają się: to chłopi wysyłają na szubienicę dworskich urzędników mających na sumieniu okrucieństwa i gwałty. Tę opowieść przedstawiliśmy w formie, odwołującej się do estetyki sludge metalu. Niesamowity nastrój w pierwszej części i fantastyczne solo Banity na saksofonie.
Ksiydza z kazalnicy zrucić
Odwieczny problem ludu z kapłanami: nauczyciele, "pasterze", mędrcy, łącznicy z Najwyższym, umiejscawiający się "ponad" swoją "owczarnią", zachowywali się często w sposób odrażający i haniebny, zdecydowanie gorzej od swoich "owieczek". Pieśń staje się okazją do odreagowania kulturowego tabu, próbą mentalnego "zrzucenia z kazalnicy"- zakwestionowania i podważenia autorytetu księdza.
Lament chłopski
Niektórzy twierdzą, że ten utwór powinien rozpoczynać płytę. Świadectwo okrutnej biedy, nędzy i wyzysku. Dwóch mistrzów, genialnych interpretatorów: Spięty, fantastycznie deklamujący tekst i Maćko Korba, który rewelacyjnie zrealizował autorski koncept na lirę korbową. Udało się im wspólnie wykreować w tej pieśni postać wędrownego dziada-lirnika, obrońcy ludu, mędrca.
Będą panowie sami łąki kosić
Przyszło nam pisanie/od Wiednia do Koszyc - chłopi skarżą się władzom zaborczym na niesprawiedliwość panów, wymawiają im służbę. Liczba skarg, jakie dziś trafiają z Polski do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Strasburgu utrzymuje się stale w ścisłej czołówce państw UE. To także pieśń feministyczna, z racji bezkompromisowego gardła Niki, która tą piosenką, w kapitalnym stylu, wraca na scenę.
Na przystawcę
Pieśń przeciwko łamaniu praw pracowników. Ludowa odezwa wzywająca do strajku. Ostra muzyka - solówka Konrada na pile przypomina dźwięki z filmów grozy, buduje niesłychane napięcie.
Nie boję się pana
Chłop żył prawie codziennie z nie odstępującymi go obawą i strachem - pisał w swoich wspomnieniach W. Witos. Ta pieśń jest próbą przezwyciężenia tego strachu, wyzwolenia z mentalnych kajdan posłuszeństwa i niewoli.
Orałbym ja wami
13 sekund chłopskiej groźby. Najkrótszy utwór w historii polskiego folku. Krótko i na temat.
Hej wielebny bracie
Cy na to mos łeb wygólony/byś uwodziuł dzieci, córki, żony pytają się chłopi, a problem w żadnym wypadku nie przeminął
Ciekawy obraz kapłana-diabła, jak w przysłowiu: Diabeł się w ornat ubrał i ogonem na mszę dzwoni.
Związali mnie w powróz
Motyw branki, pojawiający się w pieśni ludowej bardzo często. Mnie to ominęło, zdezerterowałem z komisji, ale dobrze pamiętam opowieści o tym, jak np. Robert Brylewski udawał wariata przed komisją by dostać "żółte papiery" zwalniające ze służby. Pamiętam pikiety pod hasłem "Uwolnić Maleńczuka", który odmówił służby zastępczej i odsiadywał za to wyrok oraz hasła w rodzaju: "Wolę mieć stosunek z jeżem, niż dwa lata być żołnierzem". W tym numerze udało się stworzyć świetny dialog - solo klarnetu basowego Banity brzmi niczym smutna, żołnierska pieśń frontowa, a skrzypcowe solo Barnaby, jak przejmujący płacz żon, matek i córek.
Precz!
Szokująca "pierwotność" zawartych w tej pieśni słów, zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Panowie są biologicznym zagrożeniem dla chłopskiej egzystencji: te pany wszystko ci zeźrą/a chłopom nic nie ostawią!. Oryginalna forma tego tekstu to był najczystszy punk, z refrenem i tylko jedną zwrotką, nie musieliśmy niczego zmieniać w konstrukcji utworu. Robal świetnie odnalazł się w tym numerze, wykrzyczał go brawurowo. Dezerter, jak z najlepszych lat! Dla mnie to najważniejszy polski zespół, nawet nie marzyłem, że wspólnie coś zrobimy.
Z batogami na panów
Dlaczego "od pierwszego września/pójdziecie z cepami?" - usłyszałem takie pytanie po zaprezentowaniu teledysku kolegom. Wrzesień to koniec żniw, zaczynało się wtedy po stodołach cepowanie zebranych zbóż. Czas na dożynki, które tu nabierają nowego znaczenia. Widmo rebelii już pojawia się na horyzoncie. Niewiele dzieli wyśpiewujących tę pieśń ludzi od stanięcia do walki. Znajomi mówią, że jak słuchają tego kawałka w pracy, maja ochotę wstać i wyjść w najlepszym wypadku lub strzelić szefa w pysk (śmiech). Bardzo fajny dialog na gardła Niki i Gumy.
Zabij nam, panie, jałowicę
Nika, tłumacząc teksty na angielski, miała ogromny problem z "podogonicą", która ma się dostać karbowemu, jednemu z dworskich dozorców pracy w polu. To taka chłopska złośliwość, pojawiająca się często w ludowej pieśni, także i tu.
Pieśń o Jakubie Szeli
Szela to kontrowersyjna postać w polskiej historii. Pełno jest o nim sprzecznych relacji, opowieści, ocen. Nie ulega wątpliwości, że był narzędziem Austrii do tłumienia polskiego obozu patriotycznego i powstańców, którzy z wciągnięciem chłopów w walkę o niepodległość i obietnicą zniesienia pańszczyzny spóźnili się przynajmniej o kilkadziesiąt lat. W ludowej liryce Szela i rabacja galicyjska to dobre wspomnienia: Szela przedstawiany tam jest jako wybawca od tyranii, a rabacja jako powstanie przeciwko znienawidzonej, do granic wytrzymałości, szlachcie. W tym tekście pojawia się też piękny dwuwiersz: skończy się nam, skończy, nasze mordowanie/ kiej człowiek człowiekowi nie-wilkiem zostanie, który mógłby być równie dobrze mottem płyty. Ciekawy poemat - "Słowo o Jakubie Szeli" - napisał, odwołując się do poezji ludowej, komunizujący Bruno Jasieński, kreując Szelę na bohatera narodowego. Anglicy mają Robin Hooda, Szkoci Williama Wallace'a, Słowacy Janosika - nam zostaje Jakubek.
Pieśń robotników leśnych Warmii
Nasz blues, z serca Warmii. Bezkompromisowy tekst, który pojawia się w przedwojennych zapiskach wybitnego badacza tego regionu, A. Steffena. Chłopska fantasmagoria, bliska pieśniom z kręgu celtyckiego i balladom punkowym. Świetne solówki Kosy i Ronina, kołyszące zakończenie płyty.
opracował Mateusz Dobrowolski
GORE - Pieśni buntu i niedoli XV - XX w.
R.U.T.A., Różni wykonawcy
Karrot Komando, 2011
opracował Mateusz Dobrowolski
GORE - Pieśni buntu i niedoli XV - XX w.
R.U.T.A., Różni wykonawcy
Karrot Komando, 2011