Co w numerze 38-39

Od redakcji

38-39 ((1-2) 2002) To jest pełna wersja artykułu!

Każdy ma swoje magiczne miejsce. Może nim być odległy kraj, kuszący egzotyką i tajemniczością. Albo dolina wśród połonin, do której wraca się zawsze z taką samą radością i nadzieją na to, że po raz kolejny dostrzeże się stamtąd inne wymiary świata. Magiczne miejsca są różne. Do tego numeru „Gadek z Chatki” wprowadziliśmy nowy dział, do którego napisali ci, którzy magię jakiegoś skrawka ziemi już dostrzegli, których już urzekła. Na kolejnych stronach znajdują się więc teksty o Słowacji, Bułgarii, Nepalu. I o niezwykłej bieszczadzkiej dolinie .

Folklor i folkloryzm wczoraj,<br> dziś i jutro

38-39 ((1-2) 2002) Autor: Jan Stęszewski Dział: Z teorii To jest pełna wersja artykułu!

Dzielę się garścią refleksji, na jakie zasługuje Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym jako ważące zjawisko w panoramie kultury. Określenie tego zjawiska chwilowo tylko jako ważącego nie jest przypadkowe, gdyż zwraca uwagę nie tyle na sprawy jakościowe, co na ilościowe, na jego szeroką obecność w świadomości: tysięcy śpiewających i grających z festiwalowej estrady, setek tysięcy bezpośrednio śledzących festiwalowe produkcje i wreszcie nie dających się dokładniej oszacować wielu milionów konsumentów massmediów (płyta, taśma, radio, telewizja, prasa), w których pojawia się Festiwal jako pieśń i muzyka, jako nazwa i jako kulturowy problem.

Czeremcha 2002

38-39 ((1-2) 2002) Autor: Joanna Zarzecka Dział: Festiwale To jest pełna wersja artykułu!

W Czeremsze na Białostocczyźnie odbyły się w dniach 7- 9 czerwca tradycyjne już VII Spotkania Folkowe „Z wiejskiego podwórza”. Z roku na rok program tego podlaskiego folkowego święta robi się coraz ciekawszy, a i impreza się rozrasta.

Na Orawę wróć!

38-39 ((1-2) 2002) Autor: Agnieszka Matecka - Skrzypek Dział: Rozmowa To jest pełna wersja artykułu!

Pochodzący z Orawy Andrzej Dziubek, lider zespołu De Press, to kultowa postać polskiego rocka i folku zarazem. Inspiracje twórczością jego kapeli wśród młodych góralskich grajków widać nie tylko w warstwie muzycznej, ale nawet w sposobie poruszania się. Charakterystyczny kapelusik, koszula w kratę i bacowski pas to jego atrybuty. Podczas ostatnich lubelskich „Kulturaliów”, na koncercie De Press bawili się rówieśnicy Dziubka ubrani solidarnie w kraciaste flanelowe koszule oraz najmłodsza generacja nastoletnich fanów.

<

Dżwięki Północy Festiwal Muzyki Inspirowanej Folklorem

38-39 ((1-2) 2002) Dział: Zapowiedzi To jest pełna wersja artykułu!

Festiwal Muzyki Inspirowanej Folklorem „Dźwięki Północy” jest międzynarodowym projektem prezentującym tradycyjną kulturę muzyczną krajów położonych na północnej półkuli świata. Celem projektu jest spotkanie i wymiana doświadczeń pomiędzy zespołami folklorystycznymi i folkowymi, a także inspirowanie profesjonalnych wykonawców do tworzenia nowych brzmień folkloru z zespołami amatorskimi.

Shakuhachi

38-39 ((1-2) 2002) Autor: Marek Styczyński Dział: Instrumenty To jest pełna wersja artykułu!

Japoński flet shakuhachi (czyt.: szakuhaczi), znany jako instrument towarzyszący medytacji buddyjskich mnichów japońskich szkół Zen, powstał w wyniku ewolucji chińskiego bambusowego fletu, który pojawił się w Japonii około VI wieku. W ciągu następnego tysiąclecia instrument przekształcił się w shakuhachi dzisiejszej postaci. Pierwsze innowacje dotyczyły budowy: Flet zaczęto budować z łodygi bambusa wykorzystując także jego korzeń, który – rozszerzając się nieco w kształt dzwonu – wzmacniał dźwięk. Przekształceniom uległa również budowa ustnika – z nacięcia w kształcie litery „u” – w pierwotnej wersji – w szeroki, półokrągły otwór. Ostra krawędź ustnika dzieli strumień powietrza wydychany przez muzyka i w ten sposób powstaje charakterystyczny dźwięk. Wreszcie otwory palcowe – cztery z przodu i jeden z tyłu fletu – uległy powiększeniu. Dzięki tym zmianom uzyskano nie tylko większe natężenie dźwięku, ale również o wiele bogatsze brzmienie. Większe otwory palcowe umożliwiły wydobycie dźwięków spomiędzy czystych tonów skali oraz uzyskanie różnorodnych przegłosów.

Szum wiatru w bambusowym gaju

38-39 ((1-2) 2002) Autor: Marek Styczyński Dział: Instrumenty To jest pełna wersja artykułu!

Z Vlastislavem Matouškiem spotkaliśmy się po raz pierwszy w 2001 roku w Poznaniu, z okazji imprezy pod nazwą Muzyka Świata. Czeski muzyk zaskoczył wszystkich doskonałym opanowaniem shakuhachi i pewnego rodzaju muzycznym rytuałem, jaki zaprezentował. Kilka miesięcy później, z inicjatywy Galerii „Stary Dom” i we współpracy z Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie, zorganizowaliśmy dwa koncerty Matouška – w Nowym Sączu i w Krakowie. Korzystając z kilku dni spędzonych z Matouškiem zanotowałem rozmowę na temat niezwykłego japońskiego fletu shakuhachi.

Instrumenty ludowe polskich Karpat

38-39 ((1-2) 2002) Autor: Agata Grzyb Dział: Recenzje To jest pełna wersja artykułu!

Książka „Ludowe instrumenty muzyczne polskiego obszaru karpackiego” Kopoczka nie jest przeznaczona tylko dla muzykologów. Wprawdzie sięgnąć po nią powinni ci, który wiedzą już coś o instrumentach dętych, czyli aerofonach (z greckiego „aer” – powietrze i „phone” – dźwięk) i wiedzę swoją chcą pogłębić, ale polecić ją można także tym, którzy mają sporadyczny kontakt z instrumentami ludowymi, a interesują się kulturą ludową.

Współczesny śpiewnik domowy

38-39 ((1-2) 2002) Autor: Agnieszka Matecka - Skrzypek Dział: Recenzje To jest pełna wersja artykułu!

Niegdyś, w epoce „przedmedialnej”, domowe śpiewanie i muzykowanie było jednym z ulubionych sposobów spędzania czasu, bo też nic nie łączy ludzi bardziej niż wspólny śpiew, kiedy ten najczulszy instrument, głos – jak mówił niedawno, na jednym z koncertów, Józef Broda – dostraja się do głosu innej osoby, stara się z nim współbrzmieć, czuje się wówczas niespotykaną bliskość tego drugiego, choćby obcego człowieka. Nawet obecnie, w dobie zaniku tego zwyczaju, na spotkaniach towarzyskich można usłyszeć nieśmiertelne „Ore, ore, szaba daba da amore”. Szkoda tylko, że po takim wysiłku biesiadnicy milkną, bo innych piosenek już nie znają.

Vivum

38-39 ((1-2) 2002) Autor: Katarzyna Mróz Dział: Recenzje To jest pełna wersja artykułu!

Im bardziej rozwija się rynek folkowy, tym częściej natrafia się na nim na zespoły, co do których można się zastanawiać, czy rzeczywiście grają folk, czy może już zupełnie inny rodzaj muzyki (rock? jazz?). Temat związków muzyki ludowej z innymi gatunkami, zdaje się, został wyczerpany w kilku ostatnich numerach „Gadek” – nie zamierzam nadwerężać cierpliwości czytelników, wracając do niego na dłużej. Wspomniałam o tym jedynie dlatego, że żadna z dotąd „przesłuchanych” płyt folkowych nie kojarzy mi się z muzyką poważną (a może lepiej powiedzieć – klasyczną) tak dalece, jak „Vivum” formacji Stara Lipa.

Dub Syndicate

38-39 ((1-2) 2002) Autor: Grzegorz Kondrasiuk Dział: Recenzje To jest pełna wersja artykułu!

Płyta ma bardzo dobry początek: Krótki werbel i już jesteśmy w samym środku opowieści pt. „Emmanuel”. Dub Syndicate (nazwa nieobca zainteresowanym) na dzień dobry, w pierwszych minutach wyjawiają nam prawie wszystkie swoje brzmieniowe tajemnice - lapidarny, „mówiący” bas, jeszcze oszczędniejsza gitarka w dubowanych (lub nie) riffach, zaśpiewy i gadki wokalistów, przeszkadzajki, trochę różnych, transowych brzmień tła i rzecz jasna efekty, na których najczęściej spoczywa cały ciężar budowania spójności. Wiadomo - wymogi gatunku. Z tym, że Syndykat Dabu porusza się dość swobodnie po, powiedzmy sobie szczerze, jałowej ziemi niemiłosiernie wyeksploatowanej już konwencji. Oczywiście wiąże się to z kwestią rozumnego wykorzystania elektroniki użytej na szczęście w charakterze niezbędnej (dość mocnej) przyprawy. Można dyskutować na ile (i czy zawsze) potrzebnej, ale jest to już chyba kwestia indywidualnych, gatunkowych preferencji. Oczywiście z uwzględnieniem granic dobrego smaku, w których produkcje Syndykatu (przynajmniej dla mnie) doskonale się mieszczą.

Chodź na Pragę!

38-39 ((1-2) 2002) Autor: Tadeusz Czarnecki - Babicki Dział: Tradycja To jest pełna wersja artykułu!

Omawiając folklor warszawskiej Pragi nie sposób nie wspomnieć o podwórkowych czy ulicznych kapliczkach, których na terenie tej dzielnicy zachowało się około stu. Stanowią one dobitne świadectwo wiary prażan, ich przywiązania do wartości religijnych, kultu maryjnego.

Kapliczki do czasu Powstania Warszawskiego nie były li tylko "specjalnością" praską, znaleźć je można było na terenie całej stolicy. Choć budowane były od wieków, gros z nich pochodzi z okresu II wojny światowej, czasu wielkiej gehenny miasta. Jest oczywiste, iż w okresie zagrożenia, w myśl powiedzenia "jak trwoga to do Boga", wzrasta pobożność, a wraz z tym potrzeba prywatnych i publicznych praktyk religijnych. W sytuacji, gdy w każdej chwili groziła łapanka, wyjście do kościoła czy kaplicy stanowiło realne zagrożenie utraty życia.

Słowacja

38-39 ((1-2) 2002) Autor: Anna Nacher Dział: Magiczne Miejsca To jest pełna wersja artykułu!

Magia zaczyna się jeszcze przed przełęczą - kiedy miniemy Mnišek. Plastikowe budy z tanim alkoholem i innymi artykułami, po które przyjeżdżają Polacy z Piwnicznej, Krynicy, Nowego Sącza ustępują przestrzeni. I tak na Słowacji jest niemal wszędzie - przestrzeń i energia, którą na Wschodzie nazwano praną. Kiedy stoimy na przełęczy Vabec, namacalnie czujemy, o co chodzi - tutaj słońce jest jaśniejsze, woda ma smak, jakoś lżej się oddycha i zupełnie inaczej płynie czas. Vabec jest jak otwarte drzwi i powitanie - ani zbyt wylewne (maskujące fałsz) ani też zdawkowe (bo tak wypada). Dokładnie takie, jak trzeba. Wszystko jest na swoim miejscu. W dole i na sąsiednim wzgórzu nowe osiedla Starej Lubovňi, po lewej stronie wyczuwamy obecność hradu, którego losy są najlepszą ściągą z dziejów przynależności etnicznych, narodowych, państwowych w Karpatach. Jeszcze zamku nie widać, ale koła roweru kręcą się coraz szybciej i za moment wynurzy się ten sympatyczny strażnik naszej drogi, przypominający o tym, jakimi meandrami płynie czas. Bo w Karpatach ponad instytucjami zawsze były i są góry. Przełęcz zawsze oznacza jakąś granicę, a jednocześnie otwarcie na kolejną dolinę - za nią będzie następna przełęcz, znowu pot będzie zalewał oczy, bo droga przez Karpaty nie jest łatwa. W tej dolinie jeszcze mówią po "naszemu", a w następnej słyszysz już inny akcent i wymowa głoski d przesuwa się ku zwarciu tylko czubka języka z przednimi zębami: budze fukat' albo bedzie fukat' staje się bardziej południowym bude fukat z długim, gardłowym nieco a, które zawsze podziwiam u naszych słowackich przyjaciół, podobnie jak twarde, melodyjne l.

Nepal cztery obrazy

38-39 ((1-2) 2002) Autor: Marek Styczyński Dział: Magiczne Miejsca To jest pełna wersja artykułu!

Nie będzie to opowieść o zbieraniu melodii i starych pieśni, bo nie tego szukam w muzyce. Raczej dotknięcia tego co w nas niezmienne i prawdziwe. Może dlatego trzeba widzieć wiele stron tego samego, stałość najłatwiej uchwycić w różnorodności, a własną drogę warto zobaczyć pośród gmatwaniny wielu szlaków. Ciągle obawiam się wizji pokracznych i agresywnych szowinistów w służbie prawdy absolutnej czyli ich własnej.

Bułgaria

38-39 ((1-2) 2002) Autor: Jacek Grekow Dział: Magiczne Miejsca To jest pełna wersja artykułu!

Kiedyś Stwórca dał ziemię różnym narodom świata, ale niestety zapomniał o Bułgarach. Gdy zorientował się, było mu przykro i oddał kawałek swojego terytorium. Ta przypowieść dobrze oddaje klimat niepowtarzalności Bułgarii, jej wyjątkowości i niezwykłości. Tam do szczęścia niewiele potrzeba – wystarczy słońce, wino, muzyka. Tamtejsi ludzie mają wyraźnie odmienny, niż w innych krajach, stosunek do życia, przyrody, do drugiego człowieka. Żyją niespiesznym rytmem, jakby kontemplując już sam fakt zaistnienia na świecie.

Swoje spotkania z Bułgarią rozpocząłem już ponad dziesięć lat temu, ale wiem, że w tamtej krainie ciągle pozostaje wiele do poznania, do odkrycia. Bułgaria nie jest prosta i dostępna tak na wyciągnięcie ręki, aby dobrze ją poznać, trzeba w niej choć na jakiś czas zamieszkać. Dopiero wówczas odkrywa przed przybyszem swoją magię, którą urzekła już niejednego.W Polsce Bułgaria znana jest szczególnie z nadmorskich kurortów. Rzeczywiście, plaże nad Morzem Czarnym są niesamowite (różnorodne – kamieniste, muszelkowe, piaszczyste!), woda ciepła, a kwatery prywatne względnie tanie. Nie o tym jednak zamierzam opowiedzieć. Będąc w Bułgarii warto zwrócić uwagę na inne wspaniałe miejsca, spróbować do nich dotrzeć, poznać.

Jawornik

38-39 ((1-2) 2002) Dział: Magiczne Miejsca To jest pełna wersja artykułu!

Na początku były gzy. Nie, najpierw Jasiu i Bronek w duszny poranek. Oni poszli przekonywać Jasia, żeby zgodził się przewieźć graty tam, gdzie miała być nowa baza. Jasio, od lat na początku lipca wożący cały bazowy majdan na furze za ciągnikiem, jak zwykle zgodził się pojechać.

– Ale jak? Tam przecież drogi nie ma, za cmentarzem wszystko zarosło, tylko błoto i kupa pozwalanych drzew – tłumaczyli mu. Od niechcenia odpalił popularnego.– Ta... ja tu do lasu trzydzieści lat jeżdżę to wiem. Tam droga jest jak stół!Jak stół. Przedzierali się przez napastliwe chaszcze, wpadając w ciepłe błoto, przełazili przez grube pnie drzew leżące bezładnie, jakby popchnęła je złośliwa ręka losu. Bronek radośnie operował piłą torując drogę. W ciężkim upale wisiała zapowiedź deszczu, powietrze było lepkie, nikomu nie chciało się gadać. Myśleli o tym, że czeka ich cholerna robota, a obiecani pomocnicy wypięli swe szlachetne tyłki i nie przyjechali.

Na marginesie...

38-39 ((1-2) 2002) Autor: Grzegorz Nowy Dział: Listy do redakcji To jest pełna wersja artykułu!

Przeczytawszy ostatni numer „GzCh”, w którym ukazał się artykuł Małgorzaty Jędruch “Listy do... (2)”, poczułem się nieco zażenowany.

W owym liście padały górnolotne słowa na temat wykształcenia muzyków, warsztatu, znajomości literatury muzycznej, poziomie wykonawczym, czyli krótko – profesjonalizmie oraz o tym, czy takowy ujmuje spontaniczności muzykowania. Sam, wielki Czesław Niemen na Nowej Tradycji zachwalał bardzo wysoki poziom wykonawców. Wszystko ładnie i pięknie, tylko, że taki zwykły meloman jak ja, wysłuchawszy transmisji w II Programie Polskiego Radia, tak zwanego profesjonalizmu nie zauważyłem (wśród uczestników konkursu oczywiście).

Wieszcz i pieśń

38-39 ((1-2) 2002) Autor: Zbigniew Adriański Dział: Folk i okolice To jest pełna wersja artykułu!

>

Ludowość u Mickiewicza. Bez zamiłowania wieszcza do ludowej pieśni, do gędźby i do gadki, nie powstałoby wiele utworów, zwłaszcza pięknych fragmentów „Pana Tadeusza”, bezpośrednio z pieśnią i muzyką związanych. Wszystko to poprzedziły staranne studia nad folklorem młodego Adama oraz jego przyjaciół z kręgu Filomatów i Filaretów, wspólne wędrówki, śpiewanie, muzykowanie, zapisywanie i wydawanie pieśni. Jest jeszcze inny Mickiewicz, mało zresztą znany, który marzy o karierze popularnego autora tekstów pieśni czy też kompozytora.

Naśladowcy i kontynuatorzy

38-39 ((1-2) 2002) Autor: Rafał "Taclem" Chojnacki Dział: Folk i okolice To jest pełna wersja artykułu!

Popularność i rozgłos zdobyty przez The Pogues sprawiły, że wiele grup sięgnęło po podobne środki wyrazu. Nie można co prawda mówić o eksplozji punk-folku, ale niewątpliwie Irlandczycy z londyńskiego Soho znaleźli liczne grono naśladowców. Są wśród nich zarówno naśladowcy bezpośredni, którzy inspirują się stylem The Pogues, jak i tacy, dla których wyznacznikiem jest jedynie łączenie folku z punkiem.

O-Polska szansa?

38-39 ((1-2) 2002) Autor: Tomasz Janas Dział: Felietony To jest pełna wersja artykułu!

Wciąż aktualne wydaje się pytanie czy popularność kilku estradowych wykonawców, odwołujących się (bardziej czy mniej świadomie) do muzycznej tradycji, jest dla folkowej sceny szansą czy zagrożeniem? Czy ma ona określać się jakoś wobec tego zjawiska? Czy może się wobec niego nie określić? Są to wszystko pytania o tożsamość i – jakkolwiek by to nie zabrzmiało – odpowiedzialność. Z jednej strony: czy można budować wspólnotowy przekaz w hermetycznym środowisku, w poczuciu „oblężonej twierdzy”? Z drugiej strony: czy da się wejść w dialog z tą drugą (dla ułatwienia powiedzmy – komercyjną) stroną i nie być przez nią „zjedzonym”? To pytania aktualne zarówno w kontekście obecnej sytuacji na polskim rynku muzycznym, jak też festiwali „Nowa Tradycja” i ...Opole.

Listy do... (3) Warszawa, 30 maja 2002 roku

38-39 ((1-2) 2002) Autor: Małgorzata Jędruch - Włodarczyk Dział: Felietony To jest pełna wersja artykułu!

Witam Cię, Alberto!

W ostatnim czasie próbowałam oddalić się nieco od „Nowej Tradycji”, ponieważ obudziły się we mnie obawy, czy nie nazbyt emocjonalnie związana jestem z tą imprezą, czy nie tracę obiektywizmu i trzeźwego osądu spraw. To nie zgadzałoby się z moim pojmowaniem uprawiania zawodu dziennikarza jako dokumentalisty i obserwatora współczesnych czasów, jako pośrednika w przekazywaniu informacji o wydarzeniach i ludziach je tworzących, pomocnika w dokonywaniu ocen dzięki dostarczaniu możliwie najpełniejszej wiedzy.

Dlaczego folk?

38-39 ((1-2) 2002) Autor: Marta Cywińska-Dziekońska Dział: Felietony To jest pełna wersja artykułu!

Jeśli nawet po drodze... między pokoleniem dziadków i rodziców, rodziców i naszym (niezależnie, z którym najmodniejszym z roczników utożsamiamy się najbardziej), muzyka folkowa – ta której słuchamy, ta, w której wnętrzu przebywamy, daje nam przynajmniej nadzieję (czasem nawet gwarancję) na naturalne więzi międzypokoleniowe.

Dokąd idziecie?

38-39 ((1-2) 2002) Dział: Wykonawcy To jest pełna wersja artykułu!

Grupa Swoją Drogą została założona przez warszawskich studentów i jednocześnie muzyków znanych już zespołów folkowych, takich jak Sarakina, Skąd Inąd czy Goście z Nizin. Z przygotowanym przez siebie repertuarem, zainspirowanym polskim folklorem muzycznym, zespół wystąpił podczas konkursu warszawskiego V Festiwalu Muzyki Fokowej „Nowa Tradycja”, w kwietniu tego roku, sięgając od razu po najwyższą nagrodę – Grand Prix.