Co w numerze 11

Almoraima

11 (czerwiec 1997) Dział: Wykonawcy To jest pełna wersja artykułu!

Dnia pewnego wybrałam się na koncert do lubelskiego "Art-Bis-CLUB-u". Pomimo wszelkich starań - ze strony obsługi klubu - popsucia atmosfery (m.in. zapalono światło i włączono głośną muzykę tuż po wykonaniu ostatniego utworu, nie dając tym samym szansy muzykom na "art-bis"), koncert wypadł znakomicie. "Almoraima" to gitarowe duo, w którego grze objawiał się głęboki profesjonalizm. Wykonywali flamenco, a bijąca z ich gitar ekspresja przeszyła do szpiku kości kameralnie zgromadzoną publiczność. Po koncercie poprosiłam jednego z muzyków o wywiad.

Z historii flamenco

11 (czerwiec 1997) Autor: Katarzyna Maćkiewicz Dział: Świat To jest pełna wersja artykułu!

Wywiad przeprowadzony z Almoraimą [Gadki z Chatki nr 11 s.3 - przyp. B.B.] zainspirował mnie do napisania o flamenco czegoś więcej. Zastanawiałam się od czego zacząć i stwierdziłam, że najlepiej od początku, czyli od jego historii.

Flamenco - to folklor ludu zamieszkującego południową Hiszpanię. Tworzy go taniec (baile), śpiew (cante) i muzyka (toque). Jest to sztuka, której koleje rozwoju wciąż pełne są niejasności, niedomówień a nawet sprzeczności, co do których spierają się teoretycy. Istnieje natomiast jeden pewnik: flamenco - czerpiąc z najbardziej ludzkich doświadczeń swoich współtwórców, z prostego folkloru ludzi biednych i prześladowanych - rozwinęło się w fenomen artystyczny najwyższej rangi.

Szybki Lopez

11 (czerwiec 1997) Autor: Agata Witkowska Dział: Wykonawcy To jest pełna wersja artykułu!

Agata Witkowska: Dlaczego gracie właśnie tę muzykę?

Michał Czachowski: Gramy dlatego, że odpowiada naszym wewnętrznym przekonaniom, stanom ducha - tak to można określić. Ja gram dlatego, że byłem na tej muzyce wychowywany od dziecka. Mój ojciec podczas studiów przebywał w Hiszpanii, gdzie zakochał się w muzyce flamenco. Przywiózł oczywiście ze sobą mnóstwo płyt. Moja mama słuchała ich, gdy była w ciąży - słuchałem zatem i ja. Kiedy byłem dzieckiem, muzyka weszła do mojej podświadomości, tak, jak gdybym był wychowywany w Andaluzji, wśród muzyków flamenco. Ona tak się we mnie zakorzeniła, że kiedy miałem kilkanaście lat, to stwierdziłem, że muszę ją grać.


World Music muzyka wczoraj czy muzyka przyszłości?

11 (czerwiec 1997) Autor: Sławomir Król To jest pełna wersja artykułu!

Muzyka świata, czyli muzyka różnych światów z naszego Świata. To otwarcie kulturowe, będące następstwem globalnej medialności, zdaje się być jednym z tych nielicznych pozytywnych elementów rozwoju cywilizacji, które ciągle jeszcze pozwalają patrzeć w przyszłość z optymizmem

Giżycko po celtycku

11 (czerwiec 1997) Dział: Zaproszenia To jest pełna wersja artykułu!

Przebywających w Giżycku lub jego okolicach w lipcu i sierpniu zainteresuje na pewno miejscowa oferta kulturalno-muzyczna. Oprócz absolutnej czołówki polskiej sceny pop wystąpią tam niesprecyzowane na razie jeszcze zespoły szantowe oraz, niby rodzynki w cieście, zespoły celtyckie z Wysp Brytyjskich.

ETNICZEK Magazyn nowości WORLD MUSIC

11 (czerwiec 1997) Dział: Prezentacje To jest pełna wersja artykułu!

Z satysfakcją zawiadamiamy Was o istnieniu firmy Orange World i "Etniczka", pisma przez nią wydawanego, z którego przedrukowujemy poniższe wyjątki. Oprócz nich znajdziecie w "Etniczku" wiele recenzji płyt i opisów muzyki, którą możecie być zainteresowani, dowiecie się także, które miejsce na europejskiej liście World Music zajmuje płyta "W Sherwood" Trebuniów-Tutków. Za chwilę oddamy głos przedstawicielom Firmy. Dodajmy jeszcze, że, jak dochodzą słuchy, wkrótce, a może nawet już teraz, Orange World będzie miała w sprzedaży encyklopedię World Music. W planach jest także prowadzenie subskrypcji angielskiego miesięcznika "Folk Roots". Oba wydawnictwa są w języku angielskim. "Folk Roots" gościło w 8-mym numerze "Gadek" w postaci tłumaczenia recenzji wyżej wspomnianej płyty Trebuniów-Tutków.

Kalendarium Lajkonik

11 (czerwiec 1997) Autor: Marzena Goławska Dział: Tradycja To jest pełna wersja artykułu!

Czarnobrody Tatar, w gwiaździstym, obszytym białym puszkiem szłyku na głowie i kontuszu, z tasakiem zawieszonym u szerokiego staropolskiego pasa, dzierżący buławę w ręku i dosiadający wspaniałego rumaka o łbie obwieszonym dzwoneczkami i nieco kogucim kłusie, maskowanym częściowo przez czaprak wzorzyście spływający ku ziemi, to oczywiście lajkonik. Od wieków w oktawę Bożego Ciała buszuje on po krakowskim rynku. Prowadząc za sobą cała ordę Tatarów i przygrywającą skocznie kapelę, wyprawia najróżniejsze harce i swawole. A to rozgania tłum miękkim, uszytym ze skrawków materiału buzdyganem, a to podryguje śmiesznie i spina konia, a w końcu naciera na mieszczan niby to walcząc z nimi i łapiąc w jasyr co ładniejsze dziewczyny. Zanim jednak lajkonik rozpocznie swe figle, składa trzykrotny pokłon biskupowi krakowskiemu w imieniu ksieni klasztoru Norbertanek ze Zwierzyńca.