Palantem nie jestem, w palanta gram...
Z Rafałem Sadownikiem, lubelskim animatorem piłki palantowej, rozmawia Agata Witkowska.
Z Rafałem Sadownikiem, lubelskim animatorem piłki palantowej, rozmawia Agata Witkowska.
Dzisiaj karnawał kojarzy nam się z wielkimi paradami na sambodromie w Rio De Janeiro, a niektórym z Wenecją i jej karnawałem masek. Jednak kto od 8. do 11. sierpnia był w Lublinie dowiedział się, że karnawał posiada bardzo starą tradycję i może wyglądać podobnie do tego z wieków średnich. W Lublinie już po raz czwarty zorganizowany został Carnaval Sztuk-Mistrzów. Jak co roku, zabawy i imprezy odbywają się głównie na ulicy.
"Przez te wszystkie moje instrumenty jestem jakoś bliżej tak zwanego głosu prostego ludu. Wiele razy siedziałem zimą w nocy i słuchałem, jak wieje wiatr i jakie dźwięki są podczas śnieżycy. Z kolei wiosną obserwowałem wschód słońca i też słuchałem tych wszystkich dźwięków. Wsłuchiwałem się w śpiew rozmaitych ptaków, a później imitowałem je na swoich dudkach. Ciekawą rzeczą jest, że jak zaczynasz naśladować różne ptaki, po chwili one zaczynają naśladować ciebie. Pamiętam, jak był u mnie taki dziennikarz z Telewizji Rosyjskiej (nie pamiętam jego nazwiska), starszy pan... Kiedy zobaczył moją dyskusję z ptakami poprzez muzykę, nie mógł uwierzyć własnym oczom, stał w tamtych krzakach i tylko krzyczał do mnie: "Grajcie, grajcie!", a sam kręcił o tym film. No i później opowiadał wszystkim, że jestem jakimś szamanem."
Rozmowa z Marianem Skremblewiczem Antonowiczem - lutnikiem białoruskich instrumentów ludowych.
Ile razy ktoś pyta mnie: "Jak tam jest? Co to za szkoła?", w jednym momencie setki obrazów tabunami pędzą przez moją głowę - zapachy, zachwyty, gwiezdny pył, śmiech i muzyka, szepty rozmów i strzępy spotkań. Wspólne posiłki, poranki, popołudnia, wieczory. Praca, spacery, teatr, koncerty, dzieci, drzewa, ziemia, niedźwiedzi czosnek, zawilce, zimy o smaku czerwonozłotej jesieni i ciepłe, pachnące latem wiosny. Deszcz w dębowej alei, swobodna przestrzeń za granicą parku. I niebo jak otwarta kieszeń Boga. Jak to wszystko opowiedzieć?
Kiedy P.F. Jenkins badał śpiewy kurobroda siodłatego1 nie wiedział, że jego badania przysłużą się memetykom. Co połączyło kurobroda siodłatego z teorią drugiego replikatora? Czy istnieje jaźń i wolna wola? Czy człowiek jest jedynie nietrwałym zlepkiem replikatorów? Dlaczego jemy na śniadanie płatki kukurydziane i lubimy czekoladę? Czy istnieje przeznaczenie, czy może wszystko jest dziełem przypadku?
"Przyrodnikiem jestem z wykształcenia, zamiłowania i praktyki zawodowej. Muzykiem zostałem z wielkiej fascynacji dźwiękiem i kontrkulturą, a podróżnikiem nie czuję się zupełnie."
Rozmowa z Markiem Styczyńskim, autorem książki pt. Zielnik podróżny. Rośliny w tradycji Karpat i Bałkanów.
Pojęcia etnobotanika (ethnobotany) po raz pierwszy użył w 1895 roku John W. Harshberger (1869-1929), botanik z University of Pennsylvania . Od tamtej pory etnobotanika przeszła wiele przemian i jest dzisiaj rozległą dyscypliną naukową o wielkim znaczeniu poznawczym, ale także o ogromnym potencjale praktycznym. Etnobotanika to stara praktyka, ale też nowa dyscyplina naukowa.
"Bo taniec to magia" - to dewiza tancerek z krakowskiego Studia Sihir. I rzeczywiście musi tak być. W belly dance ważne są m. in. ładne stopy, dobra koordynacja, aby obracać się odpowiednio, a także świetny słuch. To wszystko składa się na ten styl tańca. Styl trudny, ale magiczny, niezwykle fascynujący i coraz bardziej popularny w naszym kręgu kulturowym.
Powszechnie wiadomo, że pierwszą sztuką świata była sztuka mięsa. Sztuka cyrkowa jest niemal równa jej wiekiem, a początki kuglarstwa giną w mrokach historii. Cyrk przechodził w ciągu wieków różne koleje losu. Obecnie trwa „era nowego cyrku”.
Gdy władze galaktyki zdecydowały, że planowana autostrada kosmiczna ominie Ziemię, by oszczędzić od zniszczenia mieszkających na niej żonglerów, na sali rozległy się wiwaty. W ten sposób cyrk uratował naszą planetę. Czy uratuje również kulturę?
Suczka zgubiła się w Zwierzyńcu. Potem biegła za grupą turystów jakieś 18 kilometrów. Suczka, czyli Zuzia - rasa mieszana, trochę przypomina jamnika. Śliczna, zadbana i ułożona. Tułów ciemny, rudawe łapki i łepek. - Biegła za nami tyle kilometrów. Nie miałam wyjścia, przygarnęłam ją mówi Mysza siedząca za kierownicą swojego auta, kiedy wracamy listopadem 2011 z Leśniczówki. Zuzia na tylnym siedzeniu.Minęły dwa lata od chwili, kiedy Zuzia biegła te kilometry. Dwa lata temu Mysza zabrała suczkę, później puściła do lubelskich mediów ogłoszenie o zaginionej psinie. Na początku - zero odzewu. Potem mówiła już młoda nauczycielka To moja Zuzia.
Poranna bryza, zapach soli, i nierówny horyzont. Góry i upalna mgła. Tak zaczęła się nasza Albania. Podróż jest pasją, stanem, w którym nie liczy się czas, ale kolejne kilometry, miejsca. Nie pytaj jaki dziś dzień, ale gdzie dziś nocujemy? A więc plecak, namiot i dobre buty. Samolot, prom, marszrutka i autostop. No i nogi oczywiście. Takie są nasze podróże. Taka była i ta do Albanii.
Kultura szeroka to nowy mem, nowe słowo, mające dowartościować małe amatorskie działania i wielkie lokalne fascynacje tysięcy Polaków, którzy przedkładają je nad oglądanie TV statystycznie 4 h dziennie. A więc między innymi fascynacje wielbicieli folku i sztuk pokrewnych.
W istocie cmentarz jest miejscem, w którym można się przekonać - dotkliwie lub nie - jak wiele albo jak niewiele dzieli nas od śmierci, skądinąd naturalnego stanu rzeczy, o którym Platon twierdził, że jest tylko oddzieleniem duszy od ciała. Przy czym cmentarz, przestrzeń otwarta pionowo - jak pisze Eliade - w odróżnieniu od przestrzeni, w której poruszamy się na co dzień, niesie ze sobą przekaz zwielokrotniony... To bowiem przeszłość i przyszłość, ale też znaki, które wiele mówią, o ile umiemy je odczytać. Kamienie, drewno, metal, ziemia, ikonografia, inskrypcje, drzewa...
Wędrując przez wioski i miasteczka Opolszczyzny, można zapytać się przypadkowego przechodnia o jego ulubiony lub najbardziej znany opolski zespół ludowy. Najprawdopodobniej otrzymamy odpowiedź: Przysieczanki. Ale czy postrzeganie przez tamtejszych ludzi tego zespołu jako kultywującego ludową tradycję muzyczną jest właściwe? Czy może mamy tu do czynienia z formacją wykonującą śląskie szlagry, utrzymujące się od lat 90. XX wieku u szczytu popularności?
Termin kolęda pochodzi od łacińskiego słowa calendae i według definicji encyklopedycznej jest określeniem "pieśni związanej ze świętem Bożego Narodzenia i obrzędami noworocznymi". Okres Bożego Narodzenia może być fundamentem całego dzieła filmowego lub pełnić w nim rolę epizodyczną. Przywoływany jest poprzez różnorakie obrazy symboliczne, w tym bardzo często poprzez kolędę będącą niejako rdzeniem obrzędowości tego okresu.
Na drogowskazie przy drodze wylotowej z Brus do Chojnic widnieje piktogram muzeum, a obok dwa słowa: Józef Chełmowski.
Gospodarstwo Chełmowskiego dostrzec można już z szosy. Dom nieduży, zatopiony w zieleni drzew. Nasz artysta mieszka w nim od urodzenia, czyli od 1934 r. Obok zabudowania gospodarcze, mały sad, ogród z pasieką. Wszędzie mnóstwo rzeźb. Ledwie wiatr dmuchnie, furkoczą drewnianymi śmigiełkami.
...i nie będę kłamała, że jestem bezstronna...
Wielu rolników traktuje to jako grzech; czy zboże może być materiałem opalowym?
Zboże synonim chleba podstawowe pożywienie dla człowieka i zwierząt gospodarskich. W tradycyjnej kulturze polskiej, chłopskiej z której wszyscy się wywodzimy zboże to świętość. Dziś jedyną świętością jest tylko wartość przeliczona na pieniądze. Powszechny jest na wsi proceder spalania zboża w piecach centralnego ogrzewania, gdyż jest tańsze od innych materiałów opałowych. Nieistotne, że ta różnica w cenie nie stanowi o być lub nie być człowieka, bo rzeczywisty głód w oczy nam nie zagląda. A może właśnie doświadczenie niedostatku uczy szacunku do pożywienia?
Hasło "Ekologiczna żywność" przeciętnemu człowiekowi kojarzy się raczej pozytywnie, przed oczami mamy, niemal podświadomie, wizję upraw bez stosowania tak zwanej "chemii", a jedynie nawozów naturalnych w typie gnojówki, hodowlę drobiu, czy bydła karmionego tradycyjną karmą pochodzenia naturalnego bez stosowania wszelkiego rodzaju hormonów wzrostu, sztucznej karmy, kiszonek i innych współczesnych naleciałości. Czy żywność otrzymana w ten sposób jako "ekologiczna" jest na pewno zdrowa, czy eko-producenci są w stanie zapewnić jej bezpieczeństwo? Odpowiedzi na te pytania wbrew pozorom nie są łatwe ani oczywiste - a składa się na ten fakt bardzo wiele czynników.