Z Janowa

Zespół "Młodzi Janowiacy", a w zasadzie "Młode Janowianki" powstał w 1993 r. przy Janowskim Domu Kultury. Najpierw szukano dziewcząt do inscenizacji jednego z obrzędów. Spodobało się im to i zaczęły występować jako samodzielna grupa śpiewacza. Debiutowały na festiwalu "Eurofolk'94" w Sanoku, tam się bardzo pięknie zaprezentowały, a rok później wróciły z nagrodą. Występowały między innymi na festiwalu w Kazimierzu wraz z mistrzynią w koncercie "Duży - Mały". Zaczęły się powoli rozwijać, podpatrywać i wspólnie z opiekunką panią Lidią Tryką, doszły do wniosku, że przydałyby się gitara, skrzypce, coś jeszcze. Tak powstał dziewięcioosobowy zespół "Młodzi Janowiacy" w obecnym kształcie, w skład którego wchodzi pięciu, również śpiewających, instrumentalistów. W kapeli są: suka biłgorajska i skrzypice płockie zrekonstruowane i używane do gry przez Zbigniewa Butryna - kierownika kapeli. Na mandolinie i mandoli gra jego syn Krzysiek, drugi z rodu Butrynów - Marek na gitarze basowej, sąsiad Maciek Drzymała na gitarze klasycznej i jeszcze Mariusz Widz - bębnista. W tym składzie zespół wystąpił po raz pierwszy na "Mikołajkach Folkowych '97", bo jeszcze na zeszłorocznym festiwalu w Radomiu nie było bębenka i basu.


Jaką muzykę gracie?


L.T.: Zauważyłam, że jako jedyny z zespołów występujących na różnych festiwalach wykonujemy swoje melodie z Janowa i okolic, od Kocudzy, od Zdziłowic. Mamy różne gwary w różnych okolicach, więc jak biorę piosenkę od Krzemienia to muszę nauczyć grupę tej gwary.

Skąd bierzemy teksty? Pracuję z ludowymi autentycznymi grupami śpiewaczymi, tak że mam dostęp do przeróżnych tekstów. Z tym, że nasze oryginalne janowskie pieśni nigdy nie dawały się śpiewać z kapelą. Dlatego musiały być przerabiane, podbite muzykalnie, trzeba było zmieniać tempo, musiały obrać formę jakiegoś oberka, walca, poleczki. Między innymi z tego powodu uważamy się za zespół folkowy nasze instrumentarium też nie jest typowe.


Porozmawiajmy o instrumentach.


Z.B.: Z suką biłgorajską przyjechała już wcześniej do Lublina Maria Pomianowska. Ja swój instrument odtworzyłem trochę inną drogą niż Pani Maria, na zasadzie prób i błędów, co trwało trzy lata. W końcu doszedłem do takiego egzemplarza, który chyba jest najlepszy, najbardziej zbliżony do oryginału, który znalazłem na znaczku pocztowym (okładka "GzCH" nr 11) Próbowałem jeszcze dwóch innych kształtów, ale w tych instrumentach nie było w ogóle brzmienia. Mamy też skrzypice płockie. Są one mało znane, bo dopiero cztery lata temu zostały wykopane ze studni w okolicach Płocka, oryginał oczywiście. Ja zrobiłem dwa egzemplarze, jeden jest wykorzystywany jako skrzypce, strojone są podobnie jak skrzypce, gra się na nich w pionowej pozycji techniką przyciskową. Drugi, to fidel płocka, na której się gra podobnie jak na suce, techniką paznokciową. Pytałem różnych fachowców, która wersja jest prawdziwa. Niestety nie można tego ustalić, bo znalezisko nie było kompletne. Oba te instrumenty zaadaptowaliśmy do naszego zespołu.


Jakiego rodzaju utwory Pan gra?


Z.B.: Staram się nie korzystać z zapisów nutowych, bo nie byłoby to autentyczne i doskonałe. Na szczęście mam kontakt z wieloma muzykantami z ziemi janowskiej. Co roku ubywa nam muzyków, ale dzięki technice udało mi się na zwykłym magnetofonie zarejestrować bardzo archaiczne melodie. Staram się wykorzystywać je do gry na suce czy skrzypcach. Celowo nie jest to wersja upiększona, tak jak by to zagrał muzyk w wykształceniem, ja sam nie mam żadnego wykształcenia muzycznego. Zależy mi na tym, żeby to brzmiało archaicznie. Poza tym staram się grać w oryginalnych tonacjach. Staram się również, żeby i strój był autentyczny: mamy czapki janowskie, sukmany i inne jeszcze elementy ubioru pochodzące z dawnych czasów. Wszystko po to, żeby zachować te rzeczy dla następnych pokoleń, żeby ktoś kiedyś mógł zobaczyć je na żywo, nie w muzeum za szybą, dotknąć. Chciałbym choć w niewielkim stopniu zatrzymać tę żywą nieskansenowską tradycję. Nasz region jest prawdziwym zagłębiem folkloru, gdzie do dziś jeszcze odbywają się np. prawdziwe oczepiny. Zaczyna to już jednak "dziadzieć". Nie ma kapel, które mogłyby przeprowadzić pana młodego do młodej, bo już jest kłopot z całą elektroniką. Niektóre zespoły adaptują np. pieśni oczepinowe w innym rytmie, można to nawet nazwać i techno, ale jakiś element folkloru w tym jest.


Jak was oceniają Janowiacy, czy są zainteresowani tą muzyką, czy wykazują obojętność?


Z.B.: Z tego co widzimy, to ludzie są raczej zainteresowani, jeśli chodzi o tych rdzennych z okolicy janowskiej. Poza tym osobom, od których uczymy się melodii czy śpiewu, bardzo się to podoba. Może zmieniamy nieco rytm, ale linia melodyczna jest taka jakby dziewczyny śpiewały z babcią. Babcia poszła wydoić krowy, my podeszliśmy razem z instrumentami, a dziewczyny dalej śpiewają. Myślę, że jest zainteresowanie, tym bardziej, że nie słyszałem żadnych sprzeciwów, czy głosów krytyki. Czasem ludzie mają za złe użycie np. gitary, a ja na to, że na tym polega folk, żeby wprowadzać elementy nowe. Pracując z młodzieżą zauważyłem, że trudniej było np. nauczyć ich grać na skrzypcach czy nawet na bębenku u nas zwanym "sitkowym", że już chcą żeby włączyć do zespołu jakieś bongosy. Rytm będzie podobny, ale już wykonany trochę inną techniką, już urozmaicony. Myślę, że to nie przeszkadza, tym bardziej, że zachowane są w naszej kapeli typowe stare ludowe instrumenty np. suka, żeby nadawać temu tło.


Czy młodzież przychodzi na wasze występy, jak ona to odbiera?


Wielokrotnie występowaliśmy nie tylko w Janowie, ale i w całym kraju. Po jakimś czasie nasze melodie słyszy się już w innej wersji.


Cieszycie się tym, co robicie?


L.T.: Oczywiście. Są już w tej chwili młodsze dziewczynki - następczynie. Naszym marzeniem jest wydać kasetę, ale na to trzeba dużo pieniędzy. Może uda nam się znaleźć jakiegoś sponsora?

Skrót artykułu: 

Zespół "Młodzi Janowiacy", a w zasadzie "Młode Janowianki" powstał w 1993 r. przy Janowskim Domu Kultury. Najpierw szukano dziewcząt do inscenizacji jednego z obrzędów. Spodobało się im to i zaczęły występować jako samodzielna grupa śpiewacza. Debiutowały na festiwalu "Eurofolk'94" w Sanoku, tam się bardzo pięknie zaprezentowały, a rok później wróciły z nagrodą. Występowały między innymi na festiwalu w Kazimierzu wraz z mistrzynią w koncercie "Duży - Mały". Zaczęły się powoli rozwijać, podpatrywać i wspólnie z opiekunką panią Lidią Tryką, doszły do wniosku, że przydałyby się gitara, skrzypce, coś jeszcze. Tak powstał dziewięcioosobowy zespół "Młodzi Janowiacy" w obecnym kształcie, w skład którego wchodzi pięciu, również śpiewających, instrumentalistów. W kapeli są: suka biłgorajska i skrzypice płockie zrekonstruowane i używane do gry przez Zbigniewa Butryna - kierownika kapeli. Na mandolinie i mandoli gra jego syn Krzysiek, drugi z rodu Butrynów - Marek na gitarze basowej, sąsiad Maciek Drzymała na gitarze klasycznej i jeszcze Mariusz Widz - bębnista. W tym składzie zespół wystąpił po raz pierwszy na "Mikołajkach Folkowych '97", bo jeszcze na zeszłorocznym festiwalu w Radomiu nie było bębenka i basu.

Dział: 

Dodaj komentarz!