Z Finlandii-Kimmo Pohjonen

Niezwykłe musi być wydarzenie muzyczne,aby warto było o nim pisać. Żeby pisać o koncercie mającym miejsceniemal dwa tysiące kilometrów od Warszawy, musi być on naprawdę szczególny.29 kwietnia na festiwalu "April Jazz" w Espoo niedaleko Helsinek udało misię zobaczyć i usłyszeć akordeonistę-wizjonera Kimmo Pohjonena.

Pohjonen, Fin z pochodzenia, w swojej ojczyźnie pojawia się nader rzadko,co nie powinno dziwić, zważywszy na stopień aktywności artystycznej. Muzyk,który nagrywa z Kronos Quartet, King Crimson i Erikiem Echampardem z pewnościąnie narzeka na nadmiar wolnego czasu. Zapewne nie utyskuje też na brak propozycjikoncertowych na świecie, o czym można się przekonać przeglądając stronę internetowąakordeonisty, cudownego dziecka awangardowej sceny muzycznej Północy. Uczestniczącyw kilku projektach Pohjonen pojawia się na europejskich i amerykańskich festiwalachw niejednej konstelacji. Raz ze wspomnianym zespołem King Crimson pod enigmatycznąnazwą KTU, raz z Samulim Kosminenem jako Kluster, raz solo. Niezależnie jednak,z kim mamy okazję zobaczyć go na scenie, charyzmatyczny Pohjonen przyćmiewa swymekstrawaganckim blaskiem każdego innego artystę. Nawet duet z doskonałym Echampardemjawił się raczej jako... Kimmo z akompaniamentem!


Kimmo Pohjonen
fot.: Martyna Markowska

Wydana w 2005 roku płyta "Uumen", czyli projekt na akordeon, perkusję,głos ludzki i technologię dźwiękową (który to aspekt podkreśla sam Pohjonen skromnie wyznając,że cały sukces to efekt specjalisty od aparatury) stanowi istną eksplozję brzmień de profundis.Awangardowy eksperyment, ambient pomieszany z hard-rockiem, new-jazzem, revival folklorem,osobowość jednego artysty w dwóch osobach - trudno sklasyfikować rodowód albumu. Jeszcze bardziejskomplikowane zadanie stoi przed tymi, którzy słowami oddać chcą atmosferę panującą na występiefrancuskiego perkusisty i fińskiego akordeonisty. Trwające godzinę ekstatyczne show, podczas któregoutwory z "Uumen" mieszają się z improwizowanymi popisami, głównie w wykonaniu Pohjonena, wprawiłosłuchaczy w stan oszołomienia. Efekty można było zauważyć tuż po koncercie. Pozostawione na salitorebki i części garderoby mogły świadczyć o chwilowym szoku doznanym pod wpływem tegoświetlno-dźwiękowego seansu. Pohjonen, znany z ekspresyjnej, dynamicznej i bardzo "cielesnej"interpretacji utworów, czyli innymi słowy, z dzikiego miotania się po scenie (co może czasamidoprowadzić do zaskakujących niespodzianek w postaci strącenia lub uszkodzenia sąsiadującegoinstrumentu, jak stało się w Espoo), w trakcie koncertu wprowadza w trans nie tylko siebie,ale i oniemiałych słuchaczy. W tym wypadku także widzów. Zaplanowana dramaturgia występu,budzącego silne emocje, porównywana była między innymi do przebiegu stosunku płciowego,z punktem kulminacyjnym w postaci orgiastycznego szału dźwiękowo-choreograficznegow wykonaniu Echamparda i Pohjonena. Ten ostatni na czas występu stanowił jedność z instrumentem.Pohjonen równa się akordeon, to niemal matematyczne równanie. Dlatego tak trudno zmierzyćsię z artystą w duecie. Choć chętnych na taki pojedynek nie brakuje, jest to wyzwanie ryzykowne.Pohjonen wpada bowiem w trans niczym szaman. Z jedyną różnicą, że zamiast bębna ma do dyspozycjiakordeon (sam instrument, który mogła obejrzeć widownia w Espoo jest godny uwagi na miarę dziełasztuki). Szamański kannus zastąpiony jednak zostaje nie tylko innym instrumentem, któregodźwięk znacznie się różni, ale i technologią generującą nowe brzmienia. "Pohjola" znaczypo fińsku "Północ", "pohjoinen" - "północny", jakże podobnie do nazwiska mistrza. Mimo to,Kimmo wciąż pozostaje artystą nierozpoznawanym w Finlandii. Specyfika jego twórczości,eksperymentalnej i "podziemnej" pozwala mu na pozostanie w obszarze artystycznej awangardy,co dla mas, czy to w Finlandii, czy gdzie indziej, stanowi zaklęty krąg trudnej w odbiorze twórczości.

Ojczyzna Sibeliusa, reprezentowana z jednej strony muzyką dark, heavy, gothic, metalowąw postaci "Children of the Bodom", czy pop-rockiem w stylu HIM, a z drugiej - wspaniałąsceną folkową (świetne Tsuumi, na przykład), doczekała się artysty na miarę akordeonowegoJimiego Hendrixa. Kimmo Pohjonen to jeden z najlepszych, proszę o wybaczenie - "towarów"eksportowych Finlandii, obok innego Jimiego, tym razem Tenora. Od razu należy zaznaczyć,że "towar" od razu z górnej półki!

Skrót artykułu: 

Niezwykłe musi być wydarzenie muzyczne, aby warto było o nim pisać.Żeby pisać o koncercie mającym miejsce niemal dwa tysiące kilometrówod Warszawy, musi być on naprawdę szczególny. 29 kwietnia na festiwalu"April Jazz" w Espoo niedaleko Helsinek udało mi się zobaczyći usłyszeć akordeonistę-wizjonera Kimmo Pohjonena.

Dział: 

Dodaj komentarz!