X Muzyczne Dialogi nad Bugiem - Mielnik 12-13 sierpnia

Niedaleko granicy z Białorusią, w Mielniku nad Bugiem już od wielu lat odbywają się, cieszące się coraz większym powodzeniem, spotkania zespołów mniejszości narodowych oraz ich gości z Polski i z zagranicy. W tym miejscu gospodarzami są Białorusini, którzy oczywiście pokazują głównie swój dorobek. Był więc "Kuriuzel" z Mińska, "Wierbnica" z Prużan, przedstawiające folklor tradycyjny, ale ciekawsze, choć może i kontrowersyjne były "As" z Białegostoku, "The Best" z Siemiatycz, czy szczególnie lubiane "Prymaki" też z Białegostoku. Jest to muzyka ludowa, grana już na współczesnych, elektronicznych instrumentach, świetna do słuchania, świetna do tańczenia. Nikt nie narzekał, że to psucie muzyki ludowej, że to odstępstwo. Jak dawniej, tak i dzisiaj liczy się dobra zabawa. Zespoły, niestety, są mało znane poza swoim środowiskiem, a wielka szkoda.

Wielkie wrażenie na widzach zrobił grecki zespół "Zorba" z Wałbrzycha. Instrumentarium to dwa buzuki, keyboard, bas i perkusja z komputera. Na pierwszy rzut oka mamy odruch zakrywania uszu, ale ci, co jednak wytrzymają, dostają porcję prawdziwej muzyki. Sprawdza się stara zasada, że nie jest ważne na jakich instrumentach się gra, ale jak się na nich gra. Już po pierwszych dźwiękach, charakterystycznym brzmieniu i rytmach, nikt nie ma wątpliwości, co to za muzyka i skąd pochodzi. Gdy śpiewa wokalista, wsparty dwoma głosami żeńskimi, publiczność reaguje bardzo żywiołowo, a mistrzowsko zagrany taniec Zorba musi być kilka razy bisowany.

Niespodzianką imprezy był z pewnością rosyjski zespół "Rossiczi" z Kaliningradu. Do Kaliningradzkiej Obłasti Rosjanie przyjechali z różnych stron Związku Radzieckiego, głównie z Rosji, ponad 50 lat temu, przywożąc z sobą swoją tradycję, swoje zwyczaje. Właśnie od nich muzycy zebrali pieśni, stroje, instrumenty. Pełnią podobną rolę jak "Drewo" na Ukrainie. Starają się wiernie utrzymać oryginalną manierę wykonania utworów. Można tu usłyszeć pieśni obrzędowe, obyczajowe, związane ze świętami chrześcijańskimi, a wszystko to podane z największy mistrzostwem i tak charakterystycznym dla folkloru humorem.

Z bardzo dobrej strony w Mielniku pokazała się warszawska grupa folkowa "Goście z Nizin", prowadzona przez znaną z "Werchowyny" Ewę Wróbel (znawczyni techniki białego śpiewu), a przez to, siłą rzeczy tę grupę bardzo przypominająca. Instrumentarium jest ograniczone do gitary, czasem pojawiają się skrzypce, tamburin, więc główną rolę gra tu śpiew. Pieśni pochodzą przeważnie z Polesia, ale można usłyszeć gwarę łemkowską oraz rzadko słyszane na estradzie melodie z Podlasia. Trzeba życzyć tym młodym ludziom, aby szybko osiągnęli poziom "Werchowyny".

Imprezę zakończyła znana tutaj bardzo dobrze "Kasa Chorych", ale to już mniej nas interesujący rock.

Skrót artykułu: 

Niedaleko granicy z Białorusią, w Mielniku nad Bugiem już od wielu lat odbywają się, cieszące się coraz większym powodzeniem, spotkania zespołów mniejszości narodowych oraz ich gości z Polski i z zagranicy. W tym miejscu gospodarzami są Białorusini, którzy oczywiście pokazują głównie swój dorobek. Był więc "Kuriuzel" z Mińska, "Wierbnica" z Prużan, przedstawiające folklor tradycyjny, ale ciekawsze, choć może i kontrowersyjne były "As" z Białegostoku, "The Best" z Siemiatycz, czy szczególnie lubiane "Prymaki" też z Białegostoku.

Dział: 

Dodaj komentarz!