VI Międzynarodowy Festiwal Flamenco Dundee

Flamenco na fortepian

On urodzony 27 lat temu w Sewilli. Ona przed 31 laty w Jerez de la Frontera. On gra, ona tańczy. Ostatnio wystąpili w Poznaniu. A towarzyszył im zaskakujący dźwięk fortepianu.

- Spotkanie z Mercedes Ruiz nadeszło w najwłaściwszym momencie - opowiada jej mąż, gitarzysta flamenco Santiago Lara. - Zdobyłem już kilka prestiżowych nagród, ale nigdy nie akompaniowałem do tańca. I wcale nie dlatego, że nie potrafiłem, tylko zawsze jakoś brakowało na to czasu. Ale pewnego dnia Mercedes postanowiła włączyć moją kompozycję do swojego programu. Akompaniowałem jej, a ona wygrała konkurs w Kordobie. Potem stałem się jej drugim, po Javierze Patino, gitarzystą. Jednego razu nie mógł z nami wystąpić i zostałem z nią sam.

Dziś jest nie tylko gitarzystą, ale też jedynym mężczyzną w jej życiu. Od kilku lat są małżeństwem.

Mercedes urodziła się w 1980 r. w Jerez. Już jako sześciolatka występiła w profesjonalnym spektaklu "Flamenco, esa forma de vivir". Nie tylko w Hiszpanii, ale na deskach sal koncertowych Nowego Jorku czy Paryża.

Współpracowała z profesjonalistami, m.in Miguelem Povedą, Antonio Canalesem czy Evą Yerbabueną.

Od 2001 r. (miała wtedy dopiero 21 lat) zdobywa prestiżowe nagrody. Doceniają ją podczas festiwali nie tylko w rodzinnym Jerez, ale i w Kordobie, Sewilli, a nawet w Niemczech. Ze swoimi spektaklami objeżdża świat: od Polski po Mauretanię. Jej taniec urzeka widownię na scenach całego świata. Dziś uważa się ją za najjaśniejszą gwiazdę flamenco młodego pokolenia.

Kiedy Mercedes jako sześciolatka wystąpiła w Nowym Jorku, Santiago uczył się dopiero mówić. Ruiz była już doświadczoną, choć dwunastoletnią tancerką, kiedy ośmioletni Lara chwycił do ręki gitarę.

- Zaczął mnie uczyć Paco, o dziesięć lat ode mnie starszy brat- opowiada. Potem sekrety gitary flamenco odkrywali przed nim José Luis Balao i Manolo Sanlúcar.

Lara powtarza, że jego życie to ciągły egzamin. Zdał go, dostając się do zespołu Mercedes Ruiz, zdał, zostając jej pierwszym gitarzystą, zdał też, rozpoczynając karierę solową od albumu "El sendero de lo imposible" (2006).

Dziś coraz częściej wychodzi z cienia swej sławnej żony. W Poznaniu to on był gwiazdą, a ona - dodatkiem, jednak niezwykle cennym. W spektaklu "Concuerda" Lara zaproponował duet właściwie we flamenco niespotykany i, wydawałoby się, wręcz karkołomny. Duet gitary z fortepianem (tytuł spektaklu nawiązuje do wyrażenia con cuerdas, czyli ze strunami, jak i dosłownego znaczenia słowa concuerda, czyli współgrający). Santiadze przy fortepianie towarzyszy Miguel López, perkusistą jest Perico Navarro, śpiewa Londro. A tańcem spektakl ubogaca - a jakże! - zjawiskowa Mercedes.

Mimo młodego wciąż wieku Lara przeszedł już długą muzyczną drogę: od tradycyjnego dla Jerez stylu, przez nagrodę na Biennale w Sewilli, po coraz częściej dostrzegany własny charakter grania.

Jego przejawem był właśnie występ na poznańskim festiwalu.

- Uwielbiam akompaniować do tańca - mawia ostatnio Santiago (który, przypomnijmy, nie miał ku temu dawniej cierpliwości). - Nawet jako solista wciągam taniec do moich spektakli. I wcale nie po to, aby mieć szerszą publiczność, ale dlatego, że po prostu go kocham. Tak samo jak muzykę.




Drugą gwiazdą tegorocznego festiwalu Dundee była Isabel Bayón. 42-letnia dziś tancerka karierę zaczęła w wieku pięciu lat w Sewilli. Brała udział w "Szczycie Flamenco" zorganizowanym w Madrycie przez hiszpańskie Ministerstwo Kultury i w spektaklu "Azabache", zrealizowanym na Wystawę Światową w 1992 r. w Sewilli.

W Poznaniu pokazała spektakl "La puerta abierta", przy którym do współpracy zaprosiła Miguela Povedę i który nagrodzony został na XIV Biennale Flamenco w Sewilli.

Skrót artykułu: 

On urodzony 27 lat temu w Sewilli. Ona przed 31 laty w Jerez de la Frontera. On gra, ona tańczy. Ostatnio wystąpili w Poznaniu. A towarzyszył im zaskakujący dźwięk fortepianu.

Dział: 

Dodaj komentarz!