The Cracow Klezmer Band

The Cracow Klezmer Band oczarował mnie. Zespół zgrany i utalentowany, a w muzyce mnóstwo uczucia. 1 czerwca w Lapidarium zaprezentowali utwory z pierwszej płyty, jak i z nadchodzącej następnej (ma się pojawić we wrześniu).

Koncert rozpoczął się od transowego "Tańca bałkańskiego". Zapowiedziano chwile zadumy nad życiem - "Memento mori", rozpoczęło się bardzo nowocześnie - zgrzytami i piskami w stylu Pendereckiego, później rozwinęło się w bardzo zadumany, spokojny klimat. Zabrzmiała nieco cygańska "Klezmerska karawana", kompozycja autorstwa klarnecisty, akordeonisty i bębniarza. Później zagrali smutną "Modlitwę", która płynnie przeszła w "Awaiting" (to ostatnie trochę przypominało klimatem "Twin Peaks", głównie ze względu na partie basu). Zagrano też skoczną "Rapsodię" z charakterystycznym, klangujacym kontrabasem, orientalnie brzmiącego "Bojownika" (jeśli dobrze usłyszałem tytuł; mógł być to równie dobrze "Pojemnik") i "Diabelski krąg". Zespół bisował niestety tylko raz, utworem "Sekrety życia".

Żałując, że nie mam pieniędzy na płytę klezmerów, udałem się w drogę powrotną. Wspaniały koncert. Wspaniała muzyka.

Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!