Taniec Słońca i Księżyca

Chris Welsch

Pod nazwą projektu muzycznego „Sun and Moon Dance” kryje się Chris Welsh, mieszkający w Hot Springs w Karolinie Północnej człowiek-orkiestra – sam komponuje, wykonuje, realizuje i produkuje muzykę. Jest zarówno instrumentalistą, jak i wokalistą.
Tylko okazyjnie zaprasza do współpracy innych twórców. Używa pseudonimu artystycznego Þorrsson, co w języku staronordyckim znaczy „syn Thora”. Słowo to zostało zaczerpnięte z przysięgi wypowiedzianej przez muzyka kilka lat temu. Chris urodził się blisko gór Appalachów, ale ma również korzenie w Europie Północnej. Jego muzyka jest więc połączeniem tradycji folku skandynawskiego oraz appalaskiego. Muzyk kocha oba te kręgi kulturowe.
Tytuł „Sun and Moon Dance” nawiązuje do skandynawskiej/germańskiej przypowieści o dwóch wilkach – odwiecznej walce dobra i zła, światła i ciemności. Jak Chris sam mówi, dualizm sił wszechświata jest uniwersalny, ponadczasowy. Artysta pracę nad rzeczonym projektem muzycznym rozpoczął w 2014 roku, komponując melodię. Natomiast w roku 2015 wydał singiel promujący, którego dźwiękowy klimat określa jako „rytualny” (potem zaś była cała „epka” pod nazwą taką samą jak tytuł przedsięwzięcia). Ten dwudziestokilkuletni multiinstrumentalista twierdzi, że gra i śpiew są częścią jego duchowej ścieżki, sposobem na zyskanie kontaktu z boskością, z naturą oraz próbą wyjaśnienia praw rządzących światem.
Młody mężczyzna gra na przedmiotach naturalnych, takich jak: patyki, kości, kamienie… Ale również na starych, tradycyjnych instrumentach, m.in. na: cymbałach górskich z Appalachów (trzy- lub czterostrunowym instrumencie z rodziny cytr) oraz tagelharpie (rodzaj czterostrunowej liry z Europy Północnej), kravik lyre, drumli, bukkehornie, czyli koźlim rogu, wielu typach piszczałek, jak również na bębnach obręczowych.
„Musiałem pójść tą drogą. Dzisiaj koncentrujemy się na technice wykonywania muzyki, zapominając, że piękno tkwi w prostocie… Ja czuję, że gram podobnie, jak mogli grać moi przodkowie, a to jest wspaniałe uczucie” – wyznaje Chris. I zaraz dodaje: „Sprawiam, że te dawne, ludowe instrumenty ożywają i inspiruję innych ludzi, by też ich używali”.
W tekstach utworów Þorrssona przewijają się liryki skandynawskich „skaldów” – poetów wędrownych. Ponadto zawierają one germańskie, mitologiczne opowieści o bogach, boginiach i różnych aspektach Natury. Aż wreszcie legendy o wojownikach – starożytnych Skandynawach, których pamięć trwa dzięki historiom o nich, przekazywanym z pokolenia na pokolenie, a teraz także przez Chrisa Welsha, co jest dla niego bardzo ważne. To dotyczy wszystkich wydawnictw muzycznych firmowanych jego nazwiskiem, m.in. składanki pod szyldem „The Skalds Songs” („Pieśni Skandynawów”) – nagranej z udziałem przyjaciół artysty. Kilka tygodni temu ukazały się „Songs of the Sun” („Pieśni Słońca”), będące kontynuacją projektu „Sun and Moon Dance”. Ten najnowszy album jest szczególny, bo dedykowany zmarłej niedawno Caroline Lathorp, osobie bliskiej Chrisowi. Jest to w pewnym sensie upamiętnienie jej życia. Wyrażenie metafizycznych poglądów o tym, że wszystko toczy się kołem, że tak naprawdę nic się nie kończy, nikt nie odchodzi na zawsze. Pory roku zmieniają się – harmonijnie przychodzą i mijają, a Najwyższa Siła, utożsamiana ze Słońcem, daje wszelkie życie. Jest odwieczna i nieśmiertelna. Przywodzi to na myśl silne skojarzenia z wiarą Słowian. „Pieśni Słońca” to w zdecydowanej większości kompozycje instrumentalne, nieco podobne do muzyki relaksacyjnej czy melodii mantr. Słyszymy tutaj odgłosy przyrody: śpiew ptaków i szum wody. Towarzyszą im proste dźwięki – rytmiczne, powtarzające się uderzenia w struny cymbałów oraz liry – śpiewne i wesołe, ale czasem też melancholijne.
Język staronordycki w dwóch ostatnich pieśniach jest dla mnie zupełnie niezrozumiały. Brzmi tajemniczo, trochę twardo i zarazem niezwykle intensywnie. Jeśli zaś chodzi o wokal, jakim dysponuje „syn Thora”, to jest to głos silny, lecz z drugiej strony również pełen ciepła.
Muzyka Chrisa Welsha jest przesiąknięta duchem germańskim i prawdami ogólnoludzkimi. Dla niego staronordyckie rytuały, obrzędy religijne nie są reliktem przeszłości, baśnią. One są prawdziwą częścią jego życia. Artysta dosłownie idzie śladami swoich przodków. Twórczość tego nietuzinkowego człowieka dostępna jest w serwisach YouTube i bandcamp oraz na Facebooku. Polecam serdecznie.

Nina Orczyk
absolwentka dziennikarstwa, uwielbia sztukę, uzależniona od uderzeń bębnów.

Skrót artykułu: 

Pod nazwą projektu muzycznego „Sun and Moon Dance” kryje się Chris Welsh, mieszkający w Hot Springs w Karolinie Północnej człowiek-orkiestra – sam komponuje, wykonuje, realizuje i produkuje muzykę. Jest zarówno instrumentalistą, jak i wokalistą.

Fot. Facebook.com/chriswelsh

Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!