Sláinte!

Czytelników "Gadek" na pewno zdziwi fakt ukazania się artykułu o Sláinte! - grupie biorącej udział w MF '99-dopiero w kwietniowym numerze naszego pisma. Oczywiście, po części wynika to z opieszałości osoby, która wywiad z zespołem przeprowadzała - ale nie tylko. Otóż osoba ta, przeglądając zebrane na MF materiały, dostrzegła intrygujący fakt: spośród wykonawców, z którymi w tym roku przeprowadzono rozmowy, jedynie Sláinte! nie zajmuje się muzyką polską! Moda na nasz rodzimy- jakże przecież piękny - folk spowodowała, że o ile jeszcze kilka lat temu przodowała muzyka celtycka, o tyle obecnie ostało się bardzo niewielu chętnych do zajmowania się tym nurtem. Jako osoba nazywana "redakcyjnym celtofilem" nie mogłam przejść koło tego zjawiska obojętnie i postanowiłam dla zachowania równowagi w przyrodzie poświęcić Sláinte! jak najobszerniejszy artykuł-osadzając go w odrębnym numerze "Gadek". Udało się to m. in. również dzięki temu, że szef zespołu, Paweł Dziemski, udzielał mi nader wyczerpujących odpowiedzi.

Oto dowiedziałam się m. in. że mój rozmówca prywatnie jest specjalistą od oprogramowania, co stanowi świetny dowód na to, że żeby móc zajmować się działalnością artystyczną, wcale nie trzeba pogrążać się w niej po same uszy (być może - ale to już moja prywatna opinia-lepiej nawet, gdy "twórczość własna" stanowi odskocznię od rzeczywistości, a nie istotę życia?). Z drugiej zaś strony-praca zawodowa znakomicie współgra z jego muzycznymi zainteresowaniami, wręcz ułatwia ich realizowanie, biorąc pod uwagę, jak wiele stron w internecie posiadają wykonawcy muzyki folk. Dzięki internetowi Paweł Dziemski poznał np.: człowieka grającego na dudach łotewskich, oraz producenta dud, którymi sam się obecnie posługuje (kulturalno-edukacyjną rolę internetu będą mogli sprawdzić sami czytelnicy, jeżeli skorzystają z adresu www.dudziarz.art.pl).

Oczywiście nie mogłam się powstrzymać od zadania pytania, czemu wybór P. Dziemskiego, Pawła Pietrzaka i Mateusza Czarneckiego padł właśnie na folk celtycki. Otóż - jak się okazało - u szefa formacji to podobno kwestia genów: ma w sobie trochę krwi irlandzkiej i francuskiej, stąd i sentyment do muzyki przodków. W wersji mniej romantycznej Sláinte! gra muzykę celtycką, bo "dobrze się ją gra i dobrze się jej słucha", ponadto zaś ma ona jakoby dobroczynny wpływ na tych, którzy się nią zajmują, czyni ich bardziej otwartymi i sympatycznymi. Że bardziej sympatyczni - to mogę osobiście zaświadczyć; że bardziej otwartymi - sam przez się mówi fakt, że udało mi się z Pawła Dziemskiego wyciągnąć odpowiedzi na wiele szczegółowych pytań, między innymi także o jego własne upodobania muzyczne. Przy tej okazji wyjaśniło się, że nie tylko Carrantuohill - o czym kiedyś pisaliśmy - kształcił się "u źródeł"- w samej Irlandii. Również Sláinte! ma za sobą takie doświadczenie i także z inicjatywy tego samego irlandzkiego artysty Boba Balesa. Człowiek ten, u nas mało znany, jest jednak obiektem wyraźnego podziwu Pawła Dziemskiego, który reklamuje go jako śpiewaka zdolnego siłą głosu sprawić w drganie np. stół stojący w tym samym pomieszczeniu.

Oprócz Balesa, spośród rdzennych wykonawców muzyki celtyckiej mój rozmówca zachwala też grupy: Old Blinds Dogs - za czystość głosu i doskonałą technikę grania - oraz oczywiście The Sands Family, z którymi Sláinte! koncertowali, choć nieoficjalnie. Jednak, jak zaznacza Paweł Dziemski, jego własna formacja zdecydowanie nie jest odpowiednikiem żadnego z tych zespołów, nie stara się na żadnym z nich wzorować. Od początku próbuje odchodzić od modelu grania stworzonego przez wykonawców polskich - choćby i tych najbardziej cenionych, tj. Carrantuohill czy Open Folk ("wszyscyśmy z Open Folk"). Sláinte! chcieli wprowadzić na polski rynek "nową jakość muzyki celtyckiej"- taką, w której zamiast rozwijać linię melodyczną kosztem śpiewu, będzie się oddawało nastrój brzmieniem głosu. Zdaniem Pawła Dziemskiego, w tym samym kierunku idzie działalność formacji Shannon - chwalonej już w GZCH nr 22 - która potrafi, właśnie dzięki umiejętnościom wokalnym, prezentować folk celtycki nie "po polsku", ale "po szkocku" i która praktycznie jest nierozróżnialna od oryginalnych zespołów ze Szkocji. To nie znaczy, że do takiego podobieństwa miało zmierzać i Sláinte!, bo, jak na razie, warszawscy muzycy podążają tam, dokąd ich poniesie nastrój czy fascynacje. Ostatnio np. Mateusz Czarnecki, wcześniej grający w kilku zespołach rockowych na gitarze elektrycznej wprowadził ten instrument do instrumentarium zespołu - i od razu brzmienie wykonywanych przez Sláinte! utworów stało się bardziej ostre. Zmianę nastroju osiągnęli także po wprowadzeniu dud.

Ach, te dudy...Mógłby to chyba być temat na osobny długi artykuł - jednak rezygnując z kuszącej perspektywy zajęcia całego numeru "Gadek...", odsyłam zainteresowanych szczegółami technicznymi czytelników do Internetowej Strony Dudziarskiej, wspominając tylko, że Paweł Dziemski gra na galicyjskiej (północna Hiszpania) odmianie tego instrumentu. Dudy są bardzo zróżnicowane pod względem trudności grania - od stosunkowo prostych w obsłudze dud jak galicyjskie gaitas, czy bretońskie biniou, do bardzo skomplikowanych dud irlandzkich. Irlandzki muzyk, Dan O'Callahan zapytany jak długo uczył się grać na owych uilleann pipes, odpowiedział, że właściwie wciąż się jeszcze uczy i będzie się uczył dalej. W tej sytuacji nie można się dziwić, że lider Sláinte!, który szkoli się od 1,5 roku wypowiadał się skromnie na temat swoich umiejętności (choć, jeśli posłuchać jego gry, uznaje się tę skromność za nieuzasadnioną).

Oprócz wątku instrumentarium udało się również w rozmowie poruszyć od dawna nurtującą mnie (i mam nadzieję, także czytelników) sprawę, czym właściwie różni się muzyka szkocka od irlandzkiej. Choć Paweł Dziemski odpowiadał bardzo ostrożnie, w obawie, że czytujący "Gadki..." muzykolodzy mogliby uznać jego opinie za "profańskie", przyznał, że folk szkocki w zasadzie jest ostrzejszy, dziwniej brzmi w naszych uszach, natomiast irlandzki - łagodniejszy, bardziej zbliżony do muzyki popularnej - ale, wbrew powszechnym opiniom, również potrafi być energiczny, szybki, z owym elementem "mocnego uderzenia" (co słychać na przykład w nagraniach Davy Spillane'a, Dana O'Callaghana czy Paddy Keennana). Przy okazji zaś tego rozróżnienia wspomniał o dziwnym stosunku polskich wykonawców muzyki folk do obu tych nurtów muzyki celtyckiej. Niesprawiedliwie traktowana jako prostacka, jako możliwa do zagrania przez każdego, znika prawie z polskiego rynku, tak jak w swoim czasie zniknęła poświęcona jej audycja W. Ossowskiego "Muzyka Zielonej Wyspy". Ku oczywistej radości autorki tego artykułu, szef Sláinte! spuentował całą wypowiedź słusznym stwierdzeniem, że trzeba po prostu wiedzieć, co zrobić z muzyką irlandzką, żeby nie była prostacka, ale piękna.

Kto zresztą wie, drodzy czytelnicy-może jeszcze przyjdzie czas gdy artyści folkowi wsłuchają się w nią ponownie i znajdą w niej - poza ogranymi motywami - ten urok, którego tym razem nie podejmuję się opisać? Może właśnie nastąpi to dzięki zespołom takim jak Sláinte!, nie podążającymi utartymi koleinami, nie grywającymi łagodnych melodii, ale szybkie, nerwowe pieśni o ostrym i twardym brzmieniu -jakiego nie zastąpisz najpiękniejsza muzyką polską czy huculską, jakiego w naszej, słowiańskiej muzyce - przepraszam za polityczną niepoprawność - brakuje. Może...A na razie, czytelnicy - życzymy Pawłowi Dziemskiemu i jego formacji, jako folkowym outsiderom - powodzenia.

Skrót artykułu: 

Czytelników "Gadek" na pewno zdziwi fakt ukazania się artykułu o Sláinte! - grupie biorącej udział w MF '99-dopiero w kwietniowym numerze naszego pisma. Oczywiście, po części wynika to z opieszałości osoby, która wywiad z zespołem przeprowadzała - ale nie tylko. Otóż osoba ta, przeglądając zebrane na MF materiały, dostrzegła intrygujący fakt: spośród wykonawców, z którymi w tym roku przeprowadzono rozmowy, jedynie Sláinte! nie zajmuje się muzyką polską! Moda na nasz rodzimy- jakże przecież piękny - folk spowodowała, że o ile jeszcze kilka lat temu przodowała muzyka celtycka, o tyle obecnie ostało się bardzo niewielu chętnych do zajmowania się tym nurtem. Jako osoba nazywana "redakcyjnym celtofilem" nie mogłam przejść koło tego zjawiska obojętnie i postanowiłam dla zachowania równowagi w przyrodzie poświęcić Sláinte! jak najobszerniejszy artykuł-osadzając go w odrębnym numerze "Gadek". Udało się to m. in. również dzięki temu, że szef zespołu, Paweł Dziemski, udzielał mi nader wyczerpujących odpowiedzi.

Dział: 

Dodaj komentarz!