Radość Ameryki

Kiedyś sławna na cały świat, dziś przez wielu zapomniana, przynajmniej w Polsce, a wielu w ogóle nieznana. Za życia noszona na rękach w naszej części Europy jako symbol walki Trzeciego Świata z kapitalistycznym uciskiem, po śmierci włączona w szeregi opozycji przeciw dyktaturze Augusto Pinocheta, kim jest dzisiaj dla nas chilijska pieśniarka Violeta Parra?

Violeta del Carmen Parra Sandoval – jak brzmi jej pełne nazwisko – przychodzi na świat w 1917 roku w San Carlos koło Chillán w prowincji Nuble na południu Chile. Jej ojciec jest nauczycielem muzyki, a jej matka wiejską śpiewaczką i gitarzystką. Początkowo wychowuje się na wsi z siedmiorgiem rodzeństwa w bardzo skromnych warunkach, później jednak przenosi się do brata na przedmieścia Santiago de Chile. W wieku dziewięciu lat rozpoczyna naukę gry na gitarze i śpiewu, gdy ma dwanaście lat, zaczyna tworzyć swoje pierwsze piosenki. Później kształci się w szkole muzycznej w Santiago, którą szybko jednak porzuca. Komponuje bolera i inne utwory. Dysponuje cudownym, przejmującym głosem. Podejmuje pracę w cyrkach, barach i tym podobnych miejscach, a nawet w burdelach. W wieku 23 lat nagrywa swoje pierwsze płyty z muzyką ludową.

W 1938 roku Parra wychodzi za mąż za Luisa Cerecedę. Z tego małżeństwa, które przetrwa do 1948 roku, ma dwoje dzieci: Isabel i Angela, który w przyszłości przejmie znaczną część jej dorobku muzycznego. W roku 1952, za namową swojego brata Nicanora, znanego poety, porzuca repertuar ogólnoiberoamerykański (walce peruwiańskie, pieśni hiszpańskie, bolera i meksykańskie corridos) i zaczyna przemierzać obszary wiejskie Chile w poszukiwaniu oryginalnych pieśni ludowych, które zbiera i włącza do swojego repertuaru. Odkrywa poezję i pieśni z najrozmaitszych zakątków kraju. Dzięki temu jest w stanie wydobyć i zaprezentować – między innymi w radiu, z którym podejmuje współpracę w 1954 roku – ogromne bogactwo pozostającego dotychczas w ukryciu rodzimego folkloru. Do dziś uważa się ją za matkę folkloru latynoamerykańskiego.
Wraz z innymi muzykami tworzy grupę Estampas de América, z którą przemierza cały kraj. Pisze piosenki świadczące o jej wielkiej wrażliwości społecznej i komponuje muzykę instrumentalną. Jest też malarką, rzeźbiarką, hafciarką i garncarką, we wszystkich tych dziedzinach znajdując spore uznanie.

W 1954 roku odwiedza Polskę (dokąd powróci rok później na V Światowy Festiwal Młodzieży i Studentów w Warszawie), Związek Radziecki i kraje Europy Zachodniej. Krąży między swoją ojczyzną a Francją, gdzie pomieszkuje i utrzymuje kontakty z artystami i intelektualistami europejskimi i latynoamerykańskimi, m. in. z Ramonem Chao i Gabrielem Garcíą Marquezem. Tam też nagrywa swoją pierwszą płytę długogrającą zawierającą piosenki folklorystyczne i własne. W Chile organizuje na uniwersytecie reczitale, zajęcia z folkloru, pisze i maluje. Wystawia swoje prace olejne na Targach Sztuki Plastycznej pod gołym niebem, doczekuje się też wystawy w Luwrze.

W 1961 roku Violeta Parra rozpoczyna ze swoimi dziećmi kolejną wielką podróż, począwszy od Finlandii, gdzie przybywa zaproszonona na Festiwal Młodzieży, przez Związek Radziecki, Niemcy, Włochy i Francję, gdzie zatrzymuje się na trzy lata. Wspólnie występują na scenach Dzielnicy Łacińskiej, a także w programach radiowych i telewizyjnych. Parra realizuje serię koncertów w Genewie. Odwiedza Stany Zjednoczone, gdzie wykonuje koncerty w Teatrze Narodów Zjednoczonych. Jest u szczytu kariery, współtworzy chilijską Nueva Canción, łączącą tradycyjną muzykę ludową z rytmami latynoamerykańskimi. Pomaga odrodzić się tradycji penas, miejsc, w których przy jedzeniu i piciu grano muzykę ludową i podejmowano inne przedsięwzięcia artystyczne.

W 1965 roku kręci w Szwajcarii film dokumentalny, który ukazuje całą jej wielkość. Po powrocie do Chile koncertuje razem z dziećmi, we współpacy z takimi pieśniarzami, jak Patricio Manns, Rolando Alarcón i Victor Jara, zakłada Centrum Sztuki i nagrywa płyty z muzyką instrumentalną. To z tego właśnie okresu pochodzą takie utwory jak „Gracias a la vida” czy „Los pueblos americanos”. W 1966 roku jedzie do Boliwii, a następnie koncertuje na południu Chile.

U szczytu sławy – ograniczonej jednak głównie do kręgów artystyczno-intelektualnych – Violeta Parra zamieszkuje w Santiago de Chile, gdzie z niewyjaśnionych do końca względów (przypuszcza się, że w depresji po rozstaniu z miłością swego życia, szwajcarskim flecistą Gilbertem Favre’em) odbiera sobie życie strzałem w głowę w 1967 roku. Jej pogodne i apolityczne w gruncie rzeczy piosenki nabierają jednak szczególnego znaczenia kilka lat po jej śmierci, gdzie w czasach dyktatorskich rządów generała Augusto Pinocheta stają się hymnem opozycji i jako takie są obecnie najbardziej znane. Jak bowiem wyraziła się kiedyś Wisława Szymborska – wiersz apolityczny też jest polityczny. Bo i cóż może być groźniejszą bronią przeciw ponurej dyktaturze, niż radość życia przebijająca ze słów jej piosenek?

Jaka była Violeta Parra? Przede wszystkim właśnie autentycznie radosna i taką ją pamiętajmy, w czym, mam nadzieję, pomoże mój przekład jej najbardziej znanej pieśni, „Gracias a la vida”:


Dziękuję ci, życie…

Dziękuję ci, żeś mi tyle dało, życie,
Że oczy codziennie otwieram o świcie
I mogę rozpoznać, co czarne, co białe,
I sięgam też nimi pod nieba powałę,
I ukochanego wypatruję skrycie.

Dziękuję ci, życie, żeś mi dało tyle:
Mych pierwszych czytanek odległe dziś chwile
I słowa, którymi opisać mi łatwo
Najbliższych mi ludzi, i jeszcze to światło,
Co świeci dla tego, z kim jest mi najmilej.

Dziękuję ci, życie, żeś mi tyle dało,
Odgłosów i dźwięków filharmonię całą:
Od świtu do zmierzchu kanarków i świerszczy,
Silników i fabryk, i wiatru, i deszczu,
I głosu miłego barwę doskonałą.

Dziękuję ci, żeś mi dało tyle, życie,
Tę pierś, w której czuję serca mocne bicie,
Gdy patrzę na dzieła umysłu ludzkiego,
Gdy patrzę na dobro, od zła tak daleko,
Gdy patrzę na moje w twych oczach odbicie.

Dziękuję ci, życie, żeś mi tyle dało,
Wędrówką bez końca umęczone ciało –
Szłam przecież piechotą przez miasta, kałuże,
Pustynie i plaże, równiny i wzgórza,
Aż doszłam do ciebie i jeszcze mi mało.

Dziękuję ci, życie, żeś mi dało tyle,
Radosne momenty i smutne też chwile,
W ten sposób odróżniam nieszczęście i szczęście,
Materie dwie, z których utkałam swe wiersze,
Rozpoznacie w których i swe własne wiersze,
Dzięki temu, życie, żeś mi dało tyle.
Skrót artykułu: 

Kiedyś sławna na cały świat, dziś przez wielu zapomniana, przynajmniej w Polsce, a wielu w ogóle nieznana. Za życia noszona na rękach w naszej części Europy jako symbol walki Trzeciego Świata z kapitalistycznym uciskiem, po śmierci włączona w szeregi opozycji przeciw dyktaturze Augusto Pinocheta, kim jest dzisiaj dla nas chilijska pieśniarka Violeta Parra?

Dział: 

Dodaj komentarz!