Polesia czar

Polesie... Kraina ta dość sentymentalnie kojarzy się w polskiej świadomości. Wycinek przedwojennych Kresów, ciągnący się w dorzeczu Prypeci, dziś należy do Białorusi i Ukrainy. Przeciętna wysokość terenu wynosi 100-250 m, wody gruntowe zalegające tuż pod powierzchnią tworzą płytkie jeziora i rozległe bagna. Owe jeziora i otaczające je lasy, składają się na niezapomniany krajobraz, który tętni życiem dzięki dobrze rozwiniętemu rybactwu. Do tej niesamowitej krainy udało mi się pojechać w lipcu wraz z grupą studentów pod kierownictwem mgr Moniki Żuk (pracownika zakładu Tekstologii i Gramatyki Współczesnego Języka Polskiego UMCS). Wszystko to odbywało się w ramach międzynarodowej ekspedycji naukowej "Slavia 2000", zorganizowanej przez Uniwersytet Łucki im.Łesi Ukrainki w dniach 1.07-11.07.1996 r. Wyprawa, pomyślana jako obóz naukowy wzdłuż Prypeci, miała na celu poznanie folkloru Polesia. Badania prowadzone były na terenie trzech rejonów: szackiego, rackiego oraz lubieszowskiego, w miejscowościach: Riczyca, Szczytyń, Newir, Wietły, Gorki(wszystkie położone są wzdłuż doliny Prypeci). Wędrowaliśmy od wsi do wsi; na szczęście bez obciążenia - bagaże transportowano na wozach, wynajmowanych z każdej wsi. Pytaliśmy o stare pieśni, obrzędy, zwyczaje i stroje. Folklor Polesia jest tyleż ciekawy, co trudny do ogarnięcia, tak wiele różnych czynników i kultur się nań składa. Narodoznawcy z Łucka sięgają czasów sprzed tysięcy lat, próbując wyjaśnić specyfikę dziś jeszcze funkcjonujących zwyczajów. Różna forma tych samych obrzędów w poszczególnych wioskach czy okręgach tłumaczona jest związkami z kulturami prehistorycznymi, które kiedyś na tych terenach istniały. Inne obrzędy są tam, gdzie niegdyś była kultura amfor kulistych, inne tam - gdzie przeważała kultura ceramiki sznurowej. Zajmuje się tym ścisłe grono naukowców z różnych działów: archeolodzy, etnolodzy, językoznawcy, muzykolodzy, geografowie, historycy - każdy z nich szuka potwierdzenia związków folkloru z tymi kulturami w swojej dziedzinie i wszyscy je znajdują. Najciekawszym przykładem może być wyjaśnienie pochodzenia mandryczki. Mandryczki są to małe ciasteczka z sera, pieczone tak, aby można było je długo przechowywać. Na Polesiu po dziś dzień często zastępuje się nimi korowaj. Wtedy podczas wesela odbywa się tzw 'Syrnyj Obriad' (obrzęd serowy) - mandryczkami obdarowywani są młodzi i wszyscy goście. Dodać należy, że w żadnym innym rejonie obrzęd ten nie jest spotykany. Naukowcy z Łucka pojawienie się mandryczek na Polesiu wywodzą z wędrownej kultury Gotów, którzy się przez te tereny przemieszczali - ze względu na długi okres przechowywania ciastek oraz etymologię nazwy ; mandruwaty znaczy bowiem po ukraińsku `wędrować`. Naszymi opiekunami i przewodnikami po wszystkich tych niesamowitościach byli: prorektor uniwersytetu łuckiego Wiktor Fiedosiejewicz Dawidiuk oraz jego aspiranci - Bogdan Zawityj i Igor Hunczyk. Mój podziw wzbudziła ich cierpliwość i umiejętność prowadzenia tego rodzaju badań - godzinami potrafili prosić stare babcie `szczoby raskazały jak kołyś buło`(żeby opowiedziały, jak kiedyś było), choć zdarzało się też, że odchodziliśmy z niczym. Tak było we wsi Switaź, kiedy to słynna w całej okolicy znachorka, baba Duńka, nie chciała nam powiedzieć ani jednego tekstu zamówienia w obawie, że utraci moc. Także rozmowy na temat instrumentów, którymi szczególnie się interesuję, nie były proste. "Muzykanty to ludzie przeklęci. Kto gra i śpiewa, temu diabły duszę zabierają" - to powszechne przekonanie. Żona Miszy Supryniuka, skrzypka-samouka ze wsi Riczyca, dała jego skrzypki dzieciom do zabawy, kiedy w domu zaczęło się dziać źle. "Od skrzypiec i od muzyki idzie samo zło, jak ktoś gra na skrzypcach, to czarci skaczą" - dodała jeszcze i przeżegnała się kilka razy.

Ale ludziom na Polesiu i tak coś w duszy gra, i tak śpiew przychodzi sam, bez trudu. Kobiety w naturalny sposób dzielą się na głosy i zgrywają w chór - po trzy, po pięć,choć rzadko mają czas, aby spotkać się w większej grupie. Mogą tak godzinami śpiewać ; pieśni weselne - korowajowe, oczepinowe, przyśpiewki na błogosławieństwo i wyprowadzenie młodej, pieśni żniwne, dożynkowe, kolędy, kołysanki; pieśni na Iwana-Kupały(czyli nasze sobótkowe). Tych ostatnich zwłaszcza wielkie jest bogactwo w porównaniu z polskimi, chociaż może dlatego usłyszeliśmy ich tak dużo, że prowadziliśmy badania w czasie, kiedy święto Iwana-Kupały się zbliżało. Jeżeli chodzi o repertuar pieśniowy, to wiele motywów występuje po obu stronach Bugu: chociażby motyw młodej żony(niewistki), zaklętej w drzewo przez złą teściową, czy też dziewczyny żegnającej się z rodziną i domem przed pójściem do męża. Odkrywaliśmy też pokrewieństwo obrzędów(zwłaszcza korowoja) i wierzeń - choć stwierdziliśmy, że po ukraińskiej stronie funkcjonują one w bardziej archaicznej formie.

Na przykład wspólne jest wierzenie w dobrego węża, który mieszka pod progiem i trzeże domowego ogniska - tyle, że w Polsce wyobrażają go sobie w koronie na głowie, a na Ukrainie - ze złotymi różkami - i, jak twierdzą autorytety w tej dziedzinie, jest to wizerunek bardziej archaiczny. Pierwotność wierzeń sięga czasów prasłowiańskich - wiara w ciemne moce, demony, rusałki(pisze o tym Magda Kamola) egzystuje tu równolegle z chrześcijaństwem. Ta tolerancja dla tego, co niezwykłe, inne, sięga w różne sfery życia codziennego - w wielu wsiach ostatnio pojawili się baptyści, których życiu i religii nikt się już nie dziwi. My też przyjmowani byliśmy jako swoista atrakcja, ale bez zaskoczenia, prosto i serdecznie. Starsi ludzie często wspominali polską biedę przed wojną i ze łzą w oku cieszyli się, że teraz tak się na lepsze w Polsce odmieniło. Wiele cennych wrażeń wynieśliśmy z tej wyprawy. Niezapomniany "Polesia czar "oddziałał na wyobraźnię i możliwości. Chociaż większość bagien osuszono w ramach przeprowadzanej dwa lata temu melioracji, to jednak chce się wierzyć, że w podmokłych łąkach nad jeziorami na pewno mieszka jakieś Dziwne, Tajemnicze ,Nieprzeniknione. Namacalnym dowodem naszego pobytu są materiały, które zostaną wykorzystane w "Atlasie etnolingwistycznym euroregionu Bug" i pracach magisterskich, kilka pięknych elementów dawnego stroju poleskiego, które przywieźliśmy do Polski oraz adresy przyjaciół z Łucka i Lwowa. Na pewno jeszcze pojedziemy na Polesie - w lipcu `97 badania będą kontynuowane, tym razem pod nazwą `Indoeuropa 2000`.

Skrót artykułu: 

Polesie... Kraina ta dość sentymentalnie kojarzy się w polskiej świadomości. Wycinek przedwojennych Kresów, ciągnący się w dorzeczu Prypeci, dziś należy do Białorusi i Ukrainy.

Autor: 

Dodaj komentarz!