Pokazać prawdę...

[folk a sprawa polska]

„Niestety, formy kultury ludowej,chłopskiej, są skazane na zagładę.Zadaniem nas, artystów, jest je zachowaćdla potomności. Zwracam tuuwagę, że jednym z zadań, nie jedynym”– mówił Karol Szymanowskiw 1935 roku, przed światową premierąswoich „Harnasiów”. Interesującajest zarówno głęboka świadomośćkompozytora, dotycząca kondycjitwórczości ludowej i, jakkolwiekby to nie brzmiało, powinności artysty.Zwraca uwagę jednak chyba równieżzaskakująca aktualność powyższejwypowiedzi. Osiemdziesiąt latpóźniej problemy sugerowane przezSzymanowskiego wciąż są problemamiwspółczesności…

Zresztą, wszak już sto lat wcześniej,kiedy to twórczość „ludu” stałasię prawdziwie obowiązującymnatchnieniem dla wielkich twórców,dostrzegano pierwsze symptomy jejkońca. W filmie Małgorzaty Szyszkii Macieja Rychłego „Beryszońskimszlakiem Fryderyka Chopina”, jedenz pracowników muzeum GeorgeSand w Nohant mówi, że Chopini Sand „mieli już wcześniej przeczucie,że muzyka ludowa znika na ichoczach. (…) Znikały więc nie tylkopieśni, tańce, święta, ale także muzyka.George Sand zaczęła bardzo szybkospisywać pieśni, które zapamiętałaz dzieciństwa. Stwierdzała nawet,że one zdążyły się już od tamtychczasów zmienić”.

A zatem proces powolnej dezintegracjikultury ludowej trwa już odniepamiętnych lat. Powie ktoś, że tobanał nad banały. Owszem. Ale możewarto czasem powtarzać banały,zanim zaczniemy się na serio zastanawiać,czy prawdą jest groteskowateza, że polska muzyka folkowajest przyczyną zamierania kulturyludowej.

Zresztą, jeśli już mówić naprawdępoważnie, to nie ma dla mnie żadnychwątpliwości, że jest dokładnieodwrotnie. Że to pojawienie się muzykifolkowej i echo, jakim odbija siędziałalność przynajmniej niektórychzespołów, sprawiły, że ludzie przestająsię wstydzić polskiej tradycji. Żejest ona jednak tu i ówdzie zauważanai doceniana. Bo przecież wieludzisiejszych wyznawców muzykiludowej odkryło ją dzięki polskiemufolkowi. Bo wreszcie jakkolwieksurowa (w sensie środków, brzmienia,aparatu wykonawczego, stylistyki)nie byłaby muzyka „purystów”,to skoro wykonują ją ludzie od pokoleńmieszkający w miastach, pozostajeona tylko interpretacją, czyreinterpretacją. Czułym, emocjonalnymdialogiem z tradycją, ale wszakżenie muzyką ludową. Zatem, skrótowomówiąc (i nie chcąc nikogo obrazić),jest odmianą folku.

Troska o muzykę tradycyjną,ludową, jest rzeczą piękną i nie doprzecenienia. Ale godna szacunkujest również próba twórczego dialoguz tą tradycją. W wydanym przezStowarzyszenie Miłośników KulturyLudowej z Czeremchy tomie „Czywyjście folku z cienia uchroni folklorod zapomnienia?”, Weronika Grozdewpisze: „Z mojego punktu widzeniasą w tej chwili dwa różne nurty:folk i właśnie odrodzenie muzyki tradycyjnej,które tak naprawdę idą swoimitorami i raczej przestały o siebiezahaczać. To na pewno nie jest czynnik,który może tę muzykę [ludową– prz y p.T. J.] w jakiśsposóbzniszczyć.Ona będziealbo nie będzie,to zale ż y o dwielu rzeczy,chociażbyekono m i c z -nych albood prz emianspołec z nyc h.To są dużoważniejszerzeczy, aniżeliwspółistn iejącyobok siebienurt różnejstylowomuzyki”. Nic dodać, nic ująć.

Na koniec wróćmy jeszcze dodalszego fragmentu powyższej wypowiedziKarola Szymanowskiego,który uzasadniał, jak widzi rolę artystyzafascynowanego tradycją. Bonaturalnie, zapisywanie jej albo odtwarzaniew dawnych, zastanych formachto jedno, a artystyczna kreacjaw oparciu o źródła – to drugie. Mówiwięc kompozytor: „Oczywiście,jestem przeciwnikiem zupełnie mechanicznegoprzenoszenia tych rzeczy;musimy dawać te formy ludowejsztuki i kultury w jakimś kształcie,że tak powiem, 'sublimowanym'”.I oczywiste jest dla mnie, że w obuprzypadkach (umownie mówiąc: odwzorowaniatradycji oraz jej autorskiejinterpretacji) możliwe jest wielkie,artystyczne i duchowe przeżycie.Bo, jak pisze we wspomnianymjuż wydawnictwie z Czeremchy, RemigiuszMazur-Hanaj: „Istotne jest,czy ktoś to robi dobrze, czy ma towartość artystyczną, oraz czy muzykajest w stanie przekazać prawdęo wykonawcy i jego emocjach. Liczysię to, czy twórczość płynie z serca,i czy trafia do drugiej osoby”.

Skrót artykułu: 

„Niestety, formy kultury ludowej, chłopskiej, są skazane na zagładę. Zadaniem nas, artystów, jest je zachować dla potomności. Zwracam tu uwagę, że jednym z zadań, nie jedynym” – mówił Karol Szymanowski w 1935 roku, przed światową premierą swoich „Harnasiów”. Interesująca jest zarówno głęboka świadomość kompozytora, dotycząca kondycji twórczości ludowej i, jakkolwiek by to nie brzmiało, powinności artysty. Zwraca uwagę jednak chyba również zaskakująca aktualność powyższej wypowiedzi.

Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!