Poczta

Piszę do Was z małego miasteczka w stanie Wisconsin. (...) Kiedyś, wtedy gdy godzinami słuchałem muzyki z Afryki lub Brazylii czy Indii zacząłem sobie uświadamiać, jak ważnym elementem tego procesu twórczego, w wyniku którego powstała ta muzyka jest poszukiwanie korzeni kultury lub przynajmniej jakieś się do nich ustosunkowanie, budowanie świadomej relacji z tradycją, historią, mentalnością danego narodu lub grupy ludzi. Zadałem sobie pytanie jakie są korzenie mojej polskiej muzyki, gdzie je znaleźć. Fascynacja obcymi kulturami i poszerzani przez to swoich horyzontów - to jedna strona medalu, a znalezienie korzeni własnej kultury (w tym wypadku muzycznej ) jest drugą stroną medalu. Uświadomiłem sobie jak polska tradycyjna muzyka folklorystyczna jest zaniedbywana i nieodkryta. Wydaje mi się, że dominacja "cepeliady", pseudofolkloru zraziła mnie swoją sztucznością, nieautentycznością do głębszych poszukiwań. Do tego oczywiście dochodzi słabość naszego przemysłu muzycznego w prezentowaniu wielu opcji i gatunków muzycznych. (...) Na pewno moja silniejsza potrzeba poszukiwań została wymuszona wyjazdem na jakiś czas z kraju. Taka sytuacja stwarza zawsze potrzebę pewnej silnej identyfikacji ze swoimi korzeniami. Po przyjeździe tutaj znalazłem pracę w sklepie muzycznym i poczułem się jak ryba w wodzie, pozwoliło mi to oczywiście znacznie bardziej wejść w świat muzyki etnicznej, ale też skłoniło mnie do zadania sobie kolejnego pytania. Skoro tyle muzyki z całego (prawie) świata znajduje odbiorców i słuchaczy to czemu i polska muzyka nie może być tu obecna i sprzedawana? Ale żeby tak się stało musi nasza muzyka mieć coś autentycznego i nowego/innego do zaoferowania. Cepeliada odpada. Można znaleźć tu muzykę bułgarską (chóry kobiece), węgierską (M. Sebastyan i Muzikas) lub fińską (Vastina), więc nie wydaje mi się, żeby wchodziły tu w grę jakieś uprzedzenia geograficzne. W najnowszym "Rough Guide to World Music" jedynym rodzajem muzyki tradycyjnej z Polski, któremu poświęcono trochę miejsca jest muzyka górali z Podhala. Niestety autor tego rozdziału narzeka na brak dostępności na rynku amerykańskim dobrej jakości nagrań muzyki góralskiej. Ta wzmianka i tak wskazuje na postęp w rozumieniu muzycznej sceny naszego rejonu Europy, jako że w publikacjach nieco starszych (np.: "Virgin Directory of World Music" Philip Sweerey; 1991 ) w rozdziale o Polsce wspomina się grupy rockowe lub popowe jak Lady Pank czy Czerwone Gitary (to przecież kpiny). Czy myśleliście kiedyś o próbie porozumienia się z kilkoma innymi grupami, kierującymi się podobną filozofią chęci aktualnej i zrozumiałej prezentacji folkloru w Polsce i wysłania taśm do zagranicznych firm fonograficznych? (dotyczy Orkiestry św. Mikołaja) (...)

Myślałem o założeniu własnej firmy płytowej, licencjonowaniu polskich nagrań i wydawaniu ich na rynku amerykańskim. Pierwszym wydawnictwem powinna być prawdopodobnie kompilacja nagrań różnych artystów prezentujących w miarę szeroki wachlarz autentycznego, świeżego folkloru polskiego.(...) Jest jeszcze inna sprawa, o której chciałbym do Was napisać. (...) Myślałem o stworzeniu towarzystwa grupującego muzyków, wydawców, dziennikarzy, fanów, organizatorów koncertów, którym najbardziej zależy na propagowaniu muzyki ludowej, etnicznej, "world music". Grupa taka mogłaby stanowić swego rodzaju lobby działające na rzecz popularyzacji tego typu muzyki powstającej w Polsce i na świecie. Mogłaby wydawać informator, wymieniać informacje na temat koncertów i nagrań, wydawać płyty, organizować koncerty. Szczegóły i zakres działania zależałyby oczywiście od woli uczestników, tak więc te kilka rzuconych tu pomysłów nic jest niczym ostatecznym, a raczej swego rodzaju punktem wyjścia do dyskusji i porozumienia. Nie interesuje mnie też powołanie stowarzyszenia z prezesami, zarządami itp. strukturą, a raczej luźno powiązanymi grupami zapaleńców i przyjaciół. Ja ze swojej strony staram się propagować te idee na łamach prasy (jazz Forum 11-12/94: str. 15 i 79) w przygotowaniu artykuły na temat Beauscheil i Lady Smith Black Mambazo. A może ktoś wreszcie powinien napisać artykuł na temat polskiej muzyki ludowej aby zacząć jej popularyzację w kraju. (...)

Moje dwa grosze w dyskusji na temat kontrowersyjnego stylu disco polo. Jego istnienie i rozwój w społecznościach wiejskich i małomiasteczkowych jest jednym z przejawów paradoksu dotyczącego kultywowania ludowych tradycji muzycznych. Muzyka etniczna, ludowa, folkowa cieszy się największą estymą i zainteresowaniem w dużych ośrodkach miejskich, z których z natury swojej się wywodzi. Natomiast postępująca urbanizacja i industrializacja sprawiły, że w środowiskach wiejskich, w których się ta tradycja ukształtowała doszło niejako do wyparcia się swych korzeni postrzeganych jako "prymitywnych", przy jednoczesnej jej cepelizacji na potrzeby środowisk miejskich łaknących tzw. sielskiej zgrzebności. Wszechobecna telewizja stała się dominującym stymulatorem życia kulturalnego wsi, zastępując - zamiast wzbogacać - tradycyjne przejawy życia kulturalnego społeczności wiejskich. I na tak wyjałowionym gruncie może powstawać do wytworzenia się stylów-potworków, jak rzeczone disco polo. Kto wie, może przejdzie do annałów historii jako autentyczna() muzyka wsi końca XX wieku. Czy więc rewitalizacja ludowej tradycji muzycznej przyjdzie z miast? Oczywiście ta teoria: byłaby dużym uogólnieniem ale... Co o tym myślą czytelnicy "Gadek z Chatki"?

Warto może dodać, że zjawisko takie można zaobserwować również w Stanach Zjednoczonych, oczywiście z pewnymi różnicami. Tradycyjna muzyka country przekształciła się, skomercjalizowała się i obecnie pełni w zasadzie funkcję muzyki pop, natomiast muzyka folk i muzyka świata znajduje najszersze grono odbiorców w dużych miastach. Tam też można tych muzyków znaleźć mieszkających, tworzących i nagrywających. Podczas gdy muzycy z małych miast i wsi naśladują muzykę zasłyszaną w komercyjnych stacjach radiowych, które są jedynymi bardzo łatwo dostępnymi a wręcz natrętnymi kreatorami gustów muzycznych. Odizolowani są oni również od wpływów niekomercyjnych stacji radiowych i dużych sklepów muzycznych. (...)


Szymon Woźniczka

Z perspektywy kilku tysięcy kilometrów sytuacja polskiego folku została przedstawiona tak trafnie, że trudno o komentarz.


Agnieszka Matecka

Skrót artykułu: 

Piszę do Was z małego miasteczka w stanie Wisconsin. (...) Kiedyś, wtedy gdy godzinami słuchałem muzyki z Afryki lub Brazylii czy Indii zacząłem sobie uświadamiać, jak ważnym elementem tego procesu twórczego, w wyniku którego powstała ta muzyka jest poszukiwanie korzeni kultury lub przynajmniej jakieś się do nich ustosunkowanie, budowanie świadomej relacji z tradycją, historią, mentalnością danego narodu lub grupy ludzi

Dodaj komentarz!