Po rumuńskiej stronie niebo wygląda inaczej

Bukowina Rumuńska

Fot. tyt. i w tekście K. Płóciennik-Niemczyk: 1) wejście do jednego z monastyrów; 2) Suczawa, stolica Bukowiny Rumuńskiej

Bukowina Rumuńska to niezwykły zakątek położony na północno-wschodnich krańcach Rumunii, pośród niewysokich gór. W XV i XVI wieku w Bukowinie, która stanowiła wtedy centrum mołdawskiego państwa, powstał szereg cerkwi i monastyrów.

Wydawać, by się mogło, że znaczenie słowa „monastyr” będzie niesamowicie skomplikowane. Nic bardziej mylnego. Tak naprawdę oznacza ono po prostu klasztor w Kościele Wschodnim. A takich w Rumunii pełno. By fotografować wnętrza, cudnie zdobione ściany, trzeba wykupić taksę fotograficzną. Nie jest to aż tak wielki wydatek, jak mogliby niektórzy sądzić . Pozwolenie na pstrykanie zdjęć 11 lat temu (wtedy byłam w Rumunii) kosztowało około 6-7 polskich złotych. Warto wydobyć z kieszeni tę sumę i fotografować, chociażby w jednym z odwiedzanych monastyrów. Niestety my – biedni studenci, którzy do Rumunii dotarliśmy już po krótkim pobycie we Lwowie – musieliśmy bardzo oszczędzać. Dlatego też (czego do dziś niezwykle żałuję) zdjęciami z wnętrza monastyrów nie dysponuję. A muszę w tym miejscu zaznaczyć, że siostry zakonne bardzo pilnują tego, czy aby ktoś bez wykupionej taksy przypadkiem nie robi fotografii. Zdarzały się ponoć sytuacje, kiedy łapały „oszusta” na gorącym uczynku i zabierały nawet filmy. Co dzieje się, gdy ktoś bez pozwolenia fotografuje cyfrówką? Wolę nie myśleć.

Zielona kraina
W Rumunii fascynuje wszystko. Na początek niesamowita zieleń samej Bukowiny. Wiosenna zieleń jest naprawdę wyjątkowa. Kiedy już po powrocie do kraju oglądałam świeżo wywołane zdjęcia, nie mogłam uwierzyć, że tam było tak zielono. O dziwo, zostało to nie tylko utrwalone w pamięci, ale i na fotografii. Wcześniej nie miałam do czynienia z tak soczystymi kolorami. Zielone trawy Bukowiny w majowym słońcu na długo pozostaną w pamięci. Zakątek ten odwiedziłam w 2005 roku, a wszystko pamiętam bardzo dokładnie. Zarówno stolicę Bukowiny Rumuńskiej – Suczawę i suczawski rynek o zachodzie słońca, jak też polskie wsie, w których częstowano mnie owczym serem, mimo niestety widocznej biedy żyjących tam ludzi.
Fascynujące są również freski, które wypełniają nie tylko wnętrza cerkwi, ale też zajmują ściany zewnętrzne. Zachwycający są jednak przede wszystkim ludzie. Tak, jak chociażby panowie z targu, którzy dali mojej koleżance swoje adresy, by przesłała im zdjęcia, które im zrobiła. I wszyscy ci, którzy tak wspaniale mnie i moich znajomych u siebie gościli.

Monastyry
Humor został zbudowany w 1530 roku z fundacji Teodora Bubuiog, którego wspierał hospodar Piotr Raresz. Dla cerkwi pod wezwaniem Zaśnięcia Bogurodzicy charakterystyczny jest otwarty przedsionek z arkadami od strony zachodniej. Stanowi on widoczny wpływ renesansu. W ścianach cerkwi są okienka o gotyckich obramowaniach. Wśród malowideł wewnętrznych wyróżnia się „Ostatnia Wieczerza” w apsydzie ołtarzowej czy „Uczta Abrahama”. W przednascena Zaśnięcia Matki Bożej. Malowidła zewnętrzne pochodzą z 1535 roku i są najstarszymi tak dobrze zachowanymi freskami na wolnym powietrzu na Bukowinie. Dominuje odcień czerwieni i różu. Niepowtarzalny jest obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem w szczytowym polu portalu. Północna ściana cerkwi w dużej mierze uległa zniszczeniu. Przyczyną uszkodzeń były warunki atmosferyczne. Można jednak odnaleźć ślady Drzewa Jessego czy żywota św. Jerzego. Zainteresowanie wzbudzają przedstawienia św. Wojowników. Jest wśród nich św. Jerzy pokonujący smoka, św. Demetriusz walczący z cesarzem Maksymilianem oraz św. Merkuriusz zwyciężający cesarza Juliana Apostatę, który jest symbolem pogaństwa.
Monastyr Voronet powstał w roku 1488 i ufundował go hospodar Stefan Wielki. Zachowały się tu pierwotne malowidła wewnętrzne. Przykładem jest obraz fundacyjny. Ukazuje on postać Stefana Wielkiego z rodziną, św. Jerzego oraz Chrystusa. Najcenniejszym malowidłem zewnętrznym z całą pewnością jest scena Sądu Ostatecznego. Cerkiew często bywa porównywana do Kaplicy Sykstyńskiej w Rzymie. Przewyższa ona inne kompozycje greckie i włoskie. Elementy regionalne zostały dość śmiało wprowadzone. Dodają oryginalności i są to np. instrumenty muzyczne, mołdawskie krajobrazy czy stroje ludowe. A wszystko na błękitnym tle, charakterystycznym dla tej cerkwi. Zachowały się tutaj zabudowania klasztorne oraz brama pełniąca funkcję dzwonnicy.
Monastyr Sucevita, poświadczony w 1586 roku jako fundacja Jeremiego i Jerzego Mohyłów, należy do najbardziej chyba charakterystycznych obiektów. Budowla cerkwi Zmartwychwstania Pańskiego składa się z nawy, komory grobowej, nad którą znajduje się skarbiec, i przedsionka. Spośród malowideł wewnętrznych w pamięć zapada pięknie ukazany miejscowy krajobraz. Są to głównie sceny z Księgi Rodzaju, ale także Matka Boska na sklepieniu. Malowidła zewnętrzne powstały jako ostatnie na Bukowinie, wywodzą się z 1596 roku. Dominuje kolor zielony. Obok Drzewa Jessego widoczne są sceny objawienia Marii cesarzowi Leonowi, a także scena koronacji Matki Boskiej. Ale i tak najwspanialsza według mnie jest drabina cnót, znajdująca się na północnej ścianie. Scena w wyjątkowo obrazowy sposób ukazuje warunki, jakie trzeba spełnić, by zostać zbawionym. Ci, którzy nie przejdą któregoś szczebla, zrzucani są w otchłań Piekła. Ściana zachodnia według legendy nie została pomalowana. Otóż malarz spadł z rusztowania i nie dane mu było dokończyć malowideł. Uznano to za zły znak i ścianę pozostawiono w stanie surowym. Uwagę zwracają wielkie fortyfikacje monastyru. Prawdopodobnie są one najlepiej zachowane na całej Bukowinie – wysokie na sześć metrów, grube na trzy metry, a zbudowane na planie czworoboku.

Na rumuńskim targu
Moja podróż po Rumunii rzeczywiście koncentrowała się wokół monastyrów. Ale nie tylko. Jednym z jej celów było również…odwiedzenie rumuńskiego targu. Jest to naprawdę niesamowite doświadczenie. Nie wiadomo dokładnie, w którym momencie człowiek zostaje otoczony świnkami, konikami i innymi zwierzakami. Gospodarz-handlarz zachwala głośno swoje zwierzęta. Ich wytrzymałość sprawdza się tu na różne sposoby. Mocny koń ciągnął na przykład kilka olbrzymich cegieł. Pewnie w niedługim czasie znalazł się ktoś, kto go kupił, bo z ciężarem zwierzę radziło sobie bez zarzutu. Nawet było mi żal pięknego konika, że tylko w ten sposób można było sprawdzić jego siłę i wytrzymałość. Inny handlarz podnosił prosiaczka i chciał go koniecznie sprzedać mojej koleżance. Ta uciekła lekko przerażona.
Ale na rumuńskim targu kupić można wszystko. Są tu skóry, koce i narzędzia gospodarskie, od młotków i siekier zaczynając, a na wielkich wozach konnych kończąc. Jak to na targu, głośno tam bardzo. Na każdym kroku coś zaskakuje. Ulicą jechał wóz. Niby nic nowego. Wóz jak wóz, tyle że zaprzężone do niego dwa byki. Przeszłam na drugą stronę ulicy. Ale nie ze strachu, tylko po to, by zrobić lepsze zdjęcie. Tak już po prostu mam. Bukowina Rumuńska to naprawdę magiczny kawałek świata. Tutaj niebo wygląda inaczej. I trochę jakby wolniej płynie czas. A jego moc objawia się w całej okazałości. Niszczy budowle i sztukę. Uczy przy tym pokory.

Katarzyna Płóciennik-Niemczyk
etnolog, antropolog kulturowy, dziennikarka folkowa.

Skrót artykułu: 

Bukowina Rumuńska to niezwykły zakątek położony na północno-wschodnich krańcach Rumunii, pośród niewysokich gór. W XV i XVI wieku w Bukowinie, która stanowiła wtedy centrum mołdawskiego państwa, powstał szereg cerkwi i monastyrów.

Dział: 

Dodaj komentarz!