Oczy i Obiektywy


W dniach od 5 do 7 kwietnia w Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie odbyła się dziesiąta edycja przeglądu filmów etnograficznych. W czasie trzech dni projekcji filmowych zobaczyć można było produkcje z całego świata (w tym także z Polski). Filmy przedstawione zostały w blokach tematycznych: 1. święto, procesja, karnawał; 2. tożsamość; 3. muzyka w podróży; 4. w sieci; 5. rodzina; 6. Indie; 7. polityka/społeczeństwo. Dodatkowo pokazano filmy krótkometrażowe w cyklu "Etnoshort".

Nie sposób opisać wszystkich prezentowanych produkcji, dlatego skupię się na tych, które uważam za najważniejsze i najciekawsze lub też - odwrotnie - omówię filmy słabe i mało zajmujące, bo i takie pojawiły się na festiwalu.

Jedną z pierwszych festiwalowych projekcji była rumuńska produkcja z ubiegłego roku pod tytułem "Looking at themselves - Băbăluda Luda" w reżyserii Mihai Andrei Leaha. Film opowiadał historię zwyczaju mającego nakłonić wiosnę do przyjścia i zastąpienia zimy. Korowód przebierańców z Băbăludą na czelę ma oznajmiać swoim pojawieniem się nadejście wiosny. Podczas prezentacji przygotowań stroju dla Băbăludy1 przedstawione zostały wypowiedzi trzech pokoleń mężczyzn2. Każda generacja charakteryzowała się nieco innym spojrzeniem na tradycję zwyczaju i na to, jak powinien on wyglądać, dlatego skonfrontowane ze sobą narracje pozwalały na dostrzeżenie zmian, jakie zaszły na przestrzeni lat. Ciekawym elementem były migawki z projekcji filmu dla lokalnej społeczności (w tym dla głównych bohaterów filmu).

Ponad godzinny dokument "Stacja kolejowa Krasne-Busk. Opowieści przesiedlonych kobiet", przedstawiał relację kobiet wysiedlonych po zakończeniu II wojny światowej z terenów polskich (głównie z okolic Sanoka) do Buska na Ukrainie. W narrację wplecione zostały także wypowiedzi kobiet żyjących w Busku od urodzenia.

Film traktował o różnicy między tożsamością odczuwaną a tożsamością narzuconą przez aktualną politykę państwa. Można by przypuszczać, że reżyser chciał dać wyraz ogólnym tendencjom i nastrojom panującym wśród przymusowych przesiedleńców i ukazać występującą wśród nich powszechnie niezrozumiałość konieczności opuszczania swojego miejsca zamieszkania, z którym łączy ich poczucie "tutejszości", stopniowe zadomawianie się w nowym miejscu i niechęć do możliwego po latach powrotu oraz smutne koleje ich losu, naznaczone głodem, śmiercią i koniecznością zaczynania wszystkiego od nowa.

Niestety historie i wypowiedzi bohaterek nie zostały przedstawione na tle Buska, dlatego też widz nie dowiaduje się z filmu niczego o miejscu, które stało się przeznaczeniem dla wielu ukraińskich, łemkowskich czy polskich rodzin. Poza jednym starym zdjęciem (pocztówką) stacji Krasne-Busk, nie dowiadujemy się niczego o charakterze tego miejsca, a opowieści przedstawiane są niejako w oderwaniu od rzeczywistości, którą na mocy urzędowych zarządzeń przypisano tym ludziom i z którą oni ostatecznie zaczęli się identyfikować.

Chorwacki film "Gorgeous of the Evening" prezentował historię nietypowego konkursu piękności, odbywającego się w Slawonii. Do udziału w konkursie stają mężczyźni przebrani za kobiety, całość jest jednak udawaną maskaradą, a "uczestniczki" nierzadko z dumą prezentują swoje wąsy czy brodę, których obecność odbierana jest jako kara za to, że kobieta źle się prowadziła. Podczas konkursu panuje atmosfera rozluźnienia i zabawy, choć panowie z niezwykłą dbałością przygotowują się do konkursu, tak, by w efekcie wyglądać jak prawdziwe miss. Niejako dopełnieniem do tego obrazu był film "Sisterhood" (reż. Roger Horn. RPA, 2010 r.), traktujący o żyjących w RPA osobach transgenderowych. "Sisterhood" to obraz trójki pracowników plantacji wina, których łączy nie tylko przyjaźń lecz także zamiłowanie do przebierania się w damskie ubrania, malowania, depilacji nóg i występowania w wieczorowych kreacjach podczas specjalnie organizowanych konkursów. W przeciwieństwie do obrazu chorwackiego, pomimo swojego kolorytu (barwne suknie, makijaże), film z RPA pokazywał smutną sytuację osób transgenderowych w Republice Południowej Afryki, osób nieakceptowanych przez rodzinę, którym z powodu ich odmienności zabrania się uczestnictwa w pogrzebie przyjaciela. Główny akcent w filmie położony został na ukazanie tego, jak żyje trójka transgenderowych mieszkańców RPA. Zabrakło szerszego ukazania ich relacji ze społeczeństwem, a niezbyt obszerne wypowiedzi matek bohaterów nie wypełniły tej luki i nie dały pełnego obrazu relacji osoby transgenderowej ze społeczeństwem, w którym żyje.

Na festiwalu pojawiła się jeszcze jedna produkcja z RPA - "Nanny Cam: Xenophobia in the Motherland" (reż. Roger Horn, RPA, 2010 r.). Film prezentował rasistowskie oblicze współczesnej RPA.

Za najlepszy film jubileuszowej edycji festiwalu uważam holenderski "Frameing the other" z roku 2012 w reżyserii Ilji Kok i Willema Timmersa. Producenci filmu wiedzieli co chcieli pokazać i wiedzieli jak to pokazać, film był więc krótki, ale treściwy. Relacjonował podróż turystów do wioski zamieszkanej przez etiopskich Mursi. Grupa ta stała się powszechnie znana przede wszystkim ze względu na fakt nacinania dorosłym kobietom Mursi dolnej wargi i wkładania w nie krążka, co utrudnia jedzenie i normalne porozumiewanie się. Turyści przyjeżdżają do wioski, by za pieniądze (lub balony) fotografować kobiety z krążkami w ustach. Fabuła oparta jest na relacji turystki z Holandii oraz przedstawicielki grupy Mursi. Turystka targuje się z kobietami o ilość pieniędzy3, jaką musi zapłacić za zdjęcie. Kobieta płacze, jest poruszona tym, jak smutne i złe jest życie Mursi, jednocześnie traktuje kobiety z wioski przedmiotowo, jak dobry obiekt do zdjęcia, które później będzie się dobrze prezentowało na ścianie w jej domu. Relacja autochtonki ukazuje drugą stronę zjawiska. Głównym źródłem pozyskiwania pieniędzy dla Mursi są turyści. Dlatego dni, w które turyści odwiedzają wioskę i za pozwolenie robienia zdjęć zostawiają pieniądze, są szczególnie ważne w życiu lokalnej społeczności. Niezwykle istotny jest fakt, że kobiety Mursi nauczyły się czego łakną i czego potrzebują panie i panowie z aparatami fotograficznymi. Dlatego do swoich tradycyjnych ozdób zaczęły dodawać wiele nowych malunków ciała i i błyskotek, które, jak przyznają, nie mają absolutnie żadnego znaczenia - zostały celowo wymyślone bądź spreparowane i zakładane są specjalnie na przyjazd turystów. Film jest ciekawym głosem w dyskusji o zmienności tradycji, o stygmatyzacji, o inności oraz o obliczu współczesnego turyzmu.

Ostatni film festiwalu - "After the silence" (reż. Vanina Vignal, Francja, Rumunia 2012) niestety nie poszerzył dyskursu o Rumunii z czasów komunizmu. Wydłużone monologi poświęcone głównie życiu rodzinnemu, rozdzielały momenty ciszy, co w efekcie sprawiło, że prezentowany obraz były po prostu nużący. Zbyt rozwlekła narracja i wyczuwalny brak skonkretyzowanego celu sprawił, że film ten był jednym z najmniej ciekawych projekcji dziesiątej edycji festiwalu, co znalazło swoje potwierdzenie w liczbie osób opuszczających salę podczas tej projekcji.

Jednakże większość filmów zaprezentowanych podczas jubileuszowej edycji "Oczu i Obiektywów" była ciekawa, opowiadała o zjawiskach mało znanych w Polsce i prowokowała do licznie toczonych w kuluarach dyskusji.

W perspektywie edukacyjnej ważne jest to, że projekcje odbywają się w ogólnodostępnym miejscu i są bezpłatne. Jednakże przy prezentacji różnych kultur i różnych języków zapomniano nieco o języku ojczystym. Większość filmów była nakręcona przez obcokrajowców i posiadała podpisy w języku angielskim4. Myślę jednak, że podczas festiwalu o polskiej nazwie, odbywającego się w Polsce, przydałyby się także tłumaczenia na język polski. Ich brak mógł być dla niektórych potencjalnie zainteresowanych przeszkodą w dostępie do etnograficznych obrazów. A przecież etnografia i festiwal filmów etnograficznych powinny stawać ponad takim podziałami. Zdaję sobie sprawę, że być może jednak postulat tłumaczeń został przeze mnie wysunięty nieco na wyrost. Wszak nikt nie zgłaszał sprzeciwu do wyłącznie anglojęzycznych wersji napisów, a tłumaczenia na język polski zapewne znacząco podniosłyby koszty festiwalu.

Poza projekcjami, w sobotni wieczór odbyła się towarzysząca festiwalowi zabawa muzyczna przy muzyce etno, podczas której w klubie Eufemia zagrał zespół Warsaw Balkan Madness. Kolejna edycja festiwalu "Oczy i Obiektywy" już za rok.


Przypisy:

1Mężczyzna przebrany za Băbăludę ubrany był w świeżo zdjętą z drzewa korę oraz świeżo ścięte gałęzie drzew liściastych. W zwyczaju przywołującym wiosnę znalazł miejsce także motyw płodności, w postaci przerośniętych męskich genitaliów, w które wyposażony został jeden z uczestników.

2Dawniej zwyczaj ten był wyłącznie domeną mężczyzn, obecnie nieco się to zmienia i w prezentowanej współczesnej wersji wydarzenia w przygotowaniach uczestniczyła także dziewczyna.

3Zdjęcie kosztuje jeden birr etiopski, czasem dwa, gdy na zdjęciu jest kobieta i dziecko. W kwietniu 2013 jeden birr to odpowiednik 0,04 euro.

4Szczególnie ciekawe pod względem językowym były filmy z RPA. Mimo że przez większość czasu bohaterowie mówili po angielsku, filmy te zaopatrzone zostały także w angielskojęzyczne napisy, bez których trudno byłoby zrozumieć południowoafrykańską wersję współczesnego lingua franca jakim jest angielski.
Skrót artykułu: 

W dniach od 5 do 7 kwietnia w Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie odbyła się dziesiąta edycja przeglądu filmów etnograficznych. W czasie trzech dni projekcji filmowych zobaczyć można było produkcje z całego świata (w tym także z Polski). Filmy przedstawione zostały w blokach tematycznych: 1. święto, procesja, karnawał; 2. tożsamość; 3. muzyka w podróży; 4. w sieci; 5. rodzina; 6. Indie; 7. polityka/społeczeństwo. Dodatkowo pokazano filmy krótkometrażowe w cyklu "Etnoshort".

Dział: 

Dodaj komentarz!