O żydowskiej muzyce ludowej

"...Chodźcie, pokażę wam nową drogę do Boga. Nie przez mowę, ale przez śpiew. Będziemy śpiewali i niebo nas zrozumie..."
Rabbi Nachman z Bracławia

Nie sposób zrozumieć muzyki żydowskiej bez zrozumienia tego, czym był chasydyzm. Ów ruch religinjny wewnątrz judaizmu narodził się ma przełomie XVII i XVIII wieku za sprawą działalności i nauk Izraela Baal Szem Towa zwanego Wielkim Magidem, który zapoczątkował tradycję przekazywania wiedzy kolejnym pokolenom cadyków, czyli "mistrzów duchowych" chasydyzmu (od hebr. "cadik" - sprawiedliwy). U źródeł tego ruchu leżało przekonanie i wiara w wielką moc modlitwy (słowo "chasyd" pochodzi od hebrajskiego "hasid" - pobożny) wyrażanej tańcem i śpiewem, a także wpływu obecności cadyka, uważanego za człowieka posiadającego łącznośc z niebiosami. Rozwój tego odłamu judaizmu dokonał się dzięki życiu i działalności cadyków takich jak: Elimelech z Leżajska, Mendel z Kocka, Nachman z Bracławia czy przeżywającego w Lublinie "renesans pamięci" Izaaka Horowitza Hore zwanego Widzącym z Lublina.

Muzyka chasydów, do której powstania przyczynił się swoisty mistycyzm religijny tego ruchu, umieszczona jest na pograniczu muzyki sakralnej i ludowej, co pozwala na traktowanie jej jako prekursora i nieodłączny element tworzonej później czysto ludowej muzyki żydowskiej. Któż inny bowiem jak nie klezmerzy pojawiający się na dworach cadyków popularyzował anonimowe, a jakże bliskie życiu Żydów, w tym i chasydów, pieśni. Muzyka ta powstawała niemal jako bezpośredni komentarz do słów cadyka Nachmana z Bracławia. Muzykę, taniec i śpiew, graniczące często z modlitwą i fizyczna ekstazą, tworzyli ludzie, dla których był to podstawowy sposób kontaktu z niebiosami. Niewielkie znaczenie w porównaniu z tym miały techniczne i teoretyczne wiadomości o muzyce. Przeciwnie, profesjonalizm był często wręcz niemile widziany tak, jak na dworze Jakuba z Żydaczowa, który przyjmował tylko tych klezmerów, którzy nie umieli grać z nut. Dla usprawiedliwienia swojego zwyczaju zawsze przytaczał piękną opowieść o "komnacie muzyki", przez którą po śmierci, a przed pojawieniem się u oblicza Najwyższego, musiał przejść każdy człowiek zajmujący się za życia muzyką. Jeżeli, wedle słów cadyka, jego muzyka płynęła z serca, przejście to było formalnością. Jeżeli natomiast grał muzykę "papierową" czyli z nut, musiał wytłumaczyć się z każdej fałszywie zagranej nuty. Legenda nie mówi nic o słuchu owego cadyka (niech światło jego zasług chroni nas!). Pewnym jest natomiast, iż dwór jego oblegany był przez różnego rodzaju grajków, dla których ważniejsza od harmonii była sama radość muzykowania.

Muzyka klezmerska, dziś będąca tradycją, z której obficie czerpią współcześni muzykanci, jest przede wszystkim pięknym wspomnieniem - jeszcze nie wyblakłym - o czasach, kiedy we wszystkich małych miasteczkach galicyjskich i kresowych po jednej stronie rynku stał kościół, a po drugiej synagoga. Pięknie mówi o niej w jednym z wywiadów klarnecista Leopold Bukowski, nazywający siebie "ostatnim klezmerem Rzeczpospolitej" (nie spierajmy się, czy rzeczywiście ostatnim):

"Klezmerstwo powstało w miarę rozwoju synagog, w XIV i XV wieku. Muzycy, samoucy, nie znający nut, wypłakiwali los swojego narodu. Oni nie grali, oni mówili za pomocą swoich skrzypiec lub klarnetu. Ten sam utwór zagrany 10 razy za każdym razem brzmi inaczej. Nie da się zapisać tej muzyki. Wszystkich melizmatów, zaśpiewów, łkań i tego, co świadczy o jej wyjątkowości, czyli "krechtr". Klezmerem trzeba się po prostu urodzić".

Żydowskie piosenki ludowe powstawały w podobny sposób, jak muzyka i ludowe pieśni wszystkich chyba narodów. Tworzone zarówno przez poetów, jak i zwyczajnych, stroskanych czy szczęśliwych ludzi, były najprostszym komentarzem i odbiciem atmosfery ich życia, pracy, zmartwień, marzeń i modlitwy. Jako że powstawały w wielu krajach diaspory znajdujemy w nich wiele elementów lokalnego folkloru, wśród których są motywy i polskie, i ukraińskie, i rosyjskie, i białoruskie, i niemieckie. Mimo jednak różnic stylistycznych w muzyce, życie wszędzie było takie samo, wyrażano je tylko innymi "literami", więc może dlatego nie znając jidysz dość łatwo jest zrozumieć treść i wymowę tych pieśni. O czym więc one mówią - piosenki z wesel, jarmarków i karczm? O dire-gelt - czyli komornym - na które znowu nie ma pieniędzy, o ojcu nie mogącym wydać za mąż aż trzech córek, o miłości, szczególnie tej nieszczęśliwej, o poborze do armii, a mamie piekącej ciastka, tańczącym rebe...

Pieśni tych jest wiele, możemy jednak wyróżnić wśród nich kilka grup o określonej tematyce. Najpiękniejszymi są chyba pieśni miłosne i kołysanki, układane zarówno przez dorosłych jak i dzieci. Każde polskie, dziś już dawno dorosłe dziecko, zna na pewno kołysankę o rodzynkach i migdałach. Równie piękne są pieśni obyczajowe (patrz: "Skrzypek na dachu") i weselne, a także religijne i świąteczne, zbliżone do pieśni synagogalnych. Słowa wielu z tych ostatnich są po prostu modlitwami przetłumaczonymi na jidysz, przez co ich nastrój jest podniosły i poważny. Podobne do nich są pieśni chasydów, w których głównymi motywami są: radość z życia i obcowania ze Stwórcą, wysławianie cnót cadyka czy nadzieja na rychłe nadejście Mesjasza (o tym mówi znana pieśń "Shnirele, perele") i szczęśliwe życie w przyszłym świecie. Zupełnie inne są natomiast piosenki śpiewane podczas Purim, święta wywodzącego się z XVI-wiecznych "purimszpile" czyli widowisk przedstawianych przez przebrane dzieci, a nawiązujące do biblijnych legend. Osobne miejsce zajmuje tu twórczość ludowego poety, Mordechaja Gebirtiga. Ów żyjący na przełomie XIX i XX wieku w Krakowie stolarz, a przy okazji pieśniarz, autor tekstów i kompozytor, grał swe melodie na fujarce, dzięki czemu mogły być zapisywane w nutach przez jego przyjaciół. O pieśniach Gebirtiga, także tych z czasów II wojny światowej, oraz o żydowskim weselu, postaram się napisać w następnych numerach "Gadek".

Jako ilustracje do tekstu wykorzystano wycinanki z katalogu "Wycinanki inspirowane sztuką żydowską" Anny Małeckiej=Beiersdorf"
Skrót artykułu: 

Nie sposób zrozumieć muzyki żydowskiej bez zrozumienia tego, czym był chasydyzm. Ów ruch religinjny wewnątrz judaizmu narodził się ma przełomie XVII i XVIII wieku za sprawą działalności i nauk Izraela Baal Szem Towa zwanego Wielkim Magidem, który zapoczątkował tradycję przekazywania wiedzy kolejnym pokolenom cadyków, czyli "mistrzów duchowych" chasydyzmu (od hebr. "cadik" - sprawiedliwy). U źródeł tego ruchu leżało przekonanie i wiara w wielką moc modlitwy (słowo "chasyd" pochodzi od hebrajskiego "hasid" - pobożny) wyrażanej tańcem i śpiewem, a także wpływu obecności cadyka, uważanego za człowieka posiadającego łącznośc z niebiosami. Rozwój tego odłamu judaizmu dokonał się dzięki życiu i działalności cadyków takich jak: Elimelech z Leżajska, Mendel z Kocka, Nachman z Bracławia czy przeżywającego w Lublinie "renesans pamięci" Izaaka Horowitza Hore zwanego Widzącym z Lublina.

Dział: 

Dodaj komentarz!