O muzyce

Bardzo lubię mądrą polemikę i cieszę się z komentarza Bogdana Brachy, choć muszę przyznać, że nie spotkałem się nigdy z tak obszernym "marginesem". Odkąd poznałem Bogdana osobiście, zawsze wiedziałem i wiem nadal, że można od niego dowiedzieć się bardzo wielu mądrych rzeczy. Jednak po przeczytaniu komentarza do mojego listu, odczułem spory niedosyt swojej myśli, której poprzednio nie zawarłem lub może niezbyt czytelnie ująłem niektóre przenośnie i supozycje. Poza tym, większość moich poglądów przeważnie zostawiałem dla siebie i moich najbliższych, więc wiele spraw pominąłem.

Przede wszystkim, chciałem dołączyć się do obrony organizatorów imprez oraz ich praw, ponieważ sam doskonale znam tę ciężką broszkę. Zespół Rivendell zorganizował społecznie dwie edycje imprezy o nazwie "Piknik Folkowy", na którym zagrało sporo porządnych kapel. Zdarliśmy cholewy w poszukiwaniu sponsorów i naprawdę wiem, jakie to trudne. Jednak wydawanie ciężko zdobytych finansów na to, co modne i średnio wartościowe, to tak jak rozmnażanie nędznego materiału genetycznego... W świecie przyrody jest to niemożliwe, bo na straży stoją twarde zasady. W świecie ludzi rządzi, wspomniany przez Bogdana, pieniążek, a na straży wartości muszą stać osoby bezkompromisowe. W historii istnieje wiele przykładów na to, że tacy ludzie byli wyklinani, zamykani do więzienia albo zabijani. Dopiero później potomni badacze oceniali ich czyny jako pożyteczne, ale wtedy było już za późno... Róbmy to póki czas, albowiem prekursorzy we wszystkich dziedzinach życia i aktywności należą do wyjątków, a przecież dzięki nim cywilizacja cieszy się postępem. Fakt, że "wchodzimy do Europy zapominając o bagażu kulturowym naszego kraju" mnie nie przeraża, bo ja o tym bagażu pamiętam i pamięta o nim bardzo wielu ludzi. Takich ludzi jest zdecydowana mniejszość, więc można upatrywać w tym jakiś naturalny proces, a takowe nie powinny przerażać (pomocna jest w tym tolerancja zjawisk eliminująca związany z nimi stres). Naprawdę piękną ideą jest propagowanie polskiej kultury ludowej, bo jest taka potrzeba, ale nawet tak piękna działalność mija się z celem, jeżeli wdziera się w nią fanatyzm, nawet w najdelikatniejszej formie.

Zespół Rivendell, w swojej działalności muzycznej dąży do (nieosiągalnej w przypadku sporej ambicji) doskonałości formy artystycznej wyrażającej jednostki współtworzące. Mimo wielu pochwał, niewiele robiliśmy w kierunku wydania kasety, ponieważ czas wypełnia nam żmudna praca w poszukiwaniu własnego stylu i konstruktywnej krytyki. Polityka upowszechniająca istnienie polskiej spuścizny kulturowej w działaniach kapel folkowych, troszkę hamuje rozwój tychże zespołów. Zdarza się tak, że swoją muzykę wydają grupy nie całkiem jeszcze przygotowane, więc nie można się spodziewać pomimo piękna kulturowego i prostaty wyrazu by rozchwytywała je szeroka publiczność. Dbając o ilość i walory narodowe, a trochę mniej o jakość, w pewnym momencie może się okazać, że i tak nie mamy się czym pochwalić w świecie. Nurt folkowy w Polsce niewątpliwie raczkuje, toteż Irlandią, pod tym względem , długo nie będziemy. Gdyby dobra kapela z Anglii grała polską muzykę, to pewnie byśmy się cieszyli, ale takie prawdopodobieństwo jest małe, więc uchylmy czapkę kulturowym tytanom. Jeżeli naszym animatorom kultury zależy na ukomercyjnieniu folku, by przez to polska kultura została przypomniana masom, to działalność ta powinna się w jakiś sposób oddzielić od szeroko pojmowanego folku w ogóle.

"Animatorzy kultury powinni być nieskrępowani w swojej działalności" - pisze słusznie Bogdan. Oprócz przestępców, nikt nie powinien być skrępowany, a już na pewno nie artyści, bo wtedy grozi to sztucznością dzieła czy demobilizacją twórcy. Poza tym nikt chyba nie wątpliwości, że animatorzy kultury powinni reprezentować interesy artystów.

Jedną z przyczyn "zaklętego kręgu" jest wpatrywanie się wpływowych działaczy w pieniądze. Sytuacji nie da się zmienić...

Moje osobiste marzenie to świat, w którym słowo "sprawiedliwość" nie wymagałoby bliższego precyzowania, a gadanina na ważne tematy nie byłby targana emocjami osobistych celów. Złudna utopia nierealnych marzeń... Człowiek musi liczyć tylko na siebie, szanować otoczenie i myśleć globalnie. Nie da się wytyczyć granicy między dobrem a złem, więc daremnymi są wysiłki określenia "pożytecznych" gatunków muzyki. W czasach świetności muzyki ludowej, nie była ona stosowana do ideologii politycznych, tylko do zabawy i ceremonii. Najważniejsze by muzyka była różnorodna, bo wtedy jest większa możliwość zaspokojenia gustów i guścików, tak bardzo rozwydrzonych w obecnych czasach. Podstawowym celem muzyki jest przyjemność oferowana słuchaczowi. To nie muzyk dobiera sobie odbiorców, tylko odbiorca dobiera sobie muzykę. Pisząc te słowa, opieram się o wielką maskotkę, którą zespół Rivendell dostał jako nagrodę na festiwalu "MORDA" w Warszawie. To nie jest jedyna nagroda publiczności jaką dostał mój zespół, więc jeszcze raz krzyczę: Ludziska! Opamiętajcie się!... bo ja naprawdę nie piszę o swoim losie, tylko o artystach, których działalność została zdyskryminowana przez ich obce inspiracje, a sami nie mieli w sobie dość siły, by pozostać przy tym, co najlepiej czują i w czym są najlepsi. Radość z faktu, że na przeglądach jest coraz mniej zespołów południowoamerykańskich i celtyckich, jest radością relegacji. Zespoły takowe istnieją i działają lokalnie, a na przeglądach nie mają czego szukać. Jeżeli delikatny psychicznie artysta zostanie "zbesztany" za swoje "fatalne" inspiracje, to jego ambicja może zostać stłumiona zanim odkryje swoje korzenie. Osobiście chciałbym bardzo prosić animatorów kultury, żeby równiósieńko traktowali tych, którzy mają większy niż wszyscy dostęp do tej części umysłu, w której powstają scenariusz snów. Istnienie w każdym człowieku właśnie tej "skarbnicy" będę wyraźnie podkreślał, ponieważ tam drzemie nie ulegająca wpływom i niepodważalna mądrość natury.

Bogdan! Twoja sytuacja jest specyficzna, bo rozpocząłeś w Polsce pewien nurt i bardzo silnie trzymasz się swojego. Grasz i tworzysz w niedoścignionej stylistycznie Orkiestrze św. Mikołaja. Odwalasz kawał dobrej roboty organizacyjnej. Jednak, nie każdy tak mocno stoi na ziemi, jak Ty....

Podejście autorskie - nie wiem jak inaczej nazwać wymyślanie od podstaw muzyki, jak nie - komponowaniem. Aktualnie piszę nuty na czterdziestoosobową orkiestrę dętą i (biję się w pierś!), będą to całkiem moje dźwięki!!! Konia z rzędem armii muzykologów, którzy udowodnią, że wskazane przez mnie utwory zespołu Rivendell (a jest ich większość) są wymyślone od podstaw przeze mnie i mego brata.

Skrót artykułu: 

Bardzo lubię mądrą polemikę i cieszę się z komentarza Bogdana Brachy, choć muszę przyznać, że nie spotkałem się nigdy z tak obszernym "marginesem". Odkąd poznałem Bogdana osobiście, zawsze wiedziałem i wiem nadal, że można od niego dowiedzieć się bardzo wielu mądrych rzeczy. Jednak po przeczytaniu komentarza do mojego listu, odczułem spory niedosyt swojej myśli, której poprzednio nie zawarłem lub może niezbyt czytelnie ująłem niektóre przenośnie i supozycje. Poza tym, większość moich poglądów przeważnie zostawiałem dla siebie i moich najbliższych, więc wiele spraw pominąłem.

Dodaj komentarz!