Nowa stara fala

Nie wiem, czy jest to prawda obiektywna, czy nie. Ja jednak tak właśnie widzę obecny stan muzyki tradycyjnej, zwanej niekiedy ludową. Nowa fala zainteresowania, nowa fala wykonawców młodych i coraz młodszych, zafascynowanych muzyką „starą”, ludową, źródłową. I jej ostatnimi, wiejskimi artystami. Tyle dzieje się w tej dziedzinie! I to nie tylko w lecie, kiedy dużo działań adresowanych jest do turystów. Praktycznie przez cały rok organizowane są imprezy, warsztaty i to nie tylko w dużych miastach (choć jednak impuls nowej fali, odnowy muzyki tradycyjnej płynie z miast na wieś), ale i w małych ośrodkach, nawet wsiach. Są koncerty w dużych salach, z ważnych okazji, ale i bez okazji. Powstało wiele małych klubów (np. w Warszawie prawie w każdej dzielnicy nawet po kilka, np. Sen Pszczoły, PraCoVnia, Wileńska, Club Rock, folkowo Bemowo, Prom Kultury, Progresja). Widzę, że polscy muzycy i muzykanci są akceptowani i słuchani. Ba, nawet wyczekiwani! Tej zimy obserwowałam trasy koncertowe Tęgich Chłopów – grupy muzycznej, w której grają wytrawni kontynuatorzy tradycyjnego muzykowania, samoucy i akademicy. Co grają? A grają melodie dansingowe, czyli to, co w latach 60. i 70. można było usłyszeć na wiejskich i podmiejskich weselach: oberki i fokstroty, polki i walce, tanga i chłopy, czyli starodawne oberki, śpiewy („Śpiwy”) ze Świętokrzyskiego, z okolic Opatowa (częściowo moich rodzinnych, bom urodzona w Sandomierzu) i Łagowa. Żywa muzyka źródłowa, ale i trochę współczesna. Tęgie Chłopy – muzykanci (nie tylko mężczyźni, ale i kobiety) przejęli ją wprost od rodowitych mieszkańców tych miejscowości: Stanisława Witkowskiego, Marii Kowalik z Sędek i Marii Gałki z Orłowin. To muzyka bez granic, do tańca. Na wesela, chrzciny i zabawy. Powstanie tej kapeli to efekt Kieleckich Taborów Tańca w Sędku, spotkań z muzykantami, nauki melodyki, rytmiki od podstaw – na wsi, wprost od mieszkańców. A także muzykanckich i tanecznych zwyczajów. Ta kapela jest akceptowana na wsi i w mieście, o czym świadczą 53 koncerty w niezbyt długim okresie, bo w pół roku. Zjawisko nowe, choć już trochę trwa (Kilkanaście lat? Może kilkadziesiąt? Nie więcej.), a wspaniale, że powstało. A kto gra w Tęgich? Maniucha Bikont – tuba i śpiew, Maciej Filipczuk – skrzypce, Ewa Grochowska – skrzypce i śpiew, Mateusz Kowalski – akordeon i baraban, Michał Maziarz – skrzypce, Dorota Murzynowska – baraban, Szczepan Pospieszalski – trąbka, Stanisław Witkowski – saksofon altowy, klarnet i śpiew, Michał Żak – klarnet, Marcin Żytomirski – skrzypce. Cała orkiestra. I to jak grają! Takie orkiestry, choć może nie tak liczne, były popularne (choć nigdy nie wpuszczane na kazimierską estradę…) w całym regionie świętokrzyskim w latach 60. i 70. Przypominam sobie ultrapopularność kapel z Lubczy, Masłowa, Piołunki i setki listów do radia z prośbą o częste ich nadawanie!
Oprócz Tęgich Chłopów i ich popularności widzę też Kompanię Janusza Prusinowskiego, koncertującą szeroko i często. To muzyka do słuchania w każdych okolicznościach – w salach koncertowych i na estradach festiwalowych, na powietrzu i we wnętrzu, nawet najbardziej stylowym. Wykwintna w swojej prostocie, nie nazbyt ozdobna, by nie utraciła siły, bardzo polska w charakterze, rytmie (dużo mazurkowych) i repertuarze. Nowa stara fala, czyli blisko źródła, ale w XXI wieku. Nawiązanie do tradycji wiejskiej, ale granie po swojemu, bo indywidualność sprzyja każdej twórczości. Muzycy Kompanii (Janusz Prusinowski – skrzypce, lira, harmonia; Piotr Zgorzelski – basy; Piotr Piszczatowski – bębenki; Michał Żak – flety) to również i samoucy, i akademicy, profesjonaliści w każdym calu. Nie wyliczę tu wszystkich muzyków tej fali, bo jest ich już sporo, może nawet dwie generacje wyrosły i grają. Najważniejsze, że ta muzyka budzi tyle ciekawości, nawet emocji wśród słuchaczy miejskich, że wraca na wieś, by tam szczepić nurt odnowy!

Maria Baliszewska

Skrót artykułu: 

Nie wiem, czy jest to prawda obiektywna, czy nie. Ja jednak tak właśnie widzę obecny stan muzyki tradycyjnej, zwanej niekiedy ludową. Nowa fala zainteresowania, nowa fala wykonawców młodych i coraz młodszych, zafascynowanych muzyką „starą”, ludową, źródłową. I jej ostatnimi, wiejskimi artystami. Tyle dzieje się w tej dziedzinie! I to nie tylko w lecie, kiedy dużo działań adresowanych jest do turystów. Praktycznie przez cały rok organizowane są imprezy, warsztaty i to nie tylko w dużych miastach (choć jednak impuls nowej fali, odnowy muzyki tradycyjnej płynie z miast na wieś), ale i w małych ośrodkach, nawet wsiach.

Dział: 

Dodaj komentarz!