Nie wszystko fado co z Portugalii

Alentejo (czytane jako "Alenteżu") - rolniczy region rozciągający się na południowy wschód od Lizbony. Do maja tego roku najbiedniejszy w Unii Europejskiej. Zacofany, za to niezwykle malowniczy. Ubogi, ale chyba z najlepszymi winami w Portugalii. I - jak twierdzi Janita Salomé - pieśniarz alenteżański, z muzycznymi tradycjami, pielęgnowanymi na co dzień przez jego mieszkańców.


Jak można opisać muzykę alenteżańską?

Janita Salomé: Typowa muzyka alenteżańska ma duszę śródziemnomorską. Ma w sobie coś z chórów pieśni gregoriańskiej. Jest skrzyżowaniem wpływów arabskiego i śródziemnomorskiego. To muzyka dwóch religii. Tak, pieśni alenteżańskie są utworami zarówno muzułmanów, jak i chrześcijan.

Południe Portugalii, w ogóle południe Półwyspu Iberyjskiego, ma kulturę niesamowicie bogatą i urozmaiconą. Taka jest także kultura Alentejo. W pieśniach naszego regionu występuje zawsze jeden głos o wysokich tonach. Poza tym to muzyka wiejska, w żadnym wypadku mieszczańska. Jej tradycja przekazywana była niegdyś wyłącznie ustnie. Fernando Rodelo, jeden z badaczy kultur śródziemnomorskich, mawia: "Czym jest Śródziemiomorze? To nie jedno morze, lecz różne morza, nie jeden pejzaż, ale przeróżne pejzaże, nie jedna cywilizacja, a wiele cywilizacji nakładających się na siebie". Jest więc wiele wpływów, które muzyka alenteżańska zaabsorbowała; również flamenco. Ja także jestem zafascynowany flamenco. Jak każdym gatunkiem śródziemnomorskim, jakie krzyżują się w muzyce, którą tworzę.


Wpływem arabskim jest Pańska czarna chustka na głowie?

To nowy element mojego ubioru. Ma on symbolizować moją romantyczną, cygańską duszę, oddawać cześć specyficznemu trybowi życia nomadów. W tej chuście widzę sens i przygodę. Widzę moich pierwszych bohaterów kina - Errola Flynna i Rudolpha Valentino. Widzę wreszcie Lorda Byrona i jego romantyczne postacie.


Prawdziwi, romantyczni Cyganie wciąż żyją w Alentejo?

Wciąż jeszcze tam są. I nadal podróżują. Nadal pochwalić się mogą swoimi przygodami. Tak, w naszym regionie żyją nomadowie i nadal spotkać można cygańskie powozy. Bo Alentejo to region Portugalii, gdzie Cyganie żyją w pokoju z resztą społeczeństwa. Nie ma ksenofobii, nie ma rasizmu. W innych regionach życie Cyganów jest dalece bardziej skomplikowane. Są marginalizowani, ale i stykają się z jawną niechęcią. W Alentejo żyje się im jednak dobrze.


O czym opowiada jeden z bardziej znanych wykonywanych przez Pana utworów - "O Cante Cigano"?

Tę pieśń stworzyłem dla teatru. Byłem współtwórcą grupy Barraca. "O Cante Cigano" przygotowane zostało dla jej premierowego spektaklu "Margarida do Monte", który opowiadał historię namiętności pewnego króla, który często się zakochiwał w pięknych kobietach, a i one te uczucia odwzajemniały. Razu pewnego zauroczyła go Cyganka o nazwisku Margarida do Monte. Tworzyłem muzykę do tego spektaklu i jedyny raz wystąpiłem w nim jako aktor.

Słowa pieśni "O Cante Cigano" pochodzą z XIX wieku z hiszpańskiej Estremadury. Opowiadają o Cyganach i przez nich zostały stworzone. Pieśń śpiewało się z okazji ślubu cygańskiego, w czasie, kiedy dziewiczość małżonki poddawana była testowi. W dni ślubu trzy starsze Cyganki robią dziewczynie "test" białą chustą. Wiem, że do dziś ten obyczaj gdzieniegdzie jeszcze się w Hiszpanii zachował. O tym właśnie jest ta pieśń. O "trzech kroplach krwi przypominających trzy gwiazdy na niebie".


Tradycja muzyczna z Alentejo charakteryzuje się jakimiś specyficznymi instrumentami?

Przede wszystkim jest tu viola campanica ("wiejska gitara") z pięcioma parami strun. To gitara dziesięciostrunowa [znana gitara portugalska, używana w fado, ma strun dwanaście - przyp. red.]. Gra się na niej wyjątkowo. Dziś tej gitary używa się tylko na południu Portugalii - w Alentejo i w Algarve. Jednak kiedyś była popularnym instrumentem, na którym grano w całym kraju. W regionie Beira gitarę tę nazywano na przykład viola beiroa. Nazwa "gitara wiejska" wzięła się od tego, że grywano na niej na polach i w wiejskich domach. W weekendy ludzie spotykali się i tańczyli przy jej dźwiękach. Często niektóre pieśni przekształcane były wtedy przez gitarzystów tak, by dało się przy nich tańczyć. Przykładem niech będzie improwizowany "Canto do Baldao" z płyty "Vozes do Sul".

Innym popularnym u nas instrumentem jest tamburyn - na Galicji zwany pandeiro, a u nas quadrato. Dziś coraz rzadziej spotykany; niewielu na nim gra. Grywa się jeszcze na nim w regionie Beira Baixa. Kiedy byłem mały, wszędzie w Alentejo grano na pandeiro. Grał mój brat Vitorino, grała także nasza grupa z alenteżańskiego miasteczka Redondo, tuż przy granicy z Hiszpanią. To pośrodku Alentejo. Na południe stąd śpiewa się polifonicznie, chóralnie. Na północy tańczy się do tej muzyki i już nie spotyka się chórów. Ale Redondo, gdzie narodziła się grupa Os Cantadores do Redondo, jest dokładnie pośrodku, więc wykonujemy obie formy pieśni alenteżańskiej.Jeśli chodzi o inne charakterystyczne instrumenty - oczywiście używa się też kastanietów.


Śpiewanie pieśni alenteżańskich jest tradycją przypominaną tylko od święta i podczas koncertów?

Przeciwnie. Pieśń alenteżańska wciąż jest żywa. Nadal wykonuje się ją nie tylko od święta. Można odwiedzić tawernę czy "taszkę" [rodzaj baru - przyp. red.] i spotkać się z grupką spontanicznie śpiewających przy winie nasze pieśni. Tu, w Alentejo, właśnie wokół wina skupia się śpiewająca wspólnota. Nawet młodzi są zainteresowani pielęgnowaniem tej tradycji. To już chyba jedyna tak stara tradycja, z którą spotkać się można w Alentejo na co dzień, ale nie jest wyłącznie odkurzanym folklorem na czas koncertów. Ona po prostu żyje.


O czym opowiadają pieśni z Alentejo?

Muzyka alenteżańska mówi o naturze. Opowiada o ludziach wsi. To rodzaj poezji wiejskiej. Bardzo lirycznej i bardzo romantycznej.


Zupełnie różne więc to tematy od treści fado? Pan śpiewał swego czasu fado coimbryjskie.

Pieśni alenteżańskie nie mają nic wspólnego z pieśniami fado, ale Alenteżańczycy to bardzo dobrzy śpiewacy i większość z nich potrafi doskonale zinterpretować lizbońskie fado. W latach 20., 30. ubiegłego wieku popularne było w Portugalii akademickie fado z Coimbry. Studenci zjeżdżali się na tamtejszy uniwersytet, a gdy wracali po studiach w swoje strony, doskonale grali na portugalskiej gitarze czy śpiewali fado. Wśród nich był i mój ojciec. On zaraził nas w domu tą muzyką.


Na ostatniej Pana płycie pojawia się również znana fadista Dulce Pontes. Kto w świecie folku jest pana zdaniem w tej chwili wizytówką Portugalii?

Dulce Pontes i zespół Madredeus są z pewnością godnymi reprezentantami naszej muzyki. Ale także inni, wykonawcy fado i muzyki gdzieś wokół fado krążącej, ale także z nią niezwiązanej.

Portugalia to mały kraj, choć kulturalnie bardzo bogaty i zróżnicowany. I podobna jest nasza muzyka. W latach 50. czy 60. poznała ją i polubiła Europa. Tacy artyści jak Carlos Paredes, Jose Mario Branco czy Vitorino byli w Portugalii liderami ruchu muzycznego uważanego przez Europę za niezwykle oryginalny i ciekawy. Magazyny specjalistyczne z całego kontynentu zaczęły się nami interesować. Geniuszem był też Jose Afonso, z którym grałem, dopóki się nie rozchorował. Ale nie jest łatwo wykorzenić w Europejczykach błędnego mniemania, że Portugalczyk to na pewno fadista. Tak, jak Hiszpania czasem kojarzy się tylko z flamenco. Trudno mi to zrozumieć, bo mamy do zaproponowania dużo więcej niż tylko fado.
Alentejo było ponoć najbiedniejszym regionem Unii Europejskiej przed przystąpieniem do niej nowych państw. Co myśli Pan o wspólnocie naszych krajów?

Mamy Unię Europejską; w Portugalii od niedawna posługujemy się nową walutą. Teraz wspólnie tworzyć będziemy historię Unii. Historię wspólnoty krajów, ich polityki, ekonomii, obronności, ale też odmiennych kultur. W większości przypadków kultur niezmiernie bogatych. Dzięki temu, gdy się lepiej poznamy, i my staniemy się bogatsi. Każdy z narodów - polski, portugalski i inne.


Wywiad został przeprowadzony w Lizbonie w marcu 2004
Alenteżanin, Arab, Romantyk...

Janita Salomé, naprawdę Eduardo Salome Vieira, urodził się pod koniec lat czterdziestych XX wieku w maleńkiej miejscowości alenteżańskiej Redondo w Portugalii. Wyrastał wśród muzyki, którą jego ojciec zarażał wszystkie swoje dzieci. Po raz pierwszy zetknął się ze sceną już w wieku ośmiu lat, kiedy zaczął występować w dziecięcej grupie tanecznej. Jako nastolatek był wokalistą i gitarzystą grupy Vagabundos do Ritmo.

Pierwsze poważne sukcesy przyszły na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, kiedy występował ze swym, znanym już wówczas w Portugalii, bratem Vitorino, a także z pozostałym rodzeństwem w grupie Os Cantadores do Redondo, wykonującej tradycyjne pieśni alenteżańskie, a także ze sławnym Jose Afonso.

W 1980 roku wydał pierwszy solowy album "Melro", łącząc w nim tradycję muzyki z Alentejo, fado z Coimbry i własne kompozycje.

Kolejne lata były przełomowe dla Salomé. W czasie pobytu we Francji odkrył arabskie rytmy z Maroka i Algierii. Odtąd wyraźny wpływ na tradycyjną muzykę Alentejo zaczęła dla niego mieć tradycja północnoafrykańska.

Jego twórczość nigdy nie była jednorodna. W 1991 nagrał album poświęcony wyłącznie coimbryjskiemu fado ("A Cantar a Lua"), a w 1994 w "Raiono" zawarł poezję wybitnych twórców portugalskich, znów jednak dołączając do utworów muzyczne wątki arabskie.

W 2000 wziął udział w wielkim przedsięwzięciu - hołdzie muzyce południowej Portugalii nagrywając z innymi artystami płytę "Vozes do Sul" ("Głosy Południa").

Ostatni album "Tao Pouco e Tanto" potwierdził oddanie wykonawcy do muzyki tradycyjnej. Salomé znów jednak nie kończy na muzyce swojego regionu. Odświeża hiszpańską "Cante Cigano" ("Pieśń Cygańską"), a razem ze sławną już Dulce Pontes (ostatnio wydała wspólną płytę z Ennio Moricone) śpiewa pieśń z Beiry "Senhora do Almortao". W Portugalii ocenia się, że album ten potwierdził artystyczną dojrzałość, muzyczną wrażliwość i pozycję Janity wśród czołowych wykonawców w kraju. Mówi się, że nikt tak, jak on potrafi za pomocą muzyki opowiadać o miłości czy portugalskim krajobrazie. Na potwierdzenie tych opinii "Tao Pouco e Tanto" zostało w ubiegłym roku uznane w Portugalii za najlepszy album wykonywany w ojczystym języku.

Skrót artykułu: 

Alentejo (czytane jako "Alenteżu") - rolniczy region rozciągający się na południowy wschód od Lizbony. Do maja tego roku najbiedniejszy w Unii Europejskiej. Zacofany, za to niezwykle malowniczy. Ubogi, ale chyba z najlepszymi winami w Portugalii. I - jak twierdzi Janita Salomé - pieśniarz alenteżański, z muzycznymi tradycjami, pielęgnowanymi na co dzień przez jego mieszkańców.

Dział: 

Dodaj komentarz!