Mocna kobieta

Sotiria Bellou

Grecja ma szczęście do mocnych kobiet: Meliny Mercouri – nie tylko aktorki i piosenkarki, ale i ikony sprzeciwu wobec dyktatury Czarnych Pułkowników, a później wieloletniej minister kultury, zaangażowanej w walkę o odzyskanie Marmurów Elgina; Nany Mouskouri – piosenkarki, a później ambasadora dobrej woli UNICEF, znanej z troski o dziecięce ofiary wojny w Bośni i Hercegowinie; spoza świata kultury – Dory Bakoyanni, pani burmistrz Aten, która pogoniła towarzystwo i dzięki której greckie igrzyska olimpijskie nie skończyły się organizacyjną kompromitacją, na co długo się zanosiło. Być może, podobnie jak w Polsce, wymusiły to czynniki polityczne – mężczyźni byli na wojnie lub w ruchu oporu albo siedzieli w więzieniu. Tak czy inaczej, ktoś musiał się zająć domem i dziećmi, a to odpowiedzialne zadanie. Ale gdy już mowa o silnych Greczynkach, nie można nie wspomnieć o jeszcze jednej – o Sotirii Bellou[1].

 

Sotiria Bellou urodziła się 22 sierpnia 1921 roku w Chalii, ówczesnej wsi, która dziś, pod nazwą Drosii, jest przedmieściem Chalkidy, stolicy Eubei. Najciekawsze w Eubei jest to, że mimo iż jest, po Krecie, drugą pod względem wielkości grecką wyspą, w zasadzie nic tam nie ma, a przynajmniej nie wiadomo, co tam jest. Choć leży blisko Aten, indywidualni turyści omijają ją szerokim łukiem, a biura podróży dopiero od niedawna zaczynają się nieśmiało na nią zapuszczać. Co równie ciekawe, w starożytności Eubea była w Grecji obszarem przodującym – tu rozwijała się ceramika czarnofigurowa, stąd ruszyła wielka kolonizacja, tu m.in. zaczęto bić pierwsze greckie monety, być może tu również powstał alfabet grecki. Niestety, w wyniku długotrwałej wojny, toczonej w pierwszej połowie VII wieku p.n.e. pomiędzy dwoma głównymi miastami-państwami wyspy, Chalkidą i Eretrią, Eubea utraciła swoją pozycję i nigdy już jej nie odzyskała.

Eubea jest też interesująca dla dialektologów – mieszały się na tam ongi wpływy dialektów północnych i jońsko-peloponeskich. W jej północno-zachodniej części powinniśmy usłyszeć tzw. wokalizm północny, polegający na opuszczeniu nieakcentowanych samogłosek wysokich (i, u, np. ‘skoni > skon, ski’li > skli) oraz na zamianie samogłosek średnich (e, o) na wysokie (i, u), podczas gdy na południowym wschodzie wyspy zjawisko to nigdy nie występowało. Co więcej, miejscowość Kymi była kiedyś eksklawą dialektu staroateńskiego – literę y wymawiało się tam jako u zamiast – jak w języku współczesnym – jako i. Mieszkańcy Kymi zwykli byli utrzymywać, jakoby mieszkali w „Kumi”. Tam też twarde k miało ulegać zmiękczeniu, przechodząc w (np. kiria’ki > tʃiria’tʃi). Tak stoi w literaturze, dziś jednak podobno greka mieszkańców Eubei niczym się nie różni od języka Ateńczyków. Zasymilowali się nawet zamieszkujący najdalsze południe wyspy Arwanici, czyli ludność pochodzenia albańskiego. „Od Żydów z Tesaloniki, Turków z Negropontu[2] i Greków z Aten wybaw nas, Panie!” – mawiało się kiedyś[3. Dziś Turków na Eubei też już od dawna nie ma. Czy ich miejsce zajęli po 1922 roku prawosławni uchodźcy z Azji Mniejszej? To by również mogło tłumaczyć zanik tradycyjnej gwary. Nie wiem, sam też zresztą ominąłem Eubeę szerokim łukiem.

Zostawmy jednak Eubeę, tym bardziej że, gwoli ścisłości, Chalkida jest jej stolicą, jednakże sama Drosia znajduje się w tej części miasta, która jest już położona na stałym lądzie. Sotiria pochodziła z zamożnej rodziny – jej ojciec prowadził duży sklep owocowo-warzywny. Była najstarszą z pięciorga rodzeństwa. Jako wnuczka popa od dziecka miała częstszy niż rówieśnicy kontakt z muzyką cerkiewną. Zaczęła śpiewać w wieku trzech lat, a niewiele później grać na własnoręcznie wykonanej gitarze, ale tym, co popchnęło ją ku wyborowi zawodu artystki, było obejrzenie tuż przed wojną filmu z udziałem piosenkarki Sofii Vembo. Rodzice różnie odnieśli się do planów córki – matka ją pobiła, bo co to znaczy, by dziewczyna z porządnego domu sprzedawała się na scenie, natomiast ojciec kupił jej porządną gitarę i zapłacił za prywatne lekcje.

W 1938 roku Sotiria Bellou wyszła za mąż – jej mimowolny oblubieniec był konduktorem w autobusie. Mimowolny, bo małżeństwo zostało zaaranżowane przez rodziców i nie było udane – mąż znęcał się nad żoną, powodując nawet poronienie, a żona oblała męża witriolem i trafiła do więzienia. Związek rozpadł się po pół roku. W dalszym życiu Bellou wiązała się już tylko z kobietami, specjalnie się z tym zresztą nie kryjąc, mimo że w ówczesnej Grecji takie związki były nie do pomyślenia.

W 1940 roku Bellou przeniosła się do Aten, co akurat zbiegło się z wybuchem wojny z Włochami. Zaczęły się dla niej trudne lata – służyła w domu bogatego prawnika[4], była obnośną sprzedawczynią sezamków i papierosów, nosiła bagaże na dworcu kolejowym, zmywała naczynia i kelnerowała w lokalu, w którym wykonywano na żywo rebetiko, muzykę szemranych dzielnic i środowisk[5]. Równolegle zaangażowała się w działania lewicowego ruch oporu[6], kolportowała podziemną gazetę, schwytano ją nawet, torturowano i umieszczono w więzieniu. Po wyzwoleniu, po przegranym zakładzie z klientem wykonała w lokalu dwie piosenki. Natychmiast poznano się na jej talencie i przedstawiono samemu Vassilisowi Tsitsanisowi (1915-1984), jednemu z twórców współczesnego rebetiko, który z czasem zaproponował jej nagranie płyty. Znalazła się na niej jego wielka kompozycja, stworzona jeszcze podczas wojny – „Συννεφιασμένη Κυριακή” („Synnefiasmeni kiriaki”, „Pochmurna niedziela”), niemalże nieoficjalny hymn narodowy, oddający panujący za okupacji nastrój. Razem tworzyli drugie pokolenie rebetes, niemające już związków z półświatkiem.

Podczas greckiej wojny domowej w latach 1944-1949 Sotiria Bellou wspierała komunistów walczących z rojalistami i przynajmniej raz została aresztowana. W 1948 roku po pobiciu jej w lokalu „Tzimis o Chontros” („U Grubego Jimmy’ego”) przez bojówkarzy monarchistycznej Organizacji Chi za odmowę zaśpiewania prawicowej pieśni, przy zupełnie biernej postawie jej kolegów z estrady, przeniosła się do klubu „Panagaki”, gdzie współpracowała z inną legendą rebetiko, Markosem Vamvakarisem (1905-1972). Choć mówi się, że to właśnie u „Grubego Jimmy’ego” Bellou dała się poznać członkom ateńskiej bohemy z młodym kompozytorem Manosem Chatzidakisem (1925-1994) na czele. Przez kilka lat występowała w najlepszych klubach, do których właśnie przeniosło się rebetiko z kameralnych, półlegalnych, zasnutych haszyszowym dymem café aman czy tekedes. Później ta muzyka straciła na popularności na rzecz lżejszej laikó. Ludzie chcieli się bawić, a nie słuchać jakichś smutnych historii i Sotiria musiała wrócić do handlu obnośnego, by zarobić na utrzymanie. Inna sprawa, że nigdy nie robiła za gwiazdę, co się przejawiało choćby tym, że występowała, jak nakazywała tradycja, siedząc wśród akompaniujących jej muzyków, a nie – zgodnie z nową modą – stojąc z przodu, przy mikrofonie na stojaku.

Moda na rebetiko paradoksalnie wróciła w drugiej połowie lat 60. i to pomimo tego, a może właśnie dlatego, że została całkowicie zakazana przez reżim Czarnych Pułkowników. Sotiria Bellou stała się skarbem narodowym na równi z Marią Callas – by na krótko osiągnąć szczyt popularności w latach 80. Właśnie z tego okresu pochodzi piosenka „Δε λες κουβέντα” („De les kouventa”, „Nic nie mówisz”), którą artystka zaśpiewała w duecie z Dimosem Moutsisem (ur. 1938) do jego muzyki i słów Kostasa Tripolitisa (ur. 1953). W utworze zawarto porządny kawał greckiej historii – więzienia, przesłuchania, propagandę. Przedstawiam go tutaj we własnym przekładzie:

 

Wciąż jak zaklęty

Milczysz, sekrety swoje masz

I dokumenty.

Nie mów nic wcale,

Dość, że głośnika smutna twarz

Szczeka metalem

 

Wiem, jak ci na imię,

Jak wyglądasz, także wiem i jeszcze raz

Znaleźć jakieś wyjście chcę jedynie,

By swój lepiej przeżyć czas.

 

Noce się wleką,

Bo są wskazówki tylko dwie

I ciężar sekund.

Tak by się chciało

Wyjść poza skowyt, światła grę,

Bo to za mało.

 

Wiem, jak ci na imię,

Jak wyglądasz, także wiem i jeszcze raz

Znaleźć jakieś wyjście chcę jedynie,

By swój lepiej przeżyć czas.

 

Na tym odludziu

W ciszy zegarów żaden dźwięk

Się nie obudzi.

Wreszcie masz szansę

Więźniarek słyszeć ciągły jęk

I ambulanse.

 

Wiem, jak ci na imię,

Jak wyglądasz, także wiem i jeszcze raz

Znaleźć jakieś wyjście chcę jedynie,

By swój lepiej przeżyć czas.

 

Inne piosenki Sotirii Bellou, których warto wysłuchać, to choćby „Ζεϊμπέκικο (Μ' αεροπλάνα και βαπόρια)” / („Zeibekiko (M’ aeroplana kai vaporia)” / „Zeibekiko (Samolotem i statkiem)” czy „Μη μου ξαναφυγεισ πια” („Mi mou xanafygeis pia”, „Nie odchodź znowu”). Nawet jeśli wykonywany przez artystkę utwór nie był smutny, w jej głosie pobrzmiewała gorycz. Ostatnie lata życia były dla niej bardzo ciężkie. Zamiłowanie do alkoholu i hazardu wpędziło ją w biedę, a do tego w 1993 roku wykryto u niej raka gardła, w związku z czym przestała występować. Zmarła w Atenach 27 sierpnia 1997 roku, spoczęła obok Vassilisa Tsitsanisa. Byłem wtedy świeżo po mojej wielkiej, greckiej podróży, podczas której odwiedziłem Attykę, Cyklady, Dodekanez, Kretę, Peloponez, Grecję Środkową i Tesalię. Były to moje ostatnie wakacje przed podjęciem pracy, kiedy to, jak to ujął mój lektor języka włoskiego, człowiek starzeje się o dziesięć lat[7].

Maciek Froński

Dziękuję Panom Christosowi Kargasowi i Jarosławowi Uszpulewiczowi za pomoc w pracy nad przekładem, a także Panu dr Przemysławowi Kordosowi za kontrolne rzucenie okiem. Z kolei Panu prof. Robertowi Sucharskiemu dziękuję za sprawdzenie kwestii dialektologicznych.

 

 

[1] W Polsce walczą ze sobą międzynarodowa transkrypcja greckich nazw własnych wg reguł Międzynarodowej Organizacji Normalizacyjnej z polską transkrypcją wg reguł PWN. Ja skłaniam się ku tej pierwszej trochę z przyzwyczajenia, a trochę by łatwiej było znaleźć artystę w Internecie; tę drugą zdaje się preferować środowisko naukowe. Na wszelki wypadek podaję, że zgodnie z polską transkrypcją osoby, o których mowa w artykule, to – zdaje się – Melina Merkuri, Nana Muskuri, Dora Bakojani, Sotiria Belu, Sofia Wembo, Wasilis Cicanis, Markos Wamwakaris, Manos Chadzidakis, Maria Kallas, Dimos Mucis i Kostas Tripolitis.

[2] Negropontu, czyli właśnie Eubei, bo pod tą nazwą była kiedyś również znana.

[3] E. Gibbon, Decline and Fall of the Roman Empire, Chapter 42.

[4] Ja z kolei wybrałem zawód, dając wiarę takim właśnie opowieściom, jak to wszyscy prawnicy są bogaci. Wyjątek od tej reguły jest do wglądu po umówieniu się z autorem.

[5] Więcej o tym gatunku muzycznym w artykule P. Majczyny Rebetiko – grecki folklor miejski, [w:] „Gadki z Chatki” 2007, nr 67.

[6] Podczas drugiej wojny światowej większość Grecji znalazła się pod okupacją włoską (do września 1943 roku), jednakże duże miasta – Ateny, Saloniki i Pireus, nieliczne wyspy, zachodnia Macedonia i wąski pas Tracji przypadły Niemcom, a wschodnia Macedonia i większość Tracji – Bułgarii.

[7] Nie po raz pierwszy wyszukuję zdjęcia do zilustrowania artykułu, ale w przypadku Sotirii Bellou zestawienie portretu młodej, pełnej życia i nadziei dziewczyny ze zgorzkniałą, złamaną kobietą stojącą u progu śmierci jest porażające. Czas jest okrutny.


Skrót artykułu: 

Grecja ma szczęście do mocnych kobiet: Meliny Mercouri – nie tylko aktorki i piosenkarki, ale i ikony sprzeciwu wobec dyktatury Czarnych Pułkowników, a później wieloletniej minister kultury, zaangażowanej w walkę o odzyskanie Marmurów Elgina; Nany Mouskouri – piosenkarki, a później ambasadora dobrej woli UNICEF, znanej z troski o dziecięce ofiary wojny w Bośni i Hercegowinie; spoza świata kultury – Dory Bakoyanni, pani burmistrz Aten, która pogoniła towarzystwo i dzięki której greckie igrzyska olimpijskie nie skończyły się organizacyjną kompromitacją, na co długo się zanosiło. Być może, podobnie jak w Polsce, wymusiły to czynniki polityczne – mężczyźni byli na wojnie lub w ruchu oporu albo siedzieli w więzieniu. Tak czy inaczej, ktoś musiał się zająć domem i dziećmi, a to odpowiedzialne zadanie. Ale gdy już mowa o silnych Greczynkach, nie można nie wspomnieć o jeszcze jednej – o Sotirii Bellou.

Fot. tyt.: www.in.gr

Dodaj komentarz!