Magia muzyki

ethnocore 3 : VAK

Jeżeli człowiek we śnie wędruje po raju, gdzie na dowód swej bytności dostaje kwiat, po czym po przebudzeniu znajduje ten kwiat w ręku... Co z tego wynika?

J. L. Borges

Obecnie recenzenci wiedzą już, że nie wszystko, co nowe, musi być nie do ogarnięcia. Tyle że w dalszym ciągu niewiele potrafią zrozumieć, siejąc zamęt w głowach melomanów. Krytyka możliwa jest tylko z dala od jakiejkolwiek giełdy, jakiejkolwiek komercyjnej gry, jakiegokolwiek nacisku. Krytyk musi być niezależny, żeby mógł w miarę uczciwie wykonywać swój zawód, tzn. aby mógł oceniać. Krytyk jest w muzyce także słuchaczem.

Najłatwiej jest naturalnie zaliczyć recenzowaną płytę do nieudanych, zamiast ją zanalizować. Większość przypadkowych gazetowych krytyków nie traci czasu na wnikliwą ocenę, interpretując ukazywane z rzadka ciekawe płyty w duchu absolutnego bełkotu. Nie chodzi mi o to, by krytyka zabrzmiała wysoko, ale czy była choć odrobinę rzetelna i profesjonalna, by zaciekawić potencjalnego słuchacza do sięgnięcia po płytę. Mówienie własnym głosem, nieuleganie modom, zdawanie sobie sprawy z kultury swego kraju i własnej tożsamości – to wszystko w świecie się ceni. U nas jeszcze nie. Nikt nie będzie sięgał do naszej kultury, jeżeli ona będzie nędzną kopią jego własnej. Nawet jeżeli jesteśmy ignorantami kultury hawajskiej czy słowackiej to na pewno, gdybyśmy znaleźli czas na jej studiowanie, odkrylibyśmy w niej wiele tego, czego żąda nasza ciekawość. Muzyka, dzięki bliskości i równoczesności odbioru, nie przemawia do nas bezpośrednio, aby ją pojąć, musimy mieć do niej pewien dystans, dystans aktywny. Człowiek często sięga do osobistych przeżyć, bo to jest jedyny potencjał, który posiada.

Magiczne Karpaty to grupa która ma własny styl i tworzy oryginalną muzykę, mimo że czerpie z różnych kultur i różnych stylów. Jest to inspiracja niesłychanie intelektualna, która zamienia się w subtelną syntezę tego, co świeżo poznane z własną, regionalną, dziedziczną tożsamością. Zmysłowość tych połączeń daje niezwykłe rozwiązania muzyczne. Magiczne Karpaty, postrzegane i szufladkowane są w klimacie muzyki etnicznej (półki sklepowe), prezentują od początku swojego istnienia muzykę dojrzałą, w całości improwizowaną, eksperymentalną, której miejsce jest raczej w rodzinie muzyki nazywanej w świecie elektroakustyczną.

Zespół Magiczne Karpaty po pięciu studyjnych płytach przygotował akustyczny projekt, dokonany w kilku różnych miejscach, będący trzecią i ostatnią częścią cyklu „Ethnocore”. Grupa, której główny trzon stanowią Anna Nacher i Marek Styczyński, jest bardzo aktywna, wciąż poszukująca, toteż każda jej płyta jest świeża, każda jest inna. Jakkolwiek tytuł płyty „VAK” nawiązuje do indyjskiej mitologii, jest tylko pretekstem, rodzajem zajrzenia w wielonarodowe zwierciadło muzyki. W Indiach swoboda artystyczna równoważyła w znacznym stopniu ścisłość praw matematycznych i drobiazgowe klasyfikacje. Odchylenia od zasady uważano nie tylko za dozwolone, ale wręcz konieczne dla powstania muzyki bardziej „ludzkiej”, o pełniejszym wyrazie. To pewnie jeden z powodów nawiązania do indyjskiej tradycji, drugi – zapewne bardziej istotny – to to, że pochłonięci bez reszty sprawami tego świata, nie troszczymy się, w równym stopniu jak Hindusi, o życie duchowe.

Nowe CD ma aż 75 minut i zawiera nagrania pochodzące z koncertów. Główną rolę tym razem pełni wokalistka Anna Nacher. Operuje bardzo zróżnicowanymi środkami od szeptu do krzyku. Całkowicie panuje nad głosem, a przestrzeń do jej improwizacji tworzy akustyczna gitara basowa Tomasza Radziuka. Inne instrumenty głównie wspomagają głos, nie ma w zasadzie solówek. Wiele w tej muzyce zdarzeń samoistnych. Pojawiają się „przypadki konieczne”, że trzeba czekać na taki moment, aż pewne sprawy się same poukładają. I to jest coś bardzo istotnego w tej muzyce, gdyż posiadają one ważną cechę wspólnego rytmu, skrótowość i kondensację energii. Energii, która jest głównym źródłem tej niezwykłej muzyki. Kunsztownie skomponowana strona akustyczna tworzy integralną konstrukcję świata dźwięków i podkreśla szczególną intensywność improwizacji wokalnych.

Album zbudowany został w pewien symboliczny sposób. Prowadzi nas od podziemnej studni Kund poprzez osobiste lamentacje, do „punktu docelowego”, gdzie objawia się moc. Droga ta jest pewnego rodzaju quasi-religijnym ideałem, ceremoniałem, w jakim może znaleźć schronienie człowiek, który utracił zaufanie do wszelkich systemów. Nie jest to świat wyimaginowany, gdyż wprowadza elementy rzeczywiste do świata, gdzie nie wszystko jest sfałszowane. Muzyka szuka rodzaju pełni, jakiej wszyscy szukamy, pełni tej euforii – czyli poznania własnych możliwości. Szósta kompozycja „n’est-ce pas?” jest swoistym apogeum smutnych lamentacji znaków. Dwa ostatnie utwory na płycie „VAK” noszą w tytule słowackie słowo „travnica”. Oznacza ono stare pieśni o charakterze magicznym, praktykowane przez Słowaków od pradziejów tego regionu Karpat. W samotności, potrzebna jest pomoc przedmiotów magicznych: cienie dawnych artystów – zawarte w obrzędach, malowidłach ludowych, maskach, książkach, rzeźbach i fotografiach. Skłaniają one do marzeń, tkwi w nich element poetycki. Są odbiciem świadomości samego siebie, nie pragnąc przy tym siebie poznać.

Muzyka z tego albumu jest ilustracją ruchu wahadła – ciągłą ucieczką i wiecznym powrotem. Utwory są długie, pełne wewnętrznego napięcia, co sprawia, że stapiają się w hipnotyczną całość. Celebrują poczucie tajemnicy poprzez stylizację dźwiękową, tworzą, jak w utworze „that island which is not one” (Anna Nacher na gitarze, Marek Styczyński – China gong field recordings), wrażenie izolacji, oniryczności, oddalenia, by w ostatniej kompozycji powrócić w rzeczywistość pełniejszą i bogatszą. Przetwarzanie świata zakłada tu osiągnięcie pewnej jedności. Sakralne jest to, co łączy. Więc nie niebo oddzielone od ziemi, ale gwałtowne porozumienie. Rodzaj rytuału, który zachowuje łączność ze wszystkim.

Płyta „VAK” posiada dyskretne brzmienie winylowych krążków co sprawia, że jej trwanie, jej rytm opowiadania o wieczności osiąga status bytu niezależnego, choć wynikającego wprost z muzyki. Każda forma czysta jest przecież niezastąpiona, Płyta Magicznych Karpat jest wyjątkowa, jest cudownym przewodnikiem po drodze doznań pełnych wzruszeń, rozciągniętych pomiędzy szeptem i krzykiem. Przypomina nam, że centrum wszechświata jest wszędzie, jest tam, gdzie istnieje tajemnica, tam, gdzie jest czas na kontemplację.

Stenwak      
Projekt Karpaty Magiczne, ethnoroce 3 : VAK, Fly Music 2002.Od Redakcji: Na początku lipca Projekt Karpaty Magiczne zarejestrował w studiu Radia Gdańsk muzykę na swoją nową płytę „Moment under the moments”, która jest obecnie remiksowana w USA. Płyta ukaże się w listopadzie tego roku.
Skrót artykułu: 

Jeżeli człowiek we śnie wędruje po raju, gdzie na dowód swej bytności dostaje kwiat, po czym po przebudzeniu znajduje ten kwiat w ręku... Co z tego wynika?

J. L. Borges

Obecnie recenzenci wiedzą już, że nie wszystko, co nowe, musi być nie do ogarnięcia. Tyle że w dalszym ciągu niewiele potrafią zrozumieć, siejąc zamęt w głowach melomanów. Krytyka możliwa jest tylko z dala od jakiejkolwiek giełdy, jakiejkolwiek komercyjnej gry, jakiegokolwiek nacisku. Krytyk musi być niezależny, żeby mógł w miarę uczciwie wykonywać swój zawód, tzn. aby mógł oceniać. Krytyk jest w muzyce także słuchaczem.

Dział: 

Dodaj komentarz!