Kultury muzyczne świata c.d.

Relacja z warsztatów Marii Pomianowskiej

...które odbyły się w ramach VI Festiwalu Muzyki Ludowej "Mikołajki Folkowe '96" - odcinek trzeci, nie ostatni.


Piętnaście lat temu Maria Pomianowska wyjechała do Indii i od tego czasu zaczęło się jej zainteresowanie Dalekim Wschodem. Wśród wielu instrumentów, które wtedy poznała był magiczny, tajemniczy SARANGI. Grają na nim głównie mężczyźni - muzułmanie, dlatego, gdy ona zapragnęła nauczyć się grać na tym instrumencie, wywołało to niemalże zgorszenie. Hindusi bowiem nie lubią, kiedy ktoś ośmiela się łamać ich zwyczaje kulturowe, z którymi są bardzo związani. Jako wprowadzenie do kolejnej części warsztatów, której treścią było zaprezentowanie kilku instrumentów indyjskich, zgromadzeni zaśpiewali tzw. "OM". Jest to rodzaj mantry pomagającej osiągnąć stan odprężenia, rozluźnienia i koncentracji w wyniku przepływu pewnej energii z kręgosłupa do mózgu. Należy wziąć głęboki oddech i jak najdłużej wypuszczać powietrze cienkim strumieniem, wydobywając przy tym dźwięk "om" podpierany przeponą. Tło instrumentalne "om" stanowi dźwięk sarangi.

Budowa sarangi jest prosta, pozostaje w zgodzie z założeniami filozoficznymi muzyki indyjskiej. Hindus grający na instrumencie, czy też słuchający muzyki, nie skupia swojej uwagi na jej doskonałości, perfekcji brzmienia. Próbuje raczej dotrzeć, zagłębić się w jej wnętrze. Chropowatość wierzchniej strony sarangi, jak też wirtuozeria i zewnętrzne atrybuty grającego mają być dla słuchacza bez znaczenia. Odbiorca powinien zespolić się z dźwiękiem, wniknąć w jego głębię, dotrzeć do istoty muzyki i doświadczyć jej "boskiego blasku".

Sarangi przez 500 lat nie zmieniło swego wyglądu. Dlatego też nie ma potrzeby budowania jego dawnej kopii, odtwarzania starych technik gry. Maria Pomianowska powiedziała: "To, co robię z polskimi instrumentami, to eksperymentowanie. Doszukuję się tych starych, już dziś nie istniejących, np. chordofon płocki i na ich podstawie robię kopie oraz reaktywuję technikę gry na nich i repertuar. Ale nie jest to dokładne. Być może tak było, może jednak było inaczej. Jest więc w tym wielka doza mojej wyobraźni i pewne założenie, przeczucie, że tak to rzeczywiście wyglądało i brzmiało".W przypadku sarangi nie ma tego problemu. Mistrzowie, którzy uczą gry na nim , posiedli tę wiedzę od swoich ojców, dziadków itp. Linia przekazu jest wciąż żywa. Wiadomo co grać i jaką techniką.

Sarangi jest wyżłobione z jednego kloca drewna. Jego ścianki mają około 1,5 cm grubości. Podstrunnica jest przyklejona do pustego w środku korpusu. Membranę tworzy kozia skóra (najczęściej z kozy w średnim wieku!). Instrument posiada 40 strun. Trzy z nich są jelitowe, reszta to metalowe rezonatory. Gra się na nim metodą paznokciową. Skala gry i strojenia sarangi jest skalą naturalną, nie fortepianową, "temperowaną". W muzyce indyjskiej jest zupełnie inne wrażenie słyszenia czystości dźwięku niż np. w fortepianowej.

Gra na sarangi to improwizacja z pewnym jednak zastrzeżeniem. Jest ona oparta o ragę - formę muzyczną, której nie można porównać z żadną w Europie.

Są różne rodzaje rag, między innymi męskie i żeńskie. Każda z nich jest związana z pewnymi zasadami, takimi jak: skala, ważne punkty, frazy. Wszystko to składa się na jedną wielką gałąź wiedzy, którą należy opanować. Mówi ona jak budować improwizację, którędy w niej podążać. Jeżeli muzyk chce zagrać ragę "darbari", czy ragę "durge", musi postępować według pewnych zasad. Pozostaje jednak wielka wolność improwizacji zawarta w radze. Wiele można dodać od siebie.

Każda raga jest w sztuce indyjskiej związana z teorią emocji (ras). Mówi ona o istnieniu dziewięciu ras, archetypów emocji, ziaren, z których emocje biorą swój początek i łączą się w kontekst życia. Jednym z nich jest np. archetyp miłości, z którego rodzi się miłość. Każdej radze przyporządkowane jest tylko jedno uczucie, stąd muzyka indyjska może wydawać się Europejczykom jednostajna, chwilami nudna. Wybrzmiewa w niej bowiem tylko jedna emocja i trzeba dotrzeć do jej archetypu. Nie ma tu różnorodności uczuciowej, jak np. w mazurkach Chopina, gdzie obok radości i rozkoszy znajdujemy smutek czy trwogę. Muzyka europejska w jednym utworze skupia wiele stanów emocjonalnych. W radze natomiast istnieje tylko jeden stan i trzeba się skupić na jego istocie.

Maria Pomianowska, chcąc ocenić stopień wczucia się warsztatowiczów w muzykę indyjską, zaproponowała zagadkę. Poprosiła o wysłuchanie trzech krótkich improwizacji, które miały przedstawiać trzy rodzaje emocji: błogi, boski spokój, miłość oraz powagę i dostojeństwo. Zadaniem uczestników było rozpoznanie poszczególnych uczuć i odgadnięcie w jakiej kolejności zostały zagrane. Prowadząca wraz z mężem wykonała je na sarangi i tampurze (o którym będzie mowa poniżej). Krótkie utwory, naprawdę robiące wrażenie, każdym w innym tonie emocjonalnym, bez trudu zostały przez zgromadzonych rozpoznane.

Prowadząca warsztaty nie omieszkała także bliżej opisać i wyjaśnić ras zawartych w zagranych utworach. Rasa pokoju, spokoju boskiego - to bardzo charakterystyczna raga "bufali", której skala jest typowa dla poszukiwania, medytacji. Jest bardzo wyważona, spokojna. Rasa miłości jest "słodka", ale jednocześnie napawa smutkiem. W Indiach miłość związana jest nierozerwalnie z tęsknotą, łkaniem. To pewna analogia - jak tęskni dusza do boga, tak człowiek do człowieka. Adoracja boga Kriszny, czy innego boga, zawsze pozostaje przesiąknięta dozą miłości nienamacalnej. Miłość między ukochanymi także nie jest do końca osiągalna, pełna, brak jej spełnienia za życia. Rasa powagi to dostojność związana nawet z patosem, a czasem wręcz z szorstkością i powściągliwością, prostotą.

Pierwsza część każdej ragi, nie posiadająca rytmu, to tzw. "alab". Nie ma w niej cyklu rytmicznego i pulsu. Dalej pojawia się puls, nadal jednak brakuje rytmu. Ten zaczyna się w utworze dopiero, gdy wchodzą do niego bębny - tabla. O nich jednak napiszę w następnych "Gadkach", bądźcie więc wytrwali.

Drugi instrument indyjski przedstawiony na warsztatach to TANBURA. Stanowi on podstawę tła w muzyce tego kraju. Bez niego nie istnieją utwory. Podobnie jak sarangi, ma bardzo prostą budowę. Pudło rezonansowe wykonane jest z tykwy. Do niego doczepia się szyjkę z dębu indyjskiego wyżłobioną w środku, która stanowi zarazem grzechotkę. Jej historia jest dość oryginalna. Gdy lutnik grał na tamburze i jednocześnie jadł owoce, pestki z nich wypluwał do środka instrumentu. W ten sposób powstała grzechotka. Tanbura ma cztery struny, lecz nie posiada progów. Gra na tym instrumencie polega na szarpaniu lub pocieraniu strun smyczkiem. Posiada ona charakterystyczny podstawek, który służy do regulacji wysokości dźwięku. Skala, w jakiej się stroi ten instrument jest, podobnie jak u sarangi, naturalną. Gra na tanburze, to także improwizacja.

Po tak wyczerpującej prezentacji obu instrumentów, nastąpił krótki koncert na sarangi - Maria Pomianowska i tampur - Jerzy Pomianowski. Uczestnicy warsztatów zdawali się być coraz bardziej przeniknięci atmosferą muzyki indyjskiej, wręcz z nią zintegrowani. Kiedy instrumenty umilkły, na sali słychać było cmokanie, charakterystyczne "ła", "ym'', "a" - jest to bowiem indyjski zwyczaj wyrażania podziwu dla muzyków (nawet w trakcie grania utworu). Dźwięki te można usłyszeć nawet na bardzo poważnych koncertach, w słynnych salach. Atmosfera warsztatów pozostała więc do końca w konwencji orientalnej.

Skrót artykułu: 

Piętnaście lat temu Maria Pomianowska wyjechała do. Wśród wielu instrumentów, które wtedy poznała był magiczny, tajemniczy SARANGI. Grają na nim głównie mężczyźni - muzułmanie, dlatego, gdy ona zapragnęła nauczyć się grać na tym instrumencie, wywołało to niemalże zgorszenie. Hindusi bowiem nie lubią, kiedy ktoś ośmiela się łamać ich zwyczaje kulturowe, z którymi są bardzo związani.

Dodaj komentarz!