Kultury muzyczne świata

Relacja z warsztatów Marii Pomianowskiej

...które odbyły się w ramach VI Festiwalu Muzyki Ludowej "Mikołajki Folkowe '96".


"Wszelkie kontakty międzykulturowe
miały wpływ na wytworzenie się myśli
świata, globalnej kultury muzycznej i jej unikatów."

M. Pomianowska

Ci, których fascynuje kultura Dalekiego Wschodu, mieli podczas Mikołajków niebywałą okazję zetknięcia się z kilkoma unikatowymi instrumentami. Były to głównie instrumenty smyczkowe pochodzące z początków wschodniej cywilizacji. Prowadząca warsztaty Maria Pomianowska z wykształcenia jest wiolonczelistką, z zamiłowania gra również na sarangi, chordofonie płockim, suce biłgorajskiej, itp. Potrafiła więc ożywić prezentowane instrumenty.

Rozpoczęła warsztaty wprowadzeniem, które może stanowić swego rodzaju credo tego spotkania: "Eurazja to kolebka intelektualno - duchowa świata. (...) Istnieją tu miejsca, gdzie zachowały się dawne formy muzykowania; instrumenty, na których podstawie możemy sobie wyobrażać jak wyglądały początki muzyki. Znajdujemy bardzo rozwinięte instrumenty, są też takie (np. w Chinach), gdzie nie zwraca się uwagi na ich rozwój, a jedynie myśli się o jego zawartości, treści muzycznej, o emocjach, które należy przekazać w muzyce. Do tego wcale nie musi służyć dobrze zrobiony instrument."

Rozwój cywilizacji (media, transport) sprawia, że mamy szeroki dostęp do penetrowania różnych kultur. Z drugiej jednak strony powoduje to kryzys tożsamości. W pewnym momencie należy sobie postawić pytanie: Kim jesteśmy?

Maria Pomianowska mówiła, że podczas jej licznych podróży po świecie pytano ją o muzykę polską: "Czy możesz coś polskiego zagrać, zaśpiewać?". To pytanie towarzyszyło jej często. Oczywiście potrafiła to zrobić, ale zaczęła się wtedy zastanawiać, czy faktycznie nie należałoby skupić się raczej na własnej tożsamości, kim jest, skąd pochodzi. Wówczas muzyka świata, którą się wcześniej fascynowała, przestała zajmować centralne miejsce w jej muzycznej drodze. Wciąż jednak jest niezrównaną specjalistką w tej dziedzinie. Na warsztatach zaprezentowała kilka instrumentów, które mogą uchodzić za głównych "przedstawicieli" kultury muzycznej świata. Pochodziły one z prywatnych zbiorów prowadzącej.

Instrumentem, od którego Maria Pomianowska rozpoczęła prezentację był GONG używany często w operze chińskiej, najczęściej podczas wymiany dekoracji lub wtedy, gdy chciano podkreślić przeżywaną przez bohatera dramatyczną chwilę, np. wyznanie miłości ukochanej. Instrument z wyglądu jest bardzo niepozorny i przypomina "wyklepany kawał metalu". Ma jednak specyficzną właściwość: zmianę wysokości dźwięku podczas wybrzmiewania. Prowadząca warsztaty zademonstrowała tę wyjątkową cechę instrumentu. Efekt był zdumiewający. W pewnym momencie ktoś z uczestników warsztatów zapytał, czy nie można by we własnym zakresie odtworzyć go na pokrywce? Nie jest to jednak takie proste. Wszystko zależy od technologii. Gong odlewany jest warstwowo. Pokrywkę zaś trzeba by baaardzo długo klepać, aby uzyskać taki dźwięk. Tego typu gongi występują tylko w Chinach. Jest jednak pewna firma zachodnia, która próbuje naśladować chińskie technologie ich wyrobu. Mimo to, wciąż bez pozytywnego skutku.

Próbowano także wyrabiać GAMELAN INDONEZYJSKI. Niestety - wyniki są podobne. Instrument ten potrafią zrobić jedynie Indonezyjczycy (składa się on z zestawu kilku gongów od małych, które wyglądem przypominają czapeczki biskupie, do bardzo dużych). Gamelan waży zapewne kilka ton, dlatego... nie nadaje się do prezentacji na warsztatach. Nawet Indonezyjczycy rzadko organizują warsztaty z tym instrumentem. Szkoda. Rodzaj jego brzmienia jest podobno niepowtarzalny.

Kolejnym instrumentem pochodzącym z Dalekiego Wschodu jest KOTO. Pierwowzór koto przybył do Japonii z Chin, nazywa się MICZIN i jest to siedmiostrunowa cytra. Jego korpus wyżłobiony jest z jednego pnia drewna, który posiada dwa otwory rezonansowe. Spodnia deska jest doklejona do wyżłobionego korpusu. Koto wyrabiane jest z drzewa kin, które kwitnie na niebiesko. Instrument ten w Chinach znany był ok. 600 lat p.n.e. i już wtedy rozpowszechniony. Do Japonii przybył ok. VIII wieku, gdzie również zyskał ogromną popularność. W zasadzie przekształcił on tylko swoją nazwę, gdyż od chińskiego miczin różni się jedynie ilością strun. Instrument chiński ma ich od 16-23, natomiast koto - 13. Jego najstarszy wizerunek znany jest z płaskorzeźb i malarstwa. Przypominał wtedy deskę do pływania, prasowania lub ławkę. Gra na koto polega na zarywaniu strun "pazurkami". Poza tym konieczne jest specyficzne ustawienie instrumentu. W Chinach z czasem zaprzestano używania jedwabnych strun i zastąpiono je metalowymi. Japończycy jednak nadal używają tych oryginalnych, a ponieważ często pękały, zaczęto dodawać do nich syntetyki. Barwa brzmienia jest zachowana w 90% a reszta to przydźwięk syntetyku, który daje moc strunie. Podstawki w instrumencie możemy stroić w zależności od skali, w której chcemy grać. W Japonii muzyka koto opiera się w 99% na skali pentatonicznej (pięciodźwiękowej) z półtonami, nazywanej skalą "in". Dla japońskiej muzyki ludowej charakterystyczna jest jednak skala "jo". Jak tłumaczyła Maria Pomianowska, polega ona na takim rozstawieniu dźwięków, że nie ma między nimi półtonów. Mistrzyni zaprezentowała warsztatowiczom grę na koto w dwóch skalach. Był to niebywały, choć bardzo krótki, koncert. Myślę, że dla większości przybyłych osób była to jedyna życiowa szansa usłyszenia czegoś tak specyficznego.

Na tym jednak nie koniec. Podczas swoich warsztatów Maria Pomianowska zaprezentowała jeszcze kilka orientalnych ciekawostek ze swoich zbiorów, w których ma około 50 instrumentów.

Tak więc zapraszam do czytania następnego odcinka w kolejnym numerze "Gadek z Chatki".

Skrót artykułu: 

Ci, których fascynuje kultura Dalekiego Wschodu, mieli podczas Mikołajków niebywałą okazję zetknięcia się z kilkoma unikatowymi instrumentami. Były to głównie instrumenty smyczkowe pochodzące z początków wschodniej cywilizacji. Prowadząca warsztaty Maria Pomianowska z wykształcenia jest wiolonczelistką, z zamiłowania gra również na sarangi, chordofonie płockim, suce biłgorajskiej, itp. Potrafiła więc ożywić prezentowane instrumenty.

Dodaj komentarz!