„Koko Euro Spoko”

Osiem kobiet z Kocudzy i ich piosenka z refrenem: "Kokokoko Euro Spoko/Piłka leci hen wysoko/wszyscy razem zaśpiewajmy/naszym doping dajmy" została wybrana oficjalnym polskim hymnem na Euro 2012. Jedni są za i z Jarzębiną śpiewają o tym, że "nasi dzielni chłopcy to biało-czerwoni", "wygrać im się uda" i wtedy "ucieszy się Smuda". Inni wręcz przeciwnie. Mówią, że polski hymn na Euro 2012 to "obciach".

"Wszystkim oburzonym chciałem zadać pytanie: niby która inna piosenka z prezentowanych na tym show zasługiwała bardziej, żeby ją wyróżnić?" - mówił dla Super Ekspressu Rafał Ziemkiewicz, dziennikarz, publicysta. - "Moim skromnym zdaniem żadna. Przecież to był jakiś festiwal chałtury, przypominający festiwale w Kołobrzegu, które pamiętam z młodych lat."

Wybór hymnu nie dziwił Krzysztofa Skiby z zespołu "Big Cyc", który na łamach serwisu "Wprost" pisał o tym, że wszyscy Polacy pochodzą ze wsi, więc nie powinniśmy się wstydzić naszej ludowej kultury. Stwierdził, że gdyby gospodarzem Euro była Irlandia, to usłyszelibyśmy irlandzką muzykę ludową.

O tym co myśli, mówił też Marek Sierocki, dziennikarz muzyczny na antenie telewizji Orange Sport: "Każdy wybór należy szanować. Myślę, że poziom tego konkursu był wysoki". Dodał o utworze Jarzębiny: "Uśmiechamy się, ja bym nie negował tego. To jest jeden z najlepszych zespołów folkowych w Polsce, ceniony, jeżdżący na różne festiwale. Poziom tego konkursu był naprawdę wysoki jeśli chodzi o piosenkę piłkarską, bo w Polsce, kiedy zbliżają się mistrzostwa Europy albo świata, a my bierzemy udział, to raptem wszyscy artyści nagrywają piosenki. I prawdziwi w tych piosenkach są ci, którzy naprawdę są kibicami, jak na przykład Robert Gawliński, który chodzi na mecze i piosenka Wilków była dobra."

Swoją opinię o "Koko koko…" ma także Maryla Rodowicz: "Uważam, że to było bardzo sympatyczne, bardzo zabawne, natomiast moim zdaniem nie nadaje się na taką imprezę jak Euro, dlatego, że to jest zbyt przaśne. To się być może nadaje na festyny, nie na Euro" - mówiła dla Telewizji internetowej www.wp.pl - "Bo jeszcze raz powtórzę: to jest sympatyczne, wzbudza uśmiech na każdej twarzy, wychodzą babcie w strojach ludowych i śpiewają ludowy utwór."

Janina Oleszek, członkini zespołu Jarzębina, mówiła "Kurierowi Lubelskiemu": "Naszą piosenką "Koko Euro Spoko" matki usypiają dzieci, młodzież nuci nie tylko w janowskich szkołach, a kierowniczka Irena odbiera telefony niemal z całego świata, że ta piosenka naprawdę wszystkim się podoba".

Zarówno panią Janinę, jak inne śpiewaczki zespołu dobrze zna Remigiusz Hanaj. Mówi: "Odkąd znam śpiewaczki z "Jarzębiny", prawie 17 lat, one zawsze wyrastały znacznie ponad przeciętną narzucaną niejako tego typu zespołom przez zinstytucjonalizowany ruch kultury ludowej. Przekraczały zaklęty obieg folkloru tworząc świetne (także formalnie) przedstawienie oparte na obrzędowości pogrzebowej ("Łostetni różaniec"), współpracując stale z Domem Tańca, ze Scholą Węgajty, koncertując w Galerii Władysława Hasiora, u boku włoskiego Micrologusa na Festiwalu Muzyki Dawnej w Jarosławiu, dzieląc się swoimi pieśniami (nie "chowając" ich na Kazimierz), współorganizując Tabor w Kocudzy w 2006 itp., a jednocześnie zdobywając rekordowe trzy Złote Baszty w Kazimierzu. "Jarzębina" to wybitny zespół, kultywujący w najlepszy sposób świetne tradycje śpiewu janowsko-biłgorajskiego, to zespół, który sam w sobie jest skarbem kultury, z czego nota bene władze województwa lubelskiego oraz lokalne dopiero teraz zaczęły sobie zdawać w pełni sprawę. To zespół nie tyle zasługujący na miano autentycznego (miano, które lubią przydzielać fachowcy), co po prostu autentyczny i w swoim autentyzmie wolny i jako taki czerpiący równie naturalnie z różnych warstw folkloru, także z tej "biesiadnej". Fenomen "Koko Euro Spoko" służy od kilku tygodni jako argument w wielu dyskursach, to swoją drogą ciekawy temat do analizy. Przy posądzeniach o plagiat pokaz niekompetencji dali niektórzy dziennikarze czy np. dyrektor ZPiT Śląsk. (Plagiat w muzyce ludowej... ?) Być może pierwowzorem piosenki jest polka "Sat On A Cow" przechowana w konserwatywnej pamięci Polonii amerykańskiej ze słowami "Pamiętajcie chłopcy jak na wojnie było, bilim bolszewika, że aż się kurzyło". (Zwrócił mi na to uwagę Waldemar Rudziecki). Odważne i krnąbrne śpiewaczki z Kocudzy po udanym romansie z kulturą artystyczną nawiązały kolejny - z popkulturą. Piosenka się podoba, chętnie śpiewają ją dzieci, co jest miarą jej pozytywnej energii. Z drugiej strony "kokoizm" stał się też w szerokich kręgach społecznych synonimem złego smaku. W jakim stylu zakończy się dla kondycji zespołu i dla wizerunku muzyki tradycyjnej ta przygoda? Mam wrażenie, że zależeć to będzie od tego czy i na ile "Jarzębinki" wykorzystają całe zamieszanie do popularyzacji i szerszego dowartościowania swoich dotychczasowych dokonań. I w tym warto im pomóc.

Dla redakcji Gazety Wyborczej Lublin pisał Krzysztof Hetman, marszałek województwa lubelskiego: "Ze szczerym zdumieniem obserwuję burzę, jaka rozpętała się wokół zespołu ludowego "Jarzębina" z Kocudzy po wygraniu przezeń plebiscytu sms-owego na piosenkę EURO 2012. Jestem oburzony zarówno napastliwym tonem wypowiedzi, jak też ich złośliwym charakterem. Mój głęboki protest budzi sposób pokazywania Zespołu i regionu, z którego się wywodzi oraz niewybredne, a często wulgarne, komentarze na forach internetowych.

Przypominam wszystkim, że piosenka zespołu "Jarzębina" została wybrana w głosowaniu, co oznacza, że każdy z nas miał prawo oddać głos według własnego uznania. Uszanujmy dokonany wybór, nawet jeśli wyrafinowany gust muzyczny niektórych skłania ich do krytyki, a także wysuwania absurdalnych zarzutów o popełnienie plagiatu. Kultura ludowa jest częścią wspólnego dziedzictwa i każdy ma do niej prawo. Coś złego stało się z nami przez ostatnich 30 lat: w 1982, kiedy Bohdan Łazuka zaśpiewał: "Uliczkę znam w Barcelonie, w uliczkę wyskoczy Boniek" nikt, i słusznie, nie zarzucał autorowi słów, Andrzejowi Rosiewiczowi, plagiatu. Dziś, zamiast cieszyć się wydarzeniem sportowym, które nas czeka, zamiast bawić się piosenką, pozwalamy dojść do głosu naszym kompleksom i najgłośniej krzyczymy, jaka to "wiocha". Jeszcze bardziej oburza fakt, że część obraźliwych głosów pochodzi z województwa lubelskiego.

Każdy ma prawo do własnego gustu, także muzycznego. Każdy ma również prawo do wyrażania własnych poglądów. W przypadku plebiscytu poglądy te najlepiej wyrażać głosując. Bez względu jednak na wszystko, prezentowane przez nas opinie nie mogą nikogo obrażać, dyskredytować czy poniżać. Uszanujmy wybór telewidzów i radiosłuchaczy, a paniom z zespołu "Jarzębina" szczerze pogratulujmy sukcesu, bo jest on, przy tej liczbie "życzliwych", wyłącznie ich zasługą. Pamiętajmy też, że EURO i konkurs na piosenkę to przede wszystkim zabawa. Jeśli ktoś tego nie rozumie, tym bardziej powinien się zastanowić nad wygłaszanymi przez siebie opiniami."Podobnego zdania jak marszałek Krzysztof Hetman jest profesor Lena Kolarska-Bobińska, europosłanka, która jak podkreślił "Dziennik Wschodni" zaznaczyła w liście gratulacyjnym do członkiń zespołu, że ogromnie się cieszy, iż kibice piłki nożnej docenili zespół, który od tylu lat śpiewa i zdobywa popularność nie tylko na Lubelszczyźnie i pokazuje jak wiele region lubelski ma do zaoferowania Polsce. Co więcej - posłanka do Parlamentu Europejskiego chce zabrać śpiewaczki z Kocudzy na dwudniową wycieczkę do Brukseli.

Dr Agata Kusto z Instytutu Muzyki UMCS sumuje: "Myślę, że poruszenie związane z ostatnim hitem zespołu Jarzębina z Kocudzy wynika z nieznajomości procesów, które od wieków zachodzą w muzyce tradycyjnej. Zjawisko zapożyczania melodii komponowanych, ich wariantywne, bo zwykle nie stuprocentowo wierne (jak i w przypadku Koko Euro Spoko) wykonywanie, ośpiewywanie lub ogrywanie jest powszechne. Zaadoptowana melodia składa się właściwie z dwóch członów, z których pierwszy stanowi bardzo rozpowszechniona melodia przyśpiewkowa. Warto podkreślić, że śpiewaczki z Kocudzy niezwykle trafnie dopasowały ułożone słowa do energicznej i wcale nie banalnej melodii. Co więcej, ich wykonanie wydaje się być bardzo naturalne. Nie rezygnują z uroczego rubowania, rozciągania wartości rytmicznych, a ich postawne głosy świetnie brzmią w dobrze dobranej skali. Wydaje się, że Wojciech Kilar powinien być usatysfakcjonowany dalszym życiem melodii, którą sam kiedyś doskonale opracował, nadając jej tytuł Kogut. Ciekawe, jak dalej potoczą się losy hitu z Kocudzy. Czy do tej melodii powstaną kolejne przeboje… ? - pyta muzykolog.

Tymczasem wszystkich, którzy chcieliby znaleźć więcej informacji "Jarzębinie" odsyłam do 95 numeru Pisma Folkowego "Gadki z Chatki" (4/2011), w którym ukazał się obszerny wywiad Ilki Gumowskiej z zespołem pt. "Pośpiwać przyjechałyśmy, a co!?" (str. 28-31)


Autorka artykułu korzystała z następujących źródeł:
Prasa:
Kurier Lubelski www.kurierlubelski.pl (http://www.kurierlubelski.pl/artykul/566947,zespol-jarzebina-z-kocudzy-p...)
Gazeta Wyborcza Lublin http://lublin.gazeta.pl/
Dzienni Wschodni, /www.dziennikwschodni.pl, http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20120522/EURO2...
Super Ekspress:
http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/rafa-ziemkiewicz-sprzeciw-wobec-koko-...
Wprost: www.wprost.pl
Internet:
telewizja internetowa www.wp.pl,
telewizja Orange:
http://www.orange.pl/kid,4000158865,id,4002459042,title,Koko-Koko-Euro-s...
Skrót artykułu: 

Osiem kobiet z Kocudzy i ich piosenka z refrenem: „Kokokoko Euro Spoko/Piłka leci hen wysoko/wszyscy razem zaśpiewajmy/naszym doping dajmy” została wybrana oficjalnym polskim hymnem na Euro 2012. Jedni są za i z Jarzębiną śpiewają o tym, że „nasi dzielni chłopcy to biało-czerwoni”, „wygrać im się uda” i wtedy „ucieszy się Smuda”. Inni wręcz przeciwnie. Mówią, że polski hymn na Euro 2012 to „obciach”.

Dział: 

Dodaj komentarz!