Jak włóczęga

(W folkowej Sieci)

"Mamo! Mamo, Cygan!" - krzyczy piskliwym, dziecięcym głosem Leszek Czarnecki, frontman folk-rockowej grupy Emerald ze Szczecina, we wstępie do przeróbki szkockiej ballady "Gypsy Rover". Później otrzymujemy żywiołowo zagraną wersję piosenki o cygańskim włóczędze, który uwodzi piękną młodą dziewczynę pod nosem surowego ojca. Jednak ten polski okrzyk na początku pieśni od razu inaczej ukierunkowuje słuchacza. Słuchając słów piosenki zaczynamy zdawać sobie sprawę, jakże inaczej do tej samej tematyki podchodzą nasze narody. A przecież szkocki Cygan z piosenki jest dla dziewczyny niewątpliwie niebezpieczny, przynosi chwilę uniesienia i sprowadza gniew ojca. A jednak w większości historii z anglojęzycznego obszaru językowego przebiegły złodziej niewieścich serc jest bezkarny.

Przykładów romantycznych historii z udziałem cygańskich kochanków (obu płci) jest w kulturze brytyjskiej i celtyckiej sporo. Do najbardziej znanych należą niewątpliwie te, które znalazły swoje odbicie w ludowych pieśniach. Do dziś z powodzeniem zespoły folkowe wykonują takie utwory, jak: "Raggle-Taggle Gypsies", "Gypsy Davey", "The Little Gypsy Girl" i "Young Lassie And The Auld Man". Powstają wciąż nowe melodie, zainspirowane ludowym mitem cygańskiego kochanka: "Gypsy Wagon" R. G. Abshera, "Gypsy Song Man" Jerry'ego J. Walkera czy "Roads of Kildare" Johna Duggana - to tylko niektóre z nich.

Światowej sławy gitarzysta Ritchie Blackmore (niegdyś podpora rockowych grup Deep Purple i Rainbow) jest obecnie członkiem muzycznej trupy znanej jako Blackmore's Night, w której prawdziwą gwiazdą została partnerka życiowa gitarzysty, wokalistka Candice Night. Zespół ten, poprzebierany w fantazyjne stroje, występuje często w klubach, ale najchętniej na biesiadach organizowanych w którymś z europejskich zamków. Powód jest prosty, Ritchie i Candice z chęcią wcielają się w rolę wędrownej trupy minstreli. W ich repertuarze na nowo ożywa mit romantycznej cygańskiej miłości. "Ocean Gypsy", (utwór z pierwszego albumu zespołu, zatytułowanego "Shadow of the Moon"), tylko jeden z wielu przypadków, gdzie trupa odwołuje się do cygańskiego sztafażu. Nietrudno odnieść wrażenie, że zarówno w przypadku Blackmore's Night, jak i innych kapel z bardzo szeroko pojętych kręgów folkowych w Stanach Zjednoczonych wędrowni Cyganie postrzegani są jako romantyczni, choć często tragiczni w swych losach, wieczni włóczędzy. Zdarza się jednak, że kiedy słuchamy kolejnej pieśni o zabłąkanym wśród bezdroży taborze, powoli zaczynamy sobie zdawać sprawę, że współcześni amerykańscy folkowcy przerobili na swoją modłę hippisowskie pojęcie włóczęgi, charakterystyczne dla psycho-folkowych kapel lat 60. i 70. Już wówczas społeczny buntownik w stylu Jamesa Deana porównywany bywał do Cygana, ale dopiero z czasem hippisowskie wizje połączyły się w jedno z cygańskim romantyzmem. Skutki takiego połączenia znaleźć możemy w repertuarach takich amerykańskich kapel, jak Golden Bough, Tempest, Avalon Rising czy Broceliande. Oni i wielu innych pielęgnują we własnych pieśniach mit o cygańskiej miłości i wolności.

A u nas? Wciąż tylko "Mamo! Mamo, Cygan!"…

Skrót artykułu: 

"Mamo! Mamo, Cygan!" - krzyczy piskliwym, dziecięcym głosem Leszek Czarnecki, frontman folk-rockowej grupy Emerald ze Szczecina, we wstępie do przeróbki szkockiej ballady "Gypsy Rover". Później otrzymujemy żywiołowo zagraną wersję piosenki o cygańskim włóczędze, który uwodzi piękną młodą dziewczynę pod nosem surowego ojca. Jednak ten polski okrzyk na początku pieśni od razu inaczej ukierunkowuje słuchacza. Słuchając słów piosenki zaczynamy zdawać sobie sprawę, jakże inaczej do tej samej tematyki podchodzą nasze narody. A przecież szkocki Cygan z piosenki jest dla dziewczyny niewątpliwie niebezpieczny, przynosi chwilę uniesienia i sprowadza gniew ojca. A jednak w większości historii z anglojęzycznego obszaru językowego przebiegły złodziej niewieścich serc jest bezkarny.

Dział: 

Dodaj komentarz!