Jak to z bębnem było

CZY BĘBEN BYŁ KOBIETĽ ?

Można powiedzieć, że motyw bębna towarzyszy człowiekowi przez całe życie. Mówi się np. o kobietach w ciąży, że "chodzą z bębnem", a i małe dzieci czasem też się tak określa. Jeśli kogoś to nie przekonało, to zapytajcie znajomych, co im się kojarzy ze słowem "instrument". Prawdopodobnie wszyscy wymienią najpierw dwuznaczny flet, ale następny na pewno będzie bęben. Jest on bowiem instrumentem stosunkowo prostym w budowie, ale bardzo charakterystycznym i posiadającym ciekawą symbolikę.

Najstarsze bębny, zwane JAMOWYMI, w ogóle nie przypominały współczesnych. Była to po prostu dziura wykopana w ziemi i przykryta pokrywką z nie obrobionej kory. Podczas gry, polegającej na tupaniu w deskę, wytwarzano głuchy, dudniący dźwięk. Niektóre cywilizacje używały wypukłej deski, tworzącej rodzaj płyty rezonansowej lub "tupały" na naczyniu obróconym dnem do góry.

Wyobraźcie sobie teraz zwykły wydrążony pień drzewa z biegnącą wzdłuż szparą, kształtem zbliżony do łodzi i umieszczony nad jamą wykopaną w ziemi. To także jest bęben, ale SZCZELINOWY (gdyby ktoś nie wierzył, to radzę udać się do Ameryki, gdzie do tej pory można spotkać takie prototypy). Najciekawsze bębny wykonywali Indianie z plemienia Uitoto w Kolumbii. Zwaliwszy wielkie drzewo, w jego boku wykonywali długie wyżłobienie, a całość malowali. Instrumenty takie zdobili rzeźbami (na jednym końcu miała ona kształt głowy kobiety, na drugim - łba krokodyla, symbolu wody) i umieszczali na brzegu rowu przykrytego deskami. W czasie tańców wykonywanych przez kobiety wokół tego pnia, mężczyźni, stojąc w wyżłobieniu, tupali i rozhuśtywali elastyczny pień tak, iż uderzał on rytmicznie o deski.

W życiu ludów prymitywnych bęben był przedmiotem ważnym nie tylko z powodu jego prostej budowy i techniki gry; był wręcz niezastąpiony ze względu na swoją symbolikę. Żaden inny instrument nie miał tylu rytualnych zadań, żaden nie uchodził za bardziej święty. Pewne obrzędy znalazły nawet odbicie w konstrukcji bębnów, np. Lapończycy do budowy bębna używali tylko korzeni rosnących w określonym kierunku. W Melanezji zaś budowniczy bębnów wdrapywał się na drzewo i tam wykonywał cały instrument. Do korpusu (lub w jego wnętrzu) przymocowywał fetysze: czaszki, skorupy lub łupiny owoców, które tkwiły tam, aż do momentu napięcia membrany. Nie było śmiałków, którzy zajrzeliby do wnętrza instrumentu w czasie jego wykonywania.

W Afryce Wschodniej bęben był tak święty, że zbrodniarze i zbiegli niewolnicy stawali się nietykalni z chwilą, gdy znaleźli się w pomieszczeniu z bębnem; nawet zwierzęta, które weszły do zagrody, okalającej pomieszczenie z bębnem, stawały się tabu. W jednym z plemion afrykańskich wierzono, że ujrzenie bębna grozi śmiertelnym niebezpieczeństwem, nawet sułtanowi wolno było patrzeć na niego tylko w okresie nowiu. Przenoszono zaś bębny wyłącznie w nocy. Dla instrumentów tych budowano specjalne szałasy, gromadzono oddzielny budulec i narzędzia. Główne dwa bębny leżały na podium. Pokrywające je membrany z białych skór pomalowane były w czarne pasy w taki sposób, iż robiły wrażenie dwojga wielkich oczu, spoglądających z mroku szałasu. Przed pomieszczeniem stały naczynia na mleko, które święty pasterz napełniał każdego ranka. Przez cały dzień duchy bębna wchłaniały esencję, a resztki mogły być wypijane przez strażników bębna.

Afrykańskie bębny koronacyjne muszą być uderzane pałkami wykonanymi z ludzkich piszczeli. Istniał tu stały obyczaj zdobywania nowych pałek. Po dorocznej ceremonii koronacyjnej bębniści zabierali wszystkie bębny z wyjątkiem jednego. Jeżeli którykolwiek z nieprzeczuwających niczego widzów odniósł pozostawiony instrument, był uśmiercany; kości jego ramienia służyły potem jako pałki do bębnów.

W pewnych wierzeniach ludów Ameryki Płd. i Oceanii, bóstwo będące kreatorem wody uchodzi także za twórcę bębna szczelinowego. Na instrumencie tym gra się z nastaniem nowiu, a największy z bębnów nazywany jest "matką". Mieszkańcy Oceanii w pustym korpusie bębna widzą brzuch kobiety, w szczelinie instrumentu - jej srom, a w czynności uderzania dopatrują się symbolicznego odpowiednika współżycia płciowego (pałki - symbolika falliczna).

Zwykle, jeżeli nie wiązano bębna z wyobrażeniami płci żeńskiej, to kojarzono go z czysto męskimi ceremoniami, jak np. obrzezaniem. W końcu bęben stał się instrumentem wojowników. W królestwach, gdzie bęben był świętym narzędziem należącym do króla, stanowił on więcej niż tylko symbol. Był talizmanem zapewniającym powodzenie i zwycięstwo. Stopniowo symbolika bębna zacierała się i być może dlatego utracił on swą dawniejszą magiczną moc. W końcu stał się przyrządem służącym do wysyłania sygnałów na większe odległości. System owych sygnałów w Ameryce, Oceanii i Afryce rozwinął się do pełnego języka, opartego na melodyce ludzkiej mowy. Stosując uderzenia w odpowiednim metrum, zróżnicowane pod względem wysokości i siły brzmienia, tubylcy potrafią naśladować poszczególne słowa i całe zdania swej mowy. Sygnały umowne występują rzadko i pochodzą z nowszych czasów.



HISTORIA BĘBNEM SIĘ TOCZY

Poznawszy symboliczne znaczenia bębnów, przejdźmy do ich historii, która - mówiąc poetycko - ginie w mrokach dziejów. W literaturze i dziełach sztuki Mezopotamii można odnaleźć cztery - pięć typów membranofonów. Jedynym wielkim bębnem, jaki pojawiał się w ikonografii sumeryjskiej trzeciego tysiąclecia p.n.e., był su gu galli - "wielka bawola skóra". Wokół brzegów jego cylindrycznego korpusu wystawały wielkie gwoździe, którymi przybita była membrana o średnicy (bagatela!) ok. 150-180 cm. Instrument ten sięgał więc do szyi lub nawet twarzy grającego! Używano go w świątyni boga Ea, rządzącego wodami, egzorcyzmami i wróżbami. Ten święty bęben strzeżony był - podobnie jak w Afryce - przez specjalnego urzędnika. Brzmienie instrumentu, porównywane ówcześnie z "głosem byka", towarzyszyło rytualnym pieśniom i wzywało śpiącego boga. Każdy taki balag (nazwa pochodzi od czasownika bal - uderzać) miał odpowiednią nazwę, a robiono je tak rzadko, że lata, w których powstały nazywano ich imionami. Inne typy bębnów znanych z Mezopotamii to: a-lal i lilis. Ten ostatni miał kształt grubego pucharu o płaskiej stopce, niskiej nóżce i szerokim kielichu przykrytym membraną. Sporządzany był z metalu, a używany do celów kultowych oraz do pobudzania lamentacji i płaczu, np. z powodu zaćmienia księżyca.

Wydawałoby się, że nie ma nic prostszego niż bęben. Tymczasem historia muzyki egipskiej nie zna tych instrumentów aż do ok. 2000 r. p.n.e. Ten zaskakujący fakt zwykle tłumaczy się tym, że Egipcjan inspirowały raczej impulsy melodyczne niż rytmiczne. Z czasem nad Nilem pojawią się bębny CYLINDRYCZNE, BECZUŁKOWATE i OBRĘCZOWE. Kolejna starożytna cywilizacja to Grecja. Jej bębny były zwykle instrumentami obręczowymi, nie posiadały brzękadeł i z zasady były malowane. Podczas gry bęben trzymano pionowo, od dołu i uderzano ręką w jedną z dwóch membran. Instrumentów tych używały wyłącznie kobiety w obrzędach kultu Dionizosa i bogini Kybele (tak samo było i w Rzymie). W innych formach muzykowania, z muzyką wojskową włącznie, bęben nie znalazł zastosowania.

Przenieśmy się teraz na Daleki Wschód i poznajmy po-fu, najstarszy bęben tego obszaru, którego cechą charakterystyczną było wypełnienie łuseczkami ryżu. Tajemnicza nazwa tego instrumentu wiąże się ze sposobem grania. W świątyniach, gdzie zazwyczaj był używany, muzycy trzymali go na kolanach i z końcem każdego wersetu hymnu do Konfucjusza, uderzali trzykroć rękami. Najpierw prawą ręką w membranę po, następnie lewą w - fu, a za trzecim razem obiema rękami naraz - po-fu. Z Dalekiego Wschodu pochodzi także rodzina dużych drewnianych bębnów beczułkowatych. Ich zarys jest jakby przełamany, ponieważ korpus ma formę dwóch ściętych stożków złączonych podstawami. Na bębnach tych gra się za pomocą ciężkich pałek, choć uniemożliwia to osiągnięcie takiego wyrafinowania rytmicznego, jakie jest typowe dla gry samymi rękami. Membrana, wykonana z grubej skóry bydlęcej, była przybijana z obu stron korpusu gwoździami. Takie umocowanie membran w odróżnieniu od rozciągania ich na obręczach, wykluczało określoną wysokość brzmienia, oraz możliwość strojenia, mogło mieć źródło natury praktycznej albo magicznej. Gwoździe wiążą się bowiem z pewnymi rytuałami w Azji, Afryce i Europie, polegającymi m.in. na wkładaniu ich do grobów, wbijaniu w drzwi i drzewa. Magiczny charakter gwoździ sprawiał, że cały bęben stawał się magiczny. Dzięki temu był on np. ucieleśnieniem losu całej armii, jako talizman szczęścia i zwycięstwa. Jego poświęcenia dokonywano poprzez smarowanie membran krwią ofiar ludzkich, zazwyczaj niewolników schwytanych podczas wojny. Na Dalekim Wschodzie znane są także bębny: KLEPSYDROWE, KOŁATKOWE, KULKOWE i OSZNUROWANE. Najważniejszy jest jednak da daiko, którego membrany posiadają blisko dwa metry średnicy, przy czym jej długość wynosi ok. 1.5 metra. Bęben ten używany jest tylko przy wyjątkowych okazjach, a gra na nim najlepszy z najlepszych..

W Ameryce Środkowej bębny znano w rozmaitych formach, ale prawdopodobnie na wszystkich grano rękami i żadne nie miały osznurowania. Większe instrumenty trzymane były między nogami tak, jak dziecięcy konik na kijku. Największe bębny, nazywane tlalpa huehuetl miały kształt cylindryczny lub beczkowaty, a podczas gry znajdowały się w położeniu pionowym.

Jeśli chodzi o Arabię przedmuzułmańską, to najwcześniej wzmiankowanymi tam instrumentami były bębny obręczowe. Używały ich głównie kobiety - podczas uciech i smutków; rytm ten towarzyszył także pieśniom i tańcom zawodowych śpiewaczek. Bębny te były jednomembranowe i większość z nich miała po pięć grup brzękadeł. Najprawdopodobniej wiązało się to z przekonaniem matematyków arabskich, że cyfra 5 jest okrągła. Rozmieszczenie brzękadeł w pięciu punktach obręczy miało więc wyrażać liczbą okrągła formę instrumentu.

Kolejne bębny - CYLINDRYCZNE (takie jak tabl baladi) - miały drewniany korpus o wysokości mniejszej od średnicy instrumentu i osznurowanie, przypominające swym kształtem literą Y. Dwie membrany napinano z każdej strony za pomocą dwóch par obręczy. Grający zawieszał bęben na ramieniu w ten sposób, iż płaszczyzny membran przyjmowały pozycję pionową. W obie membrany uderzano elastycznymi pałkami, albo - jak w Egipcie - pałką trzymaną w prawej ręce i wiązką rzemyków - w lewej. Membrana przy uderzaniu w środek emituje dźwięki głuche, ciemne, a bliżej krawędzi - jaśniejsze.

KOTŁY to zbiorniki jajowatego lub półkolistego kształtu, z membraną napiętą na górnej, otwartej części. W Indiach używano ich głównie w hałaśliwej orkiestrze nahabat, uczestniczącej w różnych ceremoniach i procesjach. W takiej orkiestrze największe wrażenie wywierał sahibna-habat - "główny bęben", czyli para srebrnych kotłów o imponującej, ponad półtorametrowej średnicy i wadze ponad 200 kg. Górowały one nad otoczeniem także z tego względu, iż umieszczano je na słoniu, a drapująca je tkanina, o długości trzech i pół metra, opadała aż do ziemi. Na każdym kotle grał jeden instrumentalista, siedzący na brzegu instrumentu i uderzający weń srebrną pałką. Pochód zamykał sutrinahabat, para mniejszych miedzianych kotłów, udrapowanych tkaniną i umocowanych na grzbiecie wielbłąda; uderzał w nie już tylko jeden perkusista.

W Indiach, w przeciwieństwie do innych krajów, używa się kotłów również w muzyce kameralnej. Najważniejszą rolę pełni tam bamya - mały instrument wykonany z gliny, drewna lub miedzi. Występuje on zwykle wespół z innym kociołkiem - tabla, którego drewniany korpus ma wygląd dwóch ściętych stożków, złączonych podstawami. Instrument pomalowany jest zwykle w barwne pasy: czerwone, żółte i zielone; membranę, z czarnym krążkiem pośrodku, naciąga się przy pomocy zewnętrznej obręczy ze splecionych rzemieni oraz osznurowania typu W. Na obu kotłach gra się rękami.

W Europie we wczesnym średniowieczu bębnów nie znano, a przynajmniej ich nie używano. W "powszechnym użytku" pojawiają się od XII w. Zwykle był to mały i lekki bębenek, przypinany przez grającego do piersi lub lewego ramienia, na którym grano pałką. Najczęściej muzykant grał równocześnie także na rogu lub piszczałce. W języku staro-wysoko-niemieckim taki bębenek nazywano sumber, co oznacza miarkę do ziarna. W późniejszym okresie, jako instrument wojskowy, bęben zdobył należne sobie miejsce. Armia najemników, która w czasie wypraw krzyżowych zastąpiła rycerza i jego świtę, potrzebowała muzyki, która podnosiłaby żołnierzy na duchu i zagrzewała do walki. Najlepsze do tego były: piszczałka poprzeczna i właśnie bęben, którego zadaniem było głośne wybijanie rytmu, ważniejszego tu od melodii.



CUDZE CHWALICIE, SWEGO NIE ZNACIE

Naszych ziemiach membranofony nie odgrywały dużej roli. W przeszłości używano do celów muzycznych głównie bębenka obręczowego. Jego występowanie poświadczone jest w okresie późnego średniowiecza, ale prawdopodobnie używano go i wcześniej. Większe typy bębna przeniknęły do ludowego instrumentarium w czasach znacznie późniejszych, bo chyba dopiero w XIX w., razem z wejściem do kapel klarnetów i trąbek. W niektórych rejonach kapele ludowe w ogóle obywają się bez bębna - funkcję instrumentu rytmicznego pełnią u nich basy.

Spośród membranofonów, najszersze zastosowanie w muzyce ludowej zyskał jednomembranowy bębenek obręczowy. Sporządzany był często z obręczy przetaka bez sita, w której na metalowych pręcikach osadzano blaszki - brzękadła. Pod membraną, naciągniętą zazwyczaj przy pomocy śrub, wewnątrz korpusu zawieszano na poprzeczkach małe dzwoneczki.

Bębny dwumembranowe występują w wiejskim instrumentarium jako:

ˇ bębny osznurowane - miały one półmetrową średnicę, membrany napięte za pomocą osznurowania ściąganego skórzanymi lub metalowymi suwakami; ostatnie ślady tych instrumentów odkryto w Sandomierszczyźnie i w Kaliskiem (bębnista wraz ze skrzypkiem stanowili najprostszą kapelę spotykaną w Kaliskiem do II wojny światowej);

ˇ bębny wielkie - średnice rzędu 70-80 cm, płytkie korpusy wzorowane na instrumentach z orkiestr wojskowych. Stały się one groźnymi konkurentami bębnów osznurowanych, zwłaszcza, że przypominając instrumenty z jazzowych zestawów perkusyjnych, kusiły pozorami wielkomiejskości i uatrakcyjniały wiejską kapelę w oczach jej wiejskich słuchaczy. Wielkie bębny zaopatrywano dawniej w talerz, zwany jazem, a ostatnio w stalowy trójkąt. Trójkąt ten gwarowo nazywany jest stalką, a metalowy kijek, którym uderza się w stalkę - cykiem.

Polskie instrumentarium ludowe może się także poszczycić przykładem bębna pocieranego. Unikatem tym jest BURCZYBAS, wchodzący w skład kaszubskich kapel, a związany z obrzędami noworocznymi. Beczułkowaty korpus tego bębna pokryty jest z jednej strony skórą, w której środku przytwierdzona jest wiązką końskiego ogona; niekiedy zamiast skóry membraną jest po prostu drewniane denko. Grający, pociągając włosie zaciśniętymi i co chwila polewanymi wodą palcami lub przez rękawicę natartą kalafonią, wprowadza w drgania membranę, emitującą niskie, buczące dźwięki - stąd polska nazwa tego instrumentu.

Kariera bębna wciąż trwa. Współcześnie najczęściej wykorzystywana jest perkusja - w zespołach rockowych i jazzowych. Jednak ten stopień ewolucji to już materiał na całkiem nowy tekst.


BIBLIOGRAFIA:
1. S. Olędzki: Polskie instrumenty ludowe, Kraków 1978.

Skrót artykułu: 

Afrykańskie bębny koronacyjne muszą być uderzane pałkami wykonanymi z ludzkich piszczeli. Istniał tu stały obyczaj zdobywania nowych pałek. Po dorocznej ceremonii koronacyjnej bębniści zabierali wszystkie bębny z wyjątkiem jednego. Jeżeli którykolwiek z nieprzeczuwających niczego widzów odniósł pozostawiony instrument, był uśmiercany; kości jego ramienia służyły potem jako pałki do bębnów.

Autor: 

Dodaj komentarz!