Instrumentaliści w Żywcu

4 września w Żywcu (na dziedzińcu tamtejszego zamku) miał miejsce finał III Międzynarodowego Festiwalu Instrumentalistów Ludowych. Gdy dotarłem na miejsce, na scenie przycinało rytmicznie dwóch słowackich akordeonistów (ani chybi ojciec i syn), którzy grali na zmianę sympatyczną ludową nutę, jako żywo przypominającą stołeczne sztajerki. Zaraz po nich wystąpił dobry okaryniarz, mający w zanadrzu również piszczałki i fujarki wszelakie. Zebrał całkowicie zasłużone brawa. Po nim na scenę zawitała Kapela Byrtków - dwóch sędziwych górali żywieckich, którzy zaimponowali publiczności wigorem (mimo już pewnych braków kondycyjnych) oraz czeska grupa Gajdoši z Kopanic - kobieta i dwóch prężnych dudziarzy - ta trójka dała nielichego czadu. Później pojawiła się całkiem dobra czteroosobowa słowacka grupa ze skrzypcami i dudami, po nich zaś - grający solo dudziarz wielkopolski. Niewątpliwą gwiazdą festiwalu (i całkowicie zasłużonym zdobywcą Grand Prix) był Węgier Isztván Tákács. Absolutny minimalfolk, który zagrał na najprostszej w świecie fujarce - wgniótł słuchaczy w ziemię! Krótki set, w którym zmieściły się i csango, i nuta siedmiogrodzka, i piękna w swej prostocie muzyka pasterska, był istnym majstersztykiem.

Skrót artykułu: 

4 września w Żywcu (na dziedzińcu tamtejszego zamku) miał miejsce finał III Międzynarodowego Festiwalu Instrumentalistów Ludowych.

Dział: 

Dodaj komentarz!