Goście z Nizin

"Gościniec"

Wydawnictwo Natoliński Ośrodek Kultury i Radio Białystok 2001

Gościniec to nie autostrada, przy której stoi tyle upstrzony świecidełkami, co pusty w środku, Mc’Drive. Gościniec to nie droga zakazów, ograniczeń, znaków stop, czerwieni i żółci żarzących się lamp. Gościniec to droga zmęczonego wędrowca, który choć do celu podąża niespiesznie, ma czas zadumać się nad tym, co go otacza, a nadmierny ferwor nie sprawia, że poszukiwana przystań, gospoda, dom znika naprędce z oczu. Gościniec należy do wędrowca, ale zarazem wędrowiec staje się jego częścią, drobnym elementem, który stara się go zrozumieć, który szuka tego upragnionego, zawsze na nowo odkrywanego jak największy skarb, uczucia wolności, ulotnej chwili zrozumienia otaczającego świata.

Taki obraz wyłania się po przesłuchaniu płyty. Znamienne jest, że wymieniane przez zespół inspiracje, kierujące się przede wszystkim w stronę muzyki wschodniego pogranicza, nie są tylko obietnicą bez pokrycia. Obietnicą powierzchownego jedynie obcowania z tą jednakowoż odległą, co i w jakimś sensie - uczuciowym chyba - bliską krainą. Aby do niej dotrzeć, Goście nie muszą tworzyć nachalnych, rytmicznych przebojów wyrywanych tradycji. Przeciwnie, zdaje się, że to właśnie ich droga, jakby niechcący, powiodła ich do tych najpiękniejszych cząstek folkloru, zazdrośnie strzeżonych przed wzrokiem innych.

Z płyty wyłania się obraz odmienny od tego, do którego zdążyły nas przyzwyczaić zespoły sięgające po, pozornie tylko, podobny repertuar. Życie to nie tylko wycinanie hołubców w zawrotnych tempach, do utraty tchu. I choć takich momentów nie brak na płycie (ukraińska „Terenowacka Pola” czy łemkowski „Duje Witer”), to trzeba kiedyś złapać oddech, pozwolić sobie na chwilę zadumy. Trzeba docenić wyjątkowe, najpełniej oddające cząstkę wschodniej duchowości, kolędy (białoruska „Oj, na mory”, ukraińska „Oj, na riczci, na Jordani”) i wielogłosowe pieśni pogranicza („Hanok”, „Oj, żurawko”). Szczególnym utworem, także ze względu na pochodzenie, jest „Ballada o Smoku”, o której, choć zaczerpnięta z Kolberga, mówi się, że może być równie wiekowa, co „Bogurodzica”.

Taka jest ta pierwsza płyta Gości z Nizin, przenosząca w odległe miejsca, czasy, pełna zmiennych nastrojów i przedziwnych opowieści. Pieśni, ballady, kolędy, tańce - wszystko to zdaje się mówić nam o miejscach, w których były tworzone, wykonywane, szeptać o ludziach, których dotyczyły, ich uczuciach, smutkach, radościach, o ich życiu.Posłuchajcie...



Skrót artykułu: 

Wydawnictwo Natoliński Ośrodek Kultury i Radio Białystok 2001

Gościniec to nie autostrada, przy której stoi tyle upstrzony świecidełkami, co pusty w środku, Mc’Drive. Gościniec to nie droga zakazów, ograniczeń, znaków stop, czerwieni i żółci żarzących się lamp. Gościniec to droga zmęczonego wędrowca, który choć do celu podąża niespiesznie, ma czas zadumać się nad tym, co go otacza, a nadmierny ferwor nie sprawia, że poszukiwana przystań, gospoda, dom znika naprędce z oczu.



Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!