Glina

Rozmowa z garncarzem z Glinnego k/ Łukowa Wiesławem Matysiakiem.


Jak to się zaczęło, od kiedy pan zaczął "lepić" garnki?


Robił to ojciec, mojego ojca ojciec. Z dziadka pradziadka tak pozostało. A ja od ojca się nauczyłem tego. I tak wiesz, tak się plącze wszystko...


A czy tylko tym zajmował się pański ojciec czy dziad? Czy było to tylko zajęcie dodatkowe, czy prowadzili oprócz tego gospodarstwo?


Kiedyś było, że rozumisz, ojciec robił to na okrągło. Były takie kupce i one sprzedawały to. Od ojca pobierały, a później one to rozprowadzały na przykład tam: Radzyń, Parczew. Rozprowadzane były. To bez przerwy trza było robić bo ony zabierały i wiesz...Tam gospodarka to nie była za wielka tylko wiesz, tym się więcej trudziły... A pieniędzy za to wielkich nie było. Najwięcej zarabiały kupce targujące na targach. Bo na przykład ja zrobiłem i przyjechał kupiec, ode mnie wziął, to on jeszcze drugie tyle zarabiał co ja jemu sprzedał. Tak to było...


I dla pana to chyba zawód, którego pan już nie wykonuje, dlaczego?


Teraz się nie robi tego bo nie ma tego zapotrzebowania, niech zlikwidują plastik, to się będzie to robić. Będzie większe zapotrzebowanie na to, a tak to skąd?


Ludzie wolą kupować plastikowe doniczki na kwiaty niż gliniane?


Plastik to wiesz, bardzo nie zdaje egzaminu. No ale każdy tak wsadzi w plastik i to siedzi tak. Natomiast teraz znowu by okazało się, że to na pewno prędzej by szło to jak plastik. No bo to jest glina!

Glina rozumisz, daje powietrze, a powietrze jak przepuszcza się do gliny to inaczej kwiat rośnie jak w plastiku. Plastik to ci w życiu nie przepuści powietrza. Na pewno i w szkołach to mówią.


Czy trudno jest nauczyć się tego fachu? Ile czasu potrzeba żeby nauczyć się tego zawodu?


Słuchaj, to nie jest takie bardzo łatwe. To żebyś robił, można tak powiedzieć, dzień w dzień. Ale tak to robisz na przykład : dzisiaj jest wtorek, to robisz w następny wtorek za tydzień, i już tego nie zrobisz, bo już to inaczej będzie wychodziło.


Surowcem z którego wykonuje się wyroby jest glina. Czy trzeba ją jakoś przygotować, czy jest to normalna glina prosto z ziemi?


Glina! Glinę, żeby przygotować to trzeba ją wykopać. Do pokładu gliny jest jakieś z półtora metra i później jest tylko do dwóch sztychów. Sztychy, no to dwa szpadle. No to jak to tam nazwać, dwa sztychy później się ją przewozi do pomieszczenia. Zlewa jo się wodą. Trza jo ostrugać. Trza jo przerobić, no to udeptać. Tak się mówi. No i dopiero na koło idzie do roboty.


Czy prezentuje pan gdzieś swoją pracę? Czy można pana gdzieś zobaczyć, na jakimś festynie?


W Warszawie, w Łukowie, to się zjeżdzają ludowce różni z całego kraju. W Warszawie to był Festyn Twórców Ludowych. Tkacze nie tkacze, rzeźbiarze nie rzeźbiarze. To wszystko to się nazywa twórców ludowych, tak samo, itd. Jak będzie jakiś festyn, jakieś zaproszenie no to się pojedzie. Dlaczego nie...


Prowadzi pan kurs garncarstwa przy Łukowskim Ośrodku Kultury i uczy młodych ludzi wykonywać różne naczynia z gliny. Czy po to by przekazać im tę umiejętność? By zawód ten przetrwał? Bo chyba niewielu jest garncarzy w Polsce?


Żeby ten zawód nie zaginął. Bo to już wiesz, starsze niech tylko wyginą te ludzie, a bardzo mało ich jest. No i jak już zaginą starsi no to i koniec z zawodem. I na to ta szkoła, mówiąc, tutaj w Domu Kultury w Łukowie, żeby ten zawód podtrzymać. Te tradycje tego wyrobu.


Przecież i tak ci ludzie nie będą tego robić w przyszłości.


A wiadomo może przyjdo kiedyś czasy. Takie młode siądzie ci pokaże: no ja umiem zrobić.


Rozmowę prowadził Gabriel Monomiec.

Skrót artykułu: 

Rozmowa z garncarzem z Glinnego k/ Łukowa Wiesławem Matysiakiem.


Jak to się zaczęło, od kiedy pan zaczął "lepić" garnki?


Robił to ojciec, mojego ojca ojciec. Z dziadka pradziadka tak pozostało. A ja od ojca się nauczyłem tego. I tak wiesz, tak się plącze wszystko...


Dodaj komentarz!