Folkowo na wakacje...

W dyskusji udział biorą:

  • Piotr Majczyna - Čači Vorba; Lublin
  • Mateusz Dobrowolski - Aktywista, promotor, muzykant; Warszawa
  • Jan Krusznia -
  • Stefan Bracha - Gadki z Chatki; Lublin
  • Joanna Zarzecka - Gadki z Chatki; Warszawa


    Piotr Majczyna Čači Vorba; Lublin

    Folk jest muzyką podróży. Zimą, słuchając muzyki świata na chwilę jesteśmy bardziej "wtedy" i "tam", niż "teraz" i "tutaj". Wakacje są zaś spełnieniem zimowych marzeń, rzeczywistym okresem podróży do miejsc, za muzyką lub z muzyką. Lato ożywia folk - daje czas, miejsce i energię do spotkań, koncertów, warsztatów, nowych odkryć. Również moja przygoda z folkiem zaczęła się od wakacyjnych wypadów do Jawornika.

    Lato to zarazem najbardziej pracowity czas w kalendarzu muzyka folkowego. Dla Čači Vorba (jak zapewne dla większości zespołów) jest to okres ważnych i, choć ciężko mówić o "wakacjach", najprzyjemniejszych zespołowych wydarzeń, którym podporządkowany jest nasz całoroczny rytm pracy. Gdy się kończy, zaczynamy już myśleć o następnym. Zimą rodzą się plany letnich tras i pomysły muzyczne, które szlifować będziemy głównie w sezonie. Gdy robi się cieplej, niecierpliwie przebieramy nogami, czekając na moment, w którym z domatorów na kilka miesięcy przeobrazimy się w muzycznych koczowników. Muzyczna uczta - festiwale, nowe miejsca, spotkania z fanami i z przyjaciółmi z innych grup, gościnni muzycy, nowe doświadczenia, nowe inspiracje, nowe płyty. Latem ubiegłego roku ukazała się reedycja "Szczerej Mowy", w sierpniu najpierw do naszych (premiera w Niemczech), wkrótce potem zaś do rąk polskich fanów trafi finalny efekt naszej ostatniej jesienno-zimowej pracy w studiu, album "Tajno Biav". Przed nami letnie występy w Polsce, Niemczech, Szwecji, Włoszech i Słowenii, jesienna klubowa promocja "Tajno Biav" i trasa w Belgii, a o zespołowych "wakacjach" pomyślimy zimą, tęskniąc już za kolejnym pracowitym latem...



    Mateusz Dobrowolski Aktywista, promotor, muzykant; Warszawa

    Wymarzone wakacje na folkowo - start koniecznie w Poznaniu. Ethno Port, oprócz 3 dni fenomenalnych koncertów na najwyższym światowym poziomie i znakomitej atmosfery, to także projekcje filmów, warsztaty, a całość, dzięki staraniom CK Zamek, zorganizowana perfekcyjnie. W tym roku byłem pierwszy raz, wróciłem zachwycony!

    Z Poznania szybki powrót do Warszawy, gdzie w tym roku po raz pierwszy celebrowaliśmy Święto Muzyki. Całe miasto grało, śpiewało i tańczyło, w takich wydarzeniach bezwzględnie trzeba brać udział!

    Z Warszawy przerzut na dalekie Suwałki, gdzie Stowarzyszenie Krusznia od kilku lat organizuje fenomenalny Festiwal "Oj Wiosna Ty Wiosna" - kameralne i niezwykle intensywne spotkania z muzykantami i śpiewaczkami suwalszczyzny, połączone z rozmaitymi warsztatami, koncertami, projekcjami filmowymi, a wszystko w przepięknych okolicznościach przyrody. Podobną akcję przygotowała w tym roku na Kurpiach trójmiejska grupa "Trójwiejska", wespół z Mazowiecką Szkołą Muzyki Ludowej. Kurpiogranie zbiera świetne recenzje. Obie sytuacje - obowiązkowo!

    W Warszawie też nie sposób się nudzić. Koncerty na Barce Herbatnik i Tańce Na Dechach, organizowane przez Fundację Ja Wisła, rewelacyjny cykl Etnopraga, koncerty w ramach cyklu Jedna Europa Wiele Kultur - dzieje się sporo.

    Pożegnanie lata - na Skrzyżowaniu Kultur. Tygodniowa feta muzyki z całego świata w centrum Warszawy, połączona z projekcjami filmowymi, spotkaniami i fantastycznymi warsztatami - trudno wymarzyć sobie cokolwiek lepszego na zakończenie wakacji.



    Stefan Bracha Gadki z Chatki; Lublin

    Moje folkowe wakacje od wielu lat zawierają jeden, główny punkt programu - festiwal ArtPole na Ukrainie. Znany szerzej pod dawną nazwą Szeszory. Jest to największa letnia impreza folkowa u naszych wschodnich sąsiadów. W tym roku odbędzie się w dniach 12 - 16 lipca.Cechą charakterystyczną festiwalu ArtPole są zmiany miejsca organizacji. Do 2006 roku odbywał się w Karpatach - w miejscowości Szeszory niedaleko Kołomyji. Od 2007 do 2009 roku odbywał się pod Winnicą. Po zeszłorocznym "szaleństwie" organizatorów, którzy postanowili zorganizować festiwal na przedmieściach Odessy, w tym roku festiwal wrócił "do korzeni" - odbywa się niedaleko Iwano-Frankiwska - we wsi Uniż nad Dniestrem. Dla nas, festiwalowiczów z Polski stosunkowo blisko. Podróż z Lublina pod Winnicę autobusami i pociągami zajmowała 24 godziny. Teraz na festiwal można dotrzeć nawet w dziesięć. Inną cechą charakterystyczną Szeszorów - ArtPola jest "konserwatywność" składu zespołów. Niezmiennie co roku występują na festiwalowej scenie uznane gwiazdy folku ukraińskiego - Perkalaba i DachaBracha. Zawsze pojawiają się zespoły z Polski (w tym roku Village Kollektiv, a w latach poprzednich Orkiestra św. Mikołaja, Joanna Słowińska czy Village Quartet), Czech (nswego czasu niesamowite koncerty dały Cankisou i Maraca), Białorusi (w tym roku Port Mone) i Rosji (niezapomniany koncert zespołu Va-Ta-Ga). Największymi gwiazdami tegorocznego festiwalu będą: australijski duet Wild Marmolade oraz ukraińskie Haydamaky - dla tego zespołu na pewno przyjedzie wiele osób. Jednak ArtPole to nie tylko muzyka - dla Ukraińców, zwłaszcza z zachodniej części kraju, jest to festiwal, na który nie przyjeżdża się dla muzyki, tylko żeby spędzić razem czas i posiedzieć przy ognisku na polu namiotowym (Swoją drogą jaki festiwal w Polsce pozwala palić ogniska między namiotami?). Trochę przypomina to nasz polski "Przystanek Woodstock" tylko na mniejszą skalę. Mnie też już się to udzieliło - i dlatego ArtPole to co roku najważniejsza impreza lata.


    Joanna Zarzecka Gadki z Chatki; Warszawa

    Folkowe wakacje? O, to nie jest takie proste, bo możliwości mnóstwo, a wakacje tylko jedne. Lato zaczynam zwykle festiwalem Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym, gdzie oprócz tego, że można się nasłuchać muzyki, można się też porządnie wytańczyć na zabawie na rynku. W tym roku używam na festiwalu dopiero od soboty, bo dwa dni wcześniej muzykujemy z przyjaciółmi w chacie kolegi w okolicy uroczego Krzczonowskiego parku krajobrazowego. Z tego spontanicznego muzykowania czasem wynikają fajne projekty i melodie. Potem oczywiście Jawornik - czyli miejsce poza czasem - góry, lenistwo, śmiech i muzyka. Od kilku lat nie ma oficjalnych Imienin Sołtysa, ale umawiamy się ze stałymi bywalcami na tygodniowe wczasowisko i znów Jawornik ożywa na folkowo. Potem "żniwa" - impreza u znajomych na Roztoczu, gdzie bawimy się w rekonstrukcje tradycyjnych żniw. Przebieramy się jak w "Nad Niemnem" i nieco zbyt paradni ruszamy ze śpiewem w pole! Warsztaty koszenia i wiązania powróseł odbywają się na żywym organizmie - czyli w łanie żyta szwagra. A wieczorem hulanki - śpiew i tańce oberkowe w stodole.

    Dalsze plany wakacyjne nie są do końca folkowe, ale może coś się uda wcisnąć w grafik. W lipcu świetna impreza plenerowa w Czeremsze - spotkania Z Wiejskiego Podwórza - jak zwykle program interesujący, a i okolica wycieczkowa i urokliwa, spróbuję pojechać choć na weekend. Nie wybieram się na tabor tańca pod Suwałkami, ale jeśli możliwości urlopowe pozwolą, chętnie pojechałabym na jakiś węgierski tabor tańca na Rumunii. Byłam już na takich taborach i bardzo chcę znowu potańczyć czardasze. Ale nawet poza wyjazdami dużo się dzieje na miejscu - np. w Warszawie są niedzielne potańcówki Na Dechach, we środy, czwartki, a ostatnio również i w inne dni tygodnia można potańczyć z francuska lub polska w Pawiarni (lokalu po prawej stronie Wisły, który upodobało sobie folkowe towarzystwo), jest sporo koncertów i spontanicznych śpiewanek. Lato dla folkowania jest łaskawe!


Skrót artykułu: 

W dyskusji udział biorą:

  • Piotr Majczyna - Čači Vorba; Lublin
  • Mateusz Dobrowolski - Aktywista, promotor, muzykant; Warszawa
  • Jan Krusznia -
  • Stefan Bracha - Gadki z Chatki; Lublin
  • Joanna Zarzecka - Gadki z Chatki; Warszawa
Dział: 

Dodaj komentarz!