Folkowa Worobiwka

Już po raz piąty odbył się najważniejszy folkowy, a jeden z największych w ogóle ukraińskich festiwali - Szeszory. W tym roku został przeniesiony z malowniczej karpackiej doliny na piękne Podole do - położonej nad rzeką Bug - malutkiej wioski Worobiejki. Na trzy dni zatętniła ona życiem, gdy przyjechało do niej kilka tysięcy młodych, kolorowych ludzi z całej Ukrainy, z Polski, z Czech i Białorusi spragnionych dobrej muzyki i zabawy. Na scenie pojawiły się tak znane kapele jak szwedzka Hedningarna, białoruskie Etno Trio Troitsa oraz największe gwiazdy ukraińskiego folku - formacje DachaBracha i Perkałaba.

Po 24 godzinach podróży autobusami i pociągami, drzwi zatłoczonej marszrutki, która była na pewno starsza ode nas, pełnej ludzi jadących na festiwal i babuszek wracających z targu w pobliskim Niemirowie, otworzyły się. Ukazał się nam krajobraz zupełnie nie przypominający zeszłorocznego festiwalu. Ogromna równina przecięta wijącą się rzeką, wzdłuż której na kilkudziesięciu hektarach została umieszczona cała infrastruktura festiwalu.

Wszędzie panowała cisza i spokój. W biurze festiwalowym organizatorzy sennie rejestrowali już przybyłych i zbierali siły na przyjęcie ogromnej rzeszy publiczności, która jeszcze była w drodze. Ciszę w dolinie zakłócały tylko od czasu do czasu bębny. Przy odgłosach muczenia krów przechodzących przez centrum wsi, pod sklepem następowała ukraińsko-czeska integracja. Gdzieś z tyłu pola namiotowego, z podobozu Kozaków, płynęły śpiewy.

Jakże zmienił się ten krajobraz następnego dnia. Rano pole namiotowe zatętniło życiem, poza tym zaczęły przyjeżdżać samochody pełne mieszkańców z okolicznych wsi oraz miast: Niemirowa i Winnicy. Koncerty zaczynały się dopiero wieczorem, ale już od rana odbywały się warsztaty. Nam udało się "załapać" na tańce żydowskie, prowadzone przez Merlina Shepherda i jego orkiestrę. Poza tym odbywały się warsztaty tańców celtyckich, ukraińskich, autentycznego śpiewu ukraińskiego. Uczestnicy mogli zetknąć się z warsztatami rękodzielniczymi: patchwork i wyszywanie, malowanie na szkle, tworzenie lalek-motanek oraz papierowych dekoracji. Ważnym elementem były również wycieczki przyrodnicze wokół terenów nadbużańskich oraz tak zwana land-art, czyli sztuka ziemi.

Festiwal od strony muzycznej otworzyli bębniarze z Taiko Drummers. Młodzież skandowała pod sceną Żywie Belarus, gdy na scenie grała Troitsa, a przy dźwiękach polskiej Transkapeli tańczyli już niemal wszyscy. Na zakończenie wieczoru zagrała rosyjska kapela łącząca ska z folkiem Pakava It' (Rosja).

Drugi dzień koncertów skupiony był wokół zespołów folklorystycznych. Artyści w strojach ludowych poza koncertami dawanymi na scenie, bawili się również poza nią. Szczególnie zapadła nam w pamięci najstarsza śpiewaczka z zespołu Perebrody, która tańczyła pod sceną dłużej niż niejeden chłystek. Koncert zakończyły DachaBracha oraz czeski Čankišou.

Trzeci, finałowy dzień, to przede wszystkim koncert oczekiwanej Hendnigarny. Szwedzi wyszli na scenę jakby lekko wystraszeni, ale po kilku utworach rozruszali się. Pod sceną bawili się wszyscy, starsze panie wywijały obok długowłosych fanów ciężkich dźwięków. Na zakończenie na scenie pojawiła się Perkałaba ze swoim dwugodzinnym show. Chyba nie było osoby, która nie tańczyłaby, gdy na scenie szaleli Oleg Chimenka i jego brygada.

Nie sposób porównać Szeszory z jakąkolwiek imprezą w Polsce. Podczas pobytu na festiwalu doświadczyliśmy Ukrainy barwnej, przyjaznej, niesztampowej wraz z jej kulturą tradycyjną, która wydaje się być wciąż żywa oraz folkową, która nie chce płynąć podziemnym nurtem, ale wręcz przeciwnie - chce istnieć jako ciągle kontynuowana i rozwijana, zarówno w muzyce, jak i strojach, wyrobach rękodzielniczych i w tańcu. Jednocześnie festiwalowi szeszorskiemu nie można odmówić wielokulturowego charakteru, gdzie obok ukraińskiego spotykały się nurty białoruskie, polskie, żydowskie, celtyckie.

Zaskoczyło nas również ciepłe przyjęcie ze strony Ukraińców, którzy częstowali nas lokalnymi przysmakami i z chęcią wymieniali z nami poglądy na temat polsko-ukraińskich stosunków. Bardziej traktowani byliśmy jak bracia, niż jak obcy na nie swoim terytorium.

Skrót artykułu: 

Już po raz piąty odbył się najważniejszy folkowy, a jeden z największych w ogóle ukraińskich festiwali - Szeszory. W tym roku został przeniesiony z malowniczej karpackiej doliny na piękne Podole do - położonej nad rzeką Bug - malutkiej wioski Worobiejki. Na trzy dni zatętniła ona życiem, gdy przyjechało do niej kilka tysięcy młodych, kolorowych ludzi z całej Ukrainy, z Polski, z Czech i Białorusi spragnionych dobrej muzyki i zabawy. Na scenie pojawiły się tak znane kapele jak szwedzka Hedningarna, białoruskie Etno Trio Troitsa oraz największe gwiazdy ukraińskiego folku - formacje DachaBracha i Perkałaba.

Dział: 

Dodaj komentarz!