Folkowa płyta roku 2011

W sondzie udział wzięli:

  • Witt Wilczyński - RadioWID, Gadki z Chatki, Warszawa
  • Kamil Piotrowski - folk24.pl, Warszawa
  • Stefan Bracha - Gadki z Chatki, Lublin
  • Wojciech Ossowski - Polskie Radio, Gadki z Chatki, Warszawa


    Witt Wilczyński RadioWID, Gadki z Chatki, Warszawa

    Folkowa płyta roku 2011 w Polsce... Wybór zajął mi trochę czasu. 2011 jeszcze się nie skończył, a więc jest szansa, że pojawi się coś w ostatnim momencie. Zatem załóżmy, że odpowiem z założeniem: "stan na 16.11.2011r." I znów chwila zadumy przed ostateczną odpowiedzią - bo kandydatki w finale dwie. Z jednej strony Caci Vorba i Tajno Biav z drugiej Tołhaje i Stereokarpaty. Dwie frontmanki o nieprzeciętnych głosach, dwie załogi o konkretnym i niepowtarzalnym brzmieniu. Bałkany przesiąknięte nutką cygańską kontra ujęta w nowoczesne brzmienie Wschodnia Słowiańszczyzna - czyli dwa żywioły folkowe, które wielbię i wielbić będę. Oba krążki łeb w łeb, oba świetne, oba dopracowane, oba - jakby trochę poza tym całym "mainstreamem", oba - nagrane przez znajomych.

    Tajno Biav to muzyczne podróżowanie i z taborem, i wśród bloków Bukaresztu. Stereokarpaty to podróż po Bieszczadach - ale licząc już od Leska. Tajno Biav to świetna, naturalna muzyka stworzona przez fascynatów. Stereokarpaty - to znakomita muzyka autochtonów w wydaniu neo - ludowym. Dlatego też nie jestem w stanie powiedzieć, która z tych płyt jest dla mnie płytą roku. Zatem wybieram po prostu je obie.



    Kamil Piotrowski folk24.pl, Warszawa

    Poproszony o własne odczucia w temacie "najlepsza płyta folkowa 2011" zasiadłem do pisania z niemałym kłopotem. Po pierwsze tego nie lubię, bo to zawsze subiektywne i to co mnie zachwyca niekoniecznie może zachwycać innych. Po drugie nie miałem jeszcze okazji, by przesłuchać wszystkie nowe tytuły z tego roku, więc w temacie "najlepsza" nie mogę się obiektywnie wypowiadać. Po trzecie z tych, które jednak przesłuchałem, każda z płyt w jakimś aspekcie była wyjątkowa. Dlatego zamiast wskazać tą jedną jedyną, pozwolę sobie zaproponować kilka moich "naj" dotyczących płyt, które w tym roku ujrzały lub miały ujrzeć światło dzienne. Najrozczarowanie to nadal brak zapowiadanej od roku płyty Toma Lewisa i zespołu QFTRY z tradycyjnym folkiem morskim. Czekam i czekam. Najsatysfakcję sprawili za to inni klasycy gatunku - Cztery Refy, wydając wreszcie nową płytę. "Bound Away" to szanty, pieśni kubryku, folk angielski i irlandzki, w oryginale. Wzorzec, każdy miłośnik morskiej tradycji powinien mieć.

    Najszumniejsza medialnie była niewątpliwie R.U.T.A. i jej "Gore. Pieśni buntu i niedoli". Skala obecności "na łamach" niesamowita. Najciekawym nowego Żywiołaka "Globalna wiocha", czy rzeczywiście nowe otwarcie jest nowym - jeszcze nie miałem okazji. Najoczekiwana jak na razie była dla mnie płyta "Tajno Biav (Secret Marriage)" gupy Čači Vorba. Nie zawiodłem się. Najniespodzianka to "Night Trains" grupy Vladimirska. Bardzo udany debiut, choć tych debiutów za i przed nami jeszcze kilka. Ja czekam na płytę laureatów II nagrody tegorocznej Nowej Tradycji - zespołu Babooshki. A propos laureatów NT - wreszcie pojawiła się płyta Nastii Niakrasawy i zespołu Folkroll pt. "Vir" (I nagroda w 2009), to ta najdłużej wyczekiwana oraz Wołosów i Lasoniów pt. "Wołosi i Lasoniowie (I nagroda 2010) - ta z kategorii najreszcie!

    Najtajemnicza z kolei to dla mnie nadal Anna Riveiro & Maayan i jej "Dos Amantes - Sephardic songs", choć słuchałem tej płyty wiele razy, wciąż coś nowego odkrywam.


    Stefan Bracha Gadki z Chatki, Lublin

    W moim mniemaniu płytą roku mogę nazwać tylko taką, która mnie pozytywnie zaskoczyła. A wśród całkiem dużej ilości folkowych wydawnictw AD 2011 jedno wyróżniało się zdecydowanie. Mam tu na myśli płytę R.U.T.A. "GORE - Pieśni buntu i niedoli XVI - XX w.". Wydaje się, że tą płytą nowopowstała grupa z Maćkiem Szajkowskich na czele stworzyła nowy gatunek muzyczny - folkowy anarcho - punk, bo nie sądzę, żeby nie powstały nowe zespoły odwołujące się do pomysłów muzycznych zawartych na płycie R.U.T.Y.

    Nie sądzę też, żeby płyta "GORE" zaskoczyła tylko mnie. Jest na niej wiele nowatorskich rozwiązań w podejściu do muzyki (nie mówię tu tylko o folku, podobnie grupa potraktowała spuściznę punkrocka).

    Po pierwsze teksty. Pieśni antypańszczyźniane dotychczas niezmiernie rzadko były wykorzystywane przez zespoły folkowe. Podejrzewam, że można się pokusić o znalezienie przyczyn takiego stanu rzeczy. Najważniejszym powodem wydaje się być ich tematyka - nagromadzenie agresji i klimat beznadziei sytuacji chłopa i niezgoda na taki stan. Okazało się, że jest to tematyka pokrewna do tematyki utworów punkowych.

    Po drugie wykonawcy. Czołowi muzycy polskiej sceny punkowej (Guma, Nika, Robal) i rockowej (Spięty) w jednym zespole. Takie supergrupy się zdarzają, ale zwykle grają muzykę podobną do tej, którą wykonują w swoich zespołach - nowa jest wypadkową ich doświadczeń. W przypadku R.U.T.Y. też tak jest, tylko że oprócz nich w składzie są muzycy folkowi - ich wzajemna współpraca spowodowała powstanie czegoś całkiem nowego - i dla punk rocka i dla folku.

    Tu dochodzimy do sedna. Po trzecie muzyka. Połączenie punkrocka z folkiem nie jest nowym pomysłem. R.U.T.A. poszła pod prąd. Zespoły tego typu zwykle tworzą muzykę punkrockową do tekstów ludowych czy też używają ludowych instrumentów jako dodatku do punkowego składu. Nowatorskość R.U.T.Y, która powoduje, że "GORE" jest dla mnie absolutnie PŁYTĽ ROKU, polega na przetworzeniu melodyki punkrockowej na akustyczne instrumenty tradycyjne.

    Płyty słuchałem z rosnącym podziwem, przede wszystkim nad wyżej opisanymi, nowatorskimi pomysłami zespołu. Maciek Szajkowski w wywiadzie dla "Gadek z Chatki" powiedział, że każda sekunda więcej mogłaby doprowadzić do nieodwracalnych zmian w systemach nerwowych odbiorców. Szkoda, że nie mogę tej teorii przetestować.


    Wojciech Ossowski Polskie Radio, Gadki z Chatki, Warszawa

    Są płyty ważne, które mierzą sie z pytaniem o to, w którym kierunku sztuka zmierza, i takie których się słucha. Jeśli miałbym powiedzieć, które łączą te dwie grupy, to z jednej strony zapowiedź płyty, zaledwie z trzema utworami wydawnictwo Pospolitego Ruszenia i nowa płyta Żywiołaka. Co ciekawe, oba projekty wyrosły z Open Folku i zastanawiam się, nie porównuję tego do Drzewa Osjana, ile jeszcze ciekawych wątków postopenowych się pojawi... Myślę, że folk zaczyna się rozrastać tak bardzo, że nie do pomyślenia jest już ogarnięcie całości. W latach 70-tych odbywały się Folk-Blues Meetingi, a obecnie nikt tych gatunków nawet nie próbuje kojarzyć. Żyją własnym życiem. Zadam pytanie - co się stanie z folkiem, bo przyznam szczerze wielu produkcji nie jestem ciekaw. Nie sądzę, by bywalcy Domów Tańca trzęśli grzywami przy Żywiołaku i na odwrót... Może to już osobne gatunki???To w Polsce, a na świecie "Mama America" Juana Pino. Dlaczego więc ta a nie kilkadziesiąt innych, które mógłbym śmiało polecić??? Otóż Juan to kilka muzycznych światów. U nas najbardziej znany jest z gry w folk - metalowym Valravnie z Wysp Owczych, ale gra też i zupełnie inną folkową czy światową muzykę. Gdybym miał go określić w naszej rzeczywistości, tak podzielonej - stałby po obu stronach barykady i to nie w bolesnym szpagacie... Światowy i otwarty, a jednocześnie odwołujący się do swej lokalnej tradycji. To za postawę twórczą i filozofię życiową, a płyta "Mama America" to pomysł szczególny. To płyta łącząca nowoczesne środki wyrazu, m.in. hip-hop Ekwadoru z nostalgicznym powrotem do lat 70-tych i do ruchu Cancion Nuevo. Ojciec Juana był jednym z filarów tego ruchu artystycznego, poetą, animatorem życia kulturalnego, pionierem teatru ulicznego, słowem: postacią barwną i znaczącą. Juan powraca do jego wierszy i to kolejny, ponadczasowy wymiar tej propozycji. To nie jest kilka ważnych piosenek, to coś znacznie więcej...


Skrót artykułu: 

W sondzie udział wzięli:

  • Witt Wilczyński - RadioWID, Gadki z Chatki, Warszawa
  • Kamil Piotrowski - folk24.pl, Warszawa
  • Stefan Bracha - Gadki z Chatki, Lublin
  • Wojciech Ossowski - Polskie Radio, Gadki z Chatki, Warszawa
Dział: 

Dodaj komentarz!