Etnofonie Kurpiowskie

Płyta ""Etnofonie Kurpiowskie. Tribute to Szymanowski i Skierkowski"" jest projektem zrealizowanym w 2011 roku w ramach obchodów Roku księdza Władysława Skierkowskiego na Mazowszu. Można śmiało powiedzieć, że poruszono w tym celu wszelkie instytucje dysponujące najwartościowszymi materiałami dokumentującymi działalność dwóch wybitnych Polaków. W pieczołowicie sporządzonej i ujmującej szatą graficzną wkładce do płyty (czy to zasługa autorki projektu - Weroniki Grozdew?) znajdziemy odesłania do zbiorów Archiwum Kompozytorów Polskich BUW, Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce, Narodowego Archiwum Cyfrowego, Archiwum Polskiego Radia, Zbiorów Fonograficznych im. M. Sobieskiego Instytutu Sztuki PAN. Prócz znakomitych zdjęć, prezentujących materialną kulturę Kurpiowszczyzny i ujęcia portretowe obu panów, we wkładce zamieszczono także kopię rękopisu ks. Skierkowskiego (z Biblioteki Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego we Wrocławiu), oraz kopię dedykacji ks. Skierkowskiego dla Karola Szymanowskiego (ze zbiorów Muzeum Karola Szymanowskiego Willa „Atma”). Słowa napisane przez ks. Skierkowskiego 25 marca 1930 roku brzmiały: Wielce Szanownemu Panu Karolowi Szymanowskiemu, zasłużonemu kompozytorowi i miłośnikowi pieśni ludowej – autor – ks. Wł. Skierkowski.

Wówczas ks. Skierkowski nie przebywał już w Myszyńcu, gdzie amatorsko dokumentował pieśni, a sprawował już funkcję proboszcza w Imielnicy – parafii płockiej. Te oficjalne słowa dedykacji zdradzają wielkie uznanie, jakim cieszył się już wtedy Karol Szymanowski w środowisku inteligencji polskiej. Powstałe na kanwie materiałów zebranych przez duchownego Sześć pieśni kurpiowskich (bez opusu) na chór mieszany a cappella oraz Dwanaście pieśni kurpiowskich op. 58 na głos i fortepian, […] stanowią godne uwieńczenie jego barwnej, bogato ewoluującej twórczości pieśniarskiej. W swym mistrzowskim zespoleniu ludowych autentyków z głębią i ekspresją sztuki 'wysokiej' są fenomenem niezrównanym: w muzyce XX wieku niełatwo jest znaleźć analogiczne do nich dzieło. Tak o wspomnianych zbiorach pieśni pisał w 1997 roku Tadeusz A. Zieliński. Wszystko to bardzo dobitnie tłumaczy ogromne znaczenie projektu Etnofonie Kurpiowskie. Mianowicie zarówno materiały źródłowe, te autentyczne pieśni spisane na Kurpiowszczyźnie, jak i mistrzowskie kompozycje Karola Szymanowskiego, są nieocenionym i pewnie jeszcze długo nie docenionym w pełni polskim dziedzictwem kulturowym. Stąd sięganie po nie musi być poparte doświadczeniem, kompetencjami i oczywiście błyskotliwym pomysłem muzycznym. I tego wszystkiego nie brakuje tej płycie. Znakomici muzycy o szerokich horyzontach muzycznych gwarantują brzmienia, które zafrapowałyby i Szymanowskiego (swego czasu pasjonata orientu). Doświadczenie i nagrody zdobyte w licznych projektach i na wielu scenach, nie tylko folkowych wprowadzają pewien rodzaj rozwagi; tu nie ma szaleństw, tu słychać troskliwość o brzmienie, impresję, o zachowanie stylu. Czy to jest dalej Szymanowski, czy już coś nowego? Paradoksalnie z każdym powrotem do nagrań słyszałam coraz więcej Szymanowskiego. Czy to dobrze? W mojej ocenie – zdecydowanie tak! Czekam natomiast cierpliwie na echa tego albumu wśród przedstawicieli różnych środowisk. Dla kompozytorów muzyki poważnej i muzykologów Szymanowskiego opracowania folkloru stanowią niedościgły wzór, więc może nie powinno się go niczym kalać? Folkowcy mogą zaś niechętnie przyjmować tak szeroko rozumianą brzmieniowość, doprawdy w tym języku muzycznym trudno o improwizację czy spontaniczność. Ale zostawmy te troski…

Teraz kilka słów o poszczególnych kompozycjach i układzie całości. Muzycy zamieścili na płycie 16 utworów, z czego tylko pierwszy Etnia i ostatni Zaśweć niesiądzu nie są oparte na kompozycjach Karola Szymanowskiego. Jeśli już tak miało być (postuluję za jakiś czas kontynuację projektu, ale z własnymi utworami) to muszę przyznać, że Etnia dobrze się sprawdza jako swego rodzaju ukłon w stronę tych, którym dedykowana jest płyta, zaś ostatnia pieśń kurpiowska (chętnie dziś wykonywana przez współczesnych śpiewaków) jest symbolem odejścia od stylu Szymanowskiego i zapowiada nowe poszukiwania. W pozostałych utworach muzycy wykorzystują bardzo różnorodne zestawienia głosów i instrumentów, stosują też mieszane techniki wykonawcze (śpiew archaiczny obok klasycznego, orkiestrę smyczkową z całym bogactwem instrumentów ludowych (jak fidel płocka, suka biłgorajska, cymbały, lira korbowa, basetla). Na pierwszy rzut oka w partyturę (ciekawe czy powstała?) – muzyczne szaleństwo. A jednak okazało się, że wiele z tych eksperymentów można śmiało nazwać sukcesem.

Co z pozostałymi? Pewne wątpliwości nasuwają utwory wielogłosowe realizowane przez chór ludowy lub zespół instrumentów ludowych. Przykładowo utwór U jeziorecka (nr 5 na płycie) obfituje w zmiany tonalne dokonujące się na krótkim odcinku, co w połączeniu z ludowym brzmieniem, nieco chropawym i intonacyjnie odmiennym od w założeniu klasycznego, jest trudne w odbiorze. Natomiast zarówno śpiew ludowy jak skrzypce ludowe świetnie brzmią solistycznie. Podobne wątpliwości przywodzi na myśl utwór Hej wółki moje (nr 9 na płycie), w którym chór ludowy realizuje partię w harmonice rozszerzonej. Brzmi może ciekawie, ale stanowi duże wyzwanie dla słuchacza, szczególnie rozpoznanego w języku dźwiękowym Szymanowskiego. Natomiast ten sam pomysł świetnie się sprawdził w kolejnym - 10 utworze (Panie muzykancie prosim zagrać walca) - mniej wymagającym współbrzmieniowo. Pewne wątpliwości rodzą się także przy słuchaniu utworu Wysła burzycka (nr 11 na płycie) ale tylko jeśli chodzi o zastosowanie cymbałów (i to dwóch instrumentów!) do wymagającej selektywnego brzmienia harmonii. W tym samym utworze na uwagę zasługuje piękne zestawienie tych samych podwójnych cymbałów z basetlą i kontrabasem. No i szkoda, że nagranie archiwalne (piękny śpiew Walerii Żarnochowej) nie jest w tej samej tonacji co dalsze opracowanie. Jest też kilka utworów, które całościowo zwracają uwagę dzięki zastosowanym interesującym pomysłom. Utwór Ściani dumbek (nr 8 na płycie) posiada zarówno ciekawy wstęp jak też zarówno urzekające solo fideli płockiej (Sylwia Świątkowska) i dialog tegoż instrumentu z głosem ludowym (Weronika Grozdew). Odejście od stylistyki Szymanowskiego w kierunku etnojazzowym z dźwiękonaśladownictwem dało bardzo ciekawy efekt.

Muszę jeszcze wspomnieć przynajmniej o kilku zjawiskowych brzmieniach niektórych instrumentów (o kilku wspomniałam już wcześniej), które znacząco ubarwiają całość płyty. Tak więc zachwyca harmonia pedałowa (Jan Kania) i zgrabne przygrywki skrzypcowe (Małgorzata Szarlik-Woźniak) w utworze Panie muzykancie prosim zagrać walca. W utworze A pod borem siwe kunie (nr 13 na płycie) słychać piękny wstęp suki (Maria Pomianowska) oraz delikatne solo sopranu (Justyna Stępień). Zawężona obsada w tym utworze stworzyła klimat ulotności i delikatności. Podobnie doskonały klimat, tym razem dzięki świetnej orkiestrze (pod batutą Macieja Tarnowskiego), a także pozostałym muzykom (piękne solo Weroniki Grozdew, przejmujący wstęp fideli i cymbałów) uzyskano w utworze Lecioły zórazie (nr 14 na płycie).

Nie sposób wymienić wszystkie ciekawa, frapujące lub pozytywnie intrygujące miejsca w muzyce tego albumu. Chciałabym wymienić dwa utwory, dla mnie o szczególnym wyrazie. Pierwszy to utwór Zarzyjze kuniu (nr 7 na płycie), oparty na solo tenorowym z fortepianem (Ewa Pelwecka). Jest kilka punktów niezwykłych w tej realizacji. Na pewno wyjątkowy głos Rafała Grozdew (podobnie w utworze Niech Jezus Chrystus bandzie pochwaluny). Wokalista dysponuje barytonową barwą tenoru charakterystyczną dla Polaków, nieco rozwibrowaną. Te cechy powodują, że jego głos świetnie koresponduje z klimatem dzieł Szymanowskiego. W Zarzyjze kuniu udało się osiągnąć piękny, narastający dramatyzm w kolejnych zwrotkach pieśni, a klimat został spotęgowany przez płaczliwie brzmiące instrumenty i efekty wokalne (śpiew sygyt i zaśpiewy). Drugi szczególnie ujmujący utwór to A chtóż tam puka (nr 15 na płycie). Tu zwraca uwagę bardzo dobra instrumentacja, korespondująca z klimatem, oddającym treść sierocej pieśni weselnej. Przejmujące brzmienia instrumentów melodycznych, doskonałe cymbały wygłuszane (Magdalena Sobczak-Kotnarowska) i lira korbowa (Maciej Cierliński) mają wiele do pokazania. A trzeba dodać, że jest to kompozycja czysto instrumentalna.

Pozostaje mi tylko zachęcić wszystkich do wysłuchania tej płyty. Może na początku jednego lub dwóch utworów. To muzyka, która wymaga od słuchacza całkowitego oddania. W zamian oferuje paletę bogatych brzmień, pięknych solowych fraz, ludowych śpiewów. To bogactwo może trochę przytłaczać, szczególnie gdy słuchacz nie zetknął się wcześniej z wielką muzyką Karola Szymanowskiego. Jest to doskonała okazja, aby to nadrobić. Mam też osobistą satysfakcję z tego, że muzycy, których cenię za dotychczasowe inicjatywy głównie na polu muzyki folkowej, tak profesjonalnie i z wielką pasją zrealizowali projekt promujący muzykę poważną. Jednocześnie liczę na kolejne projekty o tym charakterze w niedalekiej przyszłości.

Skrót artykułu: 

łyta Etnofonie Kurpiowskie. Tribute to Szymanowski i Skierkowski jest projektem zrealizowanym w 2011 roku w ramach obchodów Roku księdza Władysława Skierkowskiego na Mazowszu. Można śmiało powiedzieć, że poruszono w tym celu wszelkie instytucje dysponujące najwartościowszymi materiałami dokumentującymi działalność dwóch wybitnych Polaków. W pieczołowicie sporządzonej i ujmującej szatą graficzną wkładce do płyty (czy to zasługa autorki projektu - Weroniki Grozdew?) znajdziemy odesłania do zbiorów Archiwum Kompozytorów Polskich BUW, Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce, Narodowego Archiwum Cyfrowego, Archiwum Polskiego Radia, Zbiorów Fonograficznych im. M. Sobieskiego Instytutu Sztuki PAN.

Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!