Dobrek Bistro

"Wszędzie jesteśmy dodatkiem do programu, ciekawostką, bo nie pasujemy do żadnego konkretnego stylu" - mówi o swoim zespole pochodzącyz Polski Krzysztof Dobrek - akordeonista i kompozytor grupy Dobrek Bistro. To polsko-austriacko-rosyjsko-brazylijski kwartet z Wiednia.Zespół ma na swoim koncie płytę "Bistro Live" (2003) z muzycznymi eksperymentami - latynoamerykańskie rytmy wymieszane z jazzem, muzykąbałkańską i orientalną, przyprawione nutą cygańską, żydowską i słowiańskim folklorem.


Wasz zespół ma ciekawy, międzynarodowy skład.

Krzysztof Dobrek: Zespół istnieje od 2000 roku, ale nie wszyscy z obecnego składu byli w nim od początku. Aliosha Biz jest skrzypkiem; ma wykształcenie klasyczne. Uczył się w Konserwatorium Czajkowskiego w Moskwie, po czym, gdy miał 18 lat, przyjechał do Wiednia. Od razu po przyjeździe zaczął grać w kapeli greckiej. Wtedy po raz pierwszy musiał grać bez nut. Nasz perkusista, Brazylijczyk Luis Ribeiro, doszedł do zespołu cztery lata temu. Pewne doświadczenia związane z rytmiką, "groove", wyniósł ze szkoły samby w Brazylii. Instrumentami perkusyjnymi zaczął zajmować się jednak stosunkowo późno - po przyjeździe do Europy. Luis jest nietypowym Brazylijczykiem. Jego rodacy mówią o nim, że jest "Niemcem", bo jest punktualny, zorganizowany i zawsze przygotowany na próbę. Fascynuje się Afryką. Podróżuje tam, współpracuje z lokalnymi zespołami, ale jest na tyle wszechstronnym człowiekiem, że odnajduje się również w innych stylach muzycznych, grywając nawet z DJ-ami. Naszym najnowszym "nabytkiem" jest basista Sascha Lackner, "typowy Wiedeńczyk" - jego matka pochodzi z Iranu. Jest jedynym muzykiem z dyplomem. Sasha gra dużo w zespołach jazzowych, chociaż jego największą fascynacją jest tango.

Zazwyczaj jest w zespole ktoś, kto "dowodzi"…

Nasza grupa nie ma nic wspólnego z demokracją. Całą muzykę piszę ja. System pracy jest taki, że przynoszę na próbę same melodie i mówię pozostałym w kategoriach "niemuzycznych", jak bym sobie to wyobrażał. Często na zasadzie klimatów, na przykład: "Wyobraźcie sobie śnieg, góry…". I zaczynamy grać. Szukamy najlepszych rozwiązań. Mówię do Luisa: "Tu mógłby być jakiś groove na cajonie…". On od razu daje mi pięć możliwości, a ja wybieram jedną z nich. Dzięki takiej pracy pozostali członkowie mają większy udział w tworzeniu naszej muzyki. Ostatnie słowo należy do mnie, ale staram się każdemu zostawić dużo miejsca, żeby mógł w tej muzyce być "od środka".

Kształciłeś się trochę w Polsce, trochę w Austrii. Sporo podróżowałeś. Od jak dawna zajmujesz się w Wiedniu muzyką?

W Wiedniu jestem już od szesnastu lat. Nigdy nie zajmowałem się niczym innym oprócz muzyki. Zacząłem grać będąc dzieckiem. Pierwsze pieniądze zarobiłem w wieku 13 lat, grając.

Jak wiele miejsca wśród Waszych inspiracji muzycznych zajmuje muzyka tradycyjna, muzyka świata?

Trzeba byłoby zacząć od definicji "muzyki tradycyjnej". Czy na przykład francuski "musette" jest muzyką tradycyjną, czy nie jest? Powstał w końcu XIX wieku, czyli nie jest aż taki stary. W okresie międzywojennym był właściwie muzyką "pop" we Francji, muzyką paryską, do której tańczyło się na ulicach. W tej chwili jest to we Francji tradycja, dzieci uczą się o tym w szkołach. Jeśli uznamy to za muzykę tradycyjną, to jest to w naszej muzyce tradycyjne.

Na nasz utwór "Musettka" Francuzi mówili, że jest bardzo cygański... U mnie takie rzeczy dzieją się przypadkowo. To nie jest tak, że na przykładteraz chcę napisać kawałek w oparciu o konkretne elementy stylistyczne, tylko po prostu piszę, bo coś słyszę. Nie układam muzyki w ten sposób,żeby, dajmy na to, kawałek miał rosyjski posmak. Często wychodzą mi rzeczy zupełnie odwrotne od zamierzeń. Kiedyś pomyślałem, żeby zrobić tangona trzy. Pobiegłem do Alioshy, żeby mu je zagrać, a on mi powiedział: "Przecież to jest najzwyklejszy polonez".

Sądzisz, że przywiozłeś do Wiednia coś z polskich tradycji muzycznych?

Na pewno jest to Chopin. To była muzyka, którą kochałem już jako dziecko i słucham jej do dzisiaj. Jest to właściwie moja "muzyka ludowa", obok cygańskiej, którą poznałem jako nastolatek. W zasadzie nie znam polskiej muzyki ludowej, z wyjątkiem odrobiny muzyki góralskiej.

Wiedeń, miejsce wielokulturowe, z przemieszanymi różnymi wpływami, zupełnie tak, jak to słychać w Waszej muzyce. A jednak to chyba spory sukces,że na Wasze koncerty przychodzi całkiem spora publiczność - około dziewięciuset osób.

Wydaje mi się, że słucha nas tyle osób, bo nie określamy naszej muzyki. W momencie, gdy się określamy, zamykamy drzwi dla wielu ludzi. W Wiedniujest bardzo dużo dobrej muzyki. Właśnie przed chwilą słuchałem ciekawej kapeli - młodzi ludzie grają własne kompozycje, śpiewają po turecku, grająjeden kawałek prawie że dixielandowy, a za chwilę po bułgarsku. Bawią się muzyką, czuć w nich energię, czuć, że to garczek, który za chwilę wykipi,że nie jest to muzealne odświeżanie zabytków, tylko że ta muzyka żyje. Lubię słuchać różnych języków, nawet jeśli ich nie rozumiem, bo każdy językma swoją melodię, jest pewnym instrumentem. Mam plan, żeby nagrać płytę na której będzie na przykład dziesięć różnych języków.

Jak dużo jest w Wiedniu miejsc, w których można posłuchać takiej muzyki?

I dużo, i mało. Wiedeń jest jedną z mniejszych stolic Europy. Prawie wszyscy muzycy tutaj się znają. Mnóstwo osób ucieka do większych miast typu Berlin czy Londyn. W Wiedniu wszystko jest bardziej "zaściankowe", familijne. I to mi odpowiada. Często szukam nie profesjonalnych muzyków, lecz ciekawych miejsc, na przykład wybieram się w sobotę wieczorem do knajpy tureckiej, gdzie grają ludzie, którzy przez cały tydzień zajmują się czymś innym, a pod koniec tygodnia spotykają się, żeby sobie pomuzykować. Mam wtedy możliwość usłyszeć muzykę "od strony kuchni". Wtedy słychać, o co w danej muzyce chodzi.

Jak koncertowało Wam się w Polsce?

Wiem, że w Polsce z naszą muzyką na pewno nie będziemy grać w klubach. Tam się to inaczej rozumie. Tutaj, jeśli gra się w klubie, to ludzie jednak odbierają to jako koncert - bary są wtedy zamknięte, słucha się muzyki. W Polsce mieliśmy na przykład znakomity koncert w ubiegłym roku w Krakowie, w auli Akademii Muzycznej, na festiwalu instrumentów perkusyjnych. Właściwie występujemy zarówno na festiwalach klasycznych, jazzowych, jak i folkowych, ale wszędzie jesteśmy dodatkiem do programu, ciekawostką, bo nie pasujemy do żadnego konkretnego stylu. Wielu ludzi w Polsce nie wiedziało, co z taką muzyką począć i jak ją nazwać. Ale po co nazywać coś, co nie ma nazwy?

Spotykamy się w Wiedniu podczas Międzynarodowego Festiwalu Akordeonowego. Co to za impreza?

Festiwal jest organizowany od siedmiu lat. Na początku były koncerty przeważnie austriackich muzyków. W tej chwili zaprasza się już artystów z całego świata. Chodzi głównie o to, żeby pokazać, w jakich nurtach i kulturach muzycznych pojawia się akordeon i jaką odgrywa rolę. Przyjeżdżają muzycy z Rosji, Bałkanów, USA, Francji, Szkocji, Madagaskaru, Brazylii, w tym roku nawet z Nowej Zelandii - od jazzu, poprzez tango, po inne kierunki muzyczne. Rok temu na festiwalu było pięć tysięcy osób.

Jaka jest muzyka typowa dla Wiednia? Czy taka istnieje?

Muzyka ta nazywa się Schrammel. W skład kapeli wiedeńskiej wchodzi akordeon wiedeński (akordeon wynaleziono w Wiedniu w 1829 roku), czyli akordeon guzikowy o specyficznym brzmieniu, bez klawiatury dla lewej ręki, kontragitara, która posiada jedenaście dodatkowych strun basowych oraz dwoje skrzypiec. Mniej więcej od 150 lat jest to stały skład. Muzyka Wiednia ma niewiele wspólnego z austriacką muzyką ludową. O ile w muzyce austriackiej w zasadzie nie ma utworów w tonacjach molowych, o tyle w muzyce wiedeńskiej jest ich bardzo wiele. Jest to swego rodzaju wyspa w kulturze muzycznej Austrii, która jest bardzo alpejska, trzygłosowa. Muzyka wiedeńska nie jest muzyką ludową - istnieje wyznacznik, iż takowa posiada anonimowych twórców. Zaś ta została skomponowana.

A jak rozumiesz pojęcie "muzyka ludowa"?

Muzyki ludowej nie można odciąć od obyczajów, rytuałów. W Polsce, w okresie powojennym, może z wyjątkiem muzyki z Karpat, wyparła ją "cepelia". Dla mnie kultura ludowa jest czymś, co żyje, czymś, co nie jest sztucznie podtrzymywane dzięki dotacjom, coś co samo z siebie istnieje na co dzień.

Dziękuję za rozmowę.

Skrót artykułu: 

"Wszędzie jesteśmy dodatkiem do programu, ciekawostką, bo nie pasujemy do żadnego konkretnego stylu" - mówi o swoim zespole pochodzącyz Polski Krzysztof Dobrek - akordeonista i kompozytor grupy Dobrek Bistro. To polsko-austriacko-rosyjsko-brazylijski kwartet z Wiednia.Zespół ma na swoim koncie płytę "Bistro Live" (2003) z muzycznymi eksperymentami - latynoamerykańskie rytmy wymieszane z jazzem, muzykąbałkańską i orientalną, przyprawione nutą cygańską, żydowską i słowiańskim folklorem.

Dział: 

Dodaj komentarz!