Córka Wiosny

Najbardziej wyczekiwaną gwiazdą tegorocznego XVI Festiwalu Kultury Żydowskiej we Wrocławiu "Simcha", odbywającego się w drugiej połowie maja, była Mor Karbasi. Ta 26-letnia izraelska artystka podbija serca najtwardszych krytyków. A to za sprawą niezwykłego stylu - mieszkanki wielu kultur połączonej z subtelnym, pełnym emocji głosem.

Marcin Piosik: Zapytam Cię o sam początek - Twoje dzieciństwo. Czy w tamtym czasie marzyłaś o zostaniu wokalistką? Muzyka była przecież dookoła Ciebie od momentu gdy się urodziłaś…
Mor Karbasi: Myślę, że nie było tak - nie zawsze marzyłam, by być wokalistką. Śpiewanie było dla mnie oczywistością. Nigdy nie mówiłam: "gdy dorosnę zostanę piosenkarką". To był po prostu naturalny bieg. Wszystko co robiłam rowadziło mnie w tym kierunku. Gdy miałam dziewiętnaście lat opuściłam rodzinny dom i wyjechałam do Anglii. Mieszkałam tam przez pięć lat - pisałam piosenki, pracowałam nad muzyką wspólnie z Joe Taylorem, który do dziś jest moim gitarzystą. Dorastałam, słuchając tego co nazywamy world music. Moi dziadkowie od strony mamy pochodzą z Maroka, a od strony taty z Iranu. Moja mama zawsze słuchała muzyki z Maroka, muzyki arabskiej. Gdy byłam nastolatką, ktoś pokazał mi grupę Madredeus - niesamowity zespół z Portugalii. Od tego zaczęła się moja fascynacja world music, choć w zasadzie nie lubię tego terminu, ale tak się mówi. Słuchałam też flamenco, fado, Umm Kultumm, sporo muzyki klasycznej, uczyłam się grać na fortepianie od piątego roku życia. Moja muzyka ma więc wpływy z różnych stron.

Pierwsza płyta zebrała świetne recenzje. Porównywano Cię z największymi wokalistkami świata, między innymi z legendą świata ladino - Yasmin Levy. Czy spodziewałaś się takiego odbioru Twojego debiutanckiego albumu?
Miałam taką nadzieję. To było moje wejście na rynek. Każdy artysta pracuje na to przez długi czas. Z drugą płytą jest już inaczej - wtedy tworzysz coś, bo minął już jakiś czas. Pierwsza płyta to coś, co układasz naprawdę długo. Już na pierwszym krążku miałam świetnych muzyków - był Trilok Gurtu, Onu Majunda, Kaye Kard… Nie oczekiwałam takiego zainteresowania, ale miałam taką nadzieję. Generalnie lubię zainteresowanie moją osobą, pewnie dlatego wybrałam tę profesję…

Kluczem do sukcesu może być ten wyjątkowy miks międzykulturowy - między kulturą żydowską, arabską - możesz w swojej muzyce łączyć te kultury, w czasie gdy te dwie nacje żyją w tak trudnej sytuacji?
To może być jedyny sposób na jednoczenie ludzi. Muzyka jest przecież poza religijnymi barierami czy normami, poza politycznymi poglądami, to coś zupełnie wolnego. Warunkiem bycia niezależnym muzykiem jest myślenie w sposób całkowicie wolny, bycie wolną osobą. Najpierw musimy poukładać sobie wszystkie inne rzeczy, a dopiero potem brać się za komponowanie. Wtedy to będzie prawdziwe.

Żyjąc w Jerozolimie, która sama w sobie jest wyjątkowym miejscem, ale również po okresie spędzonym w izraelskiej armii, masz przecież bardzo różne doświadczenia. Jak te wszystkie rzeczy wpłynęły na to, co robisz teraz?
Izrael, a szczególnie Jerozolima, to faktycznie wyjątkowe miejsce. Gdy wracam tam dzisiaj, uzmysławiam sobie cały ten kulturowy tygiel. Wynika z różnic, nawet wewnątrz narodu izraelskiego - jest tam wiele grup ludzi, inaczej postrzegających siebie nawzajem, bardzo religijnych. Ale żyje tam ponad pięćdziesiąt różnych grup wyznaniowych, inaczej się ubierających, zachowujących, myślących. Mamy oczywiście różne religie - są chrześcijanie, muzułmanie, Ormianie i wiele innych. Ta różnorodność ma duży wpływ na muzykę w Izraelu, która jest bardzo "pomieszana". Myślę, że i na mnie ten konglomerat miał dobry wpływ. Dzięki temu moje myślenie nie jest ograniczone tylko do stylistyki, w której się poruszam - nie boję się sięgać po nowe instrumenty. W izraelskiej armii śpiewałam. Cieszę się, że mogłam włączyć się tym, co najbardziej lubię, czyli śpiewaniem, a więc nie było to takie trudne.

Co skłoniło cię do śpiewania w ladino, który w opinii wielu jest językiem wymierającym, zanikającym?
Przede wszystkim bardzo duży związek z Hiszpanią, z językiem hiszpańskim, który zawsze uwielbiałam. Wiele lat temu moja rodzina przybyła z Hiszpanii, a obecnie mieszkam w Sewilli, bo zawsze wiedziałam, że kiedyś muszę tam zamieszkać. Nie wiem, czy w ogóle należy mówić "muzyka ladino", bo ona ma wpływy z wielu stron. Ja po prostu kocham te melodie, są wyjątkowe - z jakiegoś powodu przetrwały pięćset lat. Wiele z nich co prawda nie dotrwało do dziś, może dlatego, że nie były tak dobre. Poza tym ich tematyka - są to głównie bardzo kobiece pieśni, przez wieki były śpiewane przez matki ich dzieciom, z pokolenia na pokolenie. Moja mama też zawsze mi je śpiewała. Dochodzi do tego jeszcze fakt, że jest to muzyka Żydów, którzy pięćset lat temu opuścili Hiszpanię. To wszystko powoduje, że ta muzyka jest mi tak bliska.

W sieci możemy zobaczyć krótki dokument, w którym wracasz do Jerozolimy, do swojej rodziny, rozmawiasz z ludźmi, spacerujesz po tamtejszych ulicach. Czy często masz okazje, by wrócić do domu?
Tak, właściwie teraz dopiero wróciłam z wakacji u mojej rodziców. To zawsze jest dla mnie wspaniała sprawa - odwiedzić te wszystkie miejsca, które znam z dzieciństwa. Dziś mieszkam w Sewilli i przyznam, że na swój sposób czuję się również bardzo związana z tamtym miejscem. Gdy tylko wysiadłam z samolotu, poczułam się jak w domu. Trudno mi to wytłumaczyć, może nawet czuję się tam bardziej w domu, niż gdy jestem w Izraelu. To raczej coś wewnętrznego, coś co trudno mi wyjaśnić.

Ale pewnego dnia zdecydowałaś się przenieść do Londynu, który jest przecież zupełnie inny. Skąd taka decyzja?
Po prostu spotkałam Anglika! Początkowo żyliśmy osobno. Mój gitarzysta, Joe Taylor, jest moim partnerem. W pewnym momencie musieliśmy zdecydować, kto do kogo się wprowadzi. Londyn jest świetnym miejscem dla muzyki. Byliśmy zdania, że dla rozwoju naszej muzyki Londyn będzie dla nas dwojga lepszym miejscem. Przynajmniej na jakiś czas. Mam jednak nadzieję, że kiedyś wrócę do Izraela.

To Twój drugi pobyt w Polsce podczas koncertów. Czy masz jakieś skojarzenia z Polską, która przecież w poprzednich wiekach była ważnym ośrodkiem kultury żydowskiej?
To właściwie mój trzeci pobyt w Polsce. Pierwszy raz przyjechałam tutaj, będąc nastolatką. To była szkolna wycieczka - przyjechaliśmy zobaczyć dawne getto, smutną część żydowskiej historii i ogólnie tragiczną kartę w historii ludzkości. Dzisiejszy wieczór traktuję bardzo emocjonalnie, ponieważ mogę zaśpiewać w żydowskiej synagodze w Polsce. Jestem szczęśliwa, że mogę być tutaj i dzielić się miłością - to właśnie zdarzy się dziś.

Jakie masz plany na przyszłość - jakieś marzenia, projekty, które chciałabyś zrealizować.
Właśnie kończę nagrywanie mojej trzeciej płyty zatytułowanej "Córka Wiosny". Mam nadzieję wydać ją na początku przyszłego roku. Chciałabym powiększyć swój zespół i wpleść trochę gry na fortepianie, oczywiście gdy poczuję, że jestem już na to gotowa, bo naturalnie śpiewanie to ciągle moja największa pasja. Chcę dzielić się tą muzyką z jak największą liczbą ludzi. Ta muzyka na to zasługuje.

Na koniec chciałbym zapytać Cię o Twoje kreacje, sukienki, w których występujesz na scenie. Czy jest ktoś, kto projektuje je dla Ciebie, czy sama dokonujesz po prostu tak świetnych wyborów?
Do tej pory wybieram je sama, lub - jak to mówi moja mama - one mnie wybierają. Mam bardzo bliski kontakt z moją mamą. Ona często mówi mi w sklepie: "- Sprawdźmy czy ta sukienka chce nas". To może nieco dziecinne, ale jestem właśnie taką dziewczyną - uwielbiam sukienki, buty i inne takie rzeczy. Mam nadzieję, że kiedyś w przyszłości będę miała kogoś, kto będzie dla mnie projektował kreacje, ale póki co - sama muszę ich szukać, co wcale nie jest takie łatwe, bo mam dość specyficzny gust, a to co noszę, musi jeszcze pasować do tego co robię.

Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.

Skrót artykułu: 

Najbardziej wyczekiwaną gwiazdą tegorocznego XVI Festiwalu Kultury Żydowskiej we Wrocławiu "Simcha", odbywającego się w drugiej połowie maja, była Mor Karbasi. Ta 26-letnia izraelska artystka podbija serca najtwardszych krytyków. A to za sprawą niezwykłego stylu – mieszkanki wielu kultur połączonej z subtelnym, pełnym emocji głosem.

Dział: 

Dodaj komentarz!