Byłam na festiwalu

Felieton. Maria Baliszewska

Zakopane. Lubię to miejsce i lubię Tatry, nawet więcej – uwielbiam tam chodzić, zwłaszcza po nieoczywistych ścieżkach, bocznych, bez ludzi. Do szarotek na Stołach, na Małołączniak hawiarską drogą, na Rakoń, Trzydniowiański Wierch i inne, mniej uczęszczane szlaki. I lubię zakopiański Międzynarodowy Festiwal Folkloru Ziem Górskich, który ma już 49 lat, a w przyszłym roku będzie obchodził półwiecze. To wyjątkowe wydarzenie – przetrwało zmianę systemu, odrodziło się we współczesnej lub prawie współczesnej formie. Wciąż jest konkursem, bo w Polsce konkursy mają moc i są lubiane. Po prostu rywalizacja u nas jest niezbędna! W życiu i folklorze… To może najbardziej kontrowersyjna cecha tego wydarzenia, ale tradycja Złotych, Srebrnych i Brązowych Ciupag oraz Zbyrkadeł przyznawanych w konkursie im. Władysława Trebuni-Tutki (impreza towarzysząca, konkurs muzyczny kapel, śpiewaków, instrumentalistów, grup śpiewaczych z różnych stron świata) jest silniejsza od chęci li tylko zabawy, czyli świętowania. W tym roku festiwal został zatopiony w wodzie. Deszcz padał pięć festiwalowych dni i absolutna większość licznych imprez odbywała się w namiotach. Na szczęście gospodarze Zakopanego wiedzą, że pogoda zakopiańska nieprzewidywalna jest i są na to przygotowani. A ja – juror festiwalu im. Władysława Trebuni-Tutki miałam okazję obserwować bardziej niż zwykle publiczność gromadzącą się w wielkim, festiwalowym namiocie. Po pierwsze, było jej bardzo dużo, stale i codziennie, za co deszczowi dziękuję! Po drugie, była znakomita i cieszyła się wielokulturowością tego festiwalu. A jest ona, ta wielokulturowość, imponująca, bo byli w Zakopanem Jakuci ze swoim szamańskim śpiewem, obrzędami i instrumentarium, Tajwańczycy z orkiestrą czytającą z nut pisanych sto lat temu chińskim pismem nutowym, Macedończycy, Turkowie, Słowaccy Romowie, Bułgarzy z unikatowym śpiewem (na liście światowego dziedzictwa UNESCO) i wielu innych – trudno wymienić wszystkich przedstawicieli narodów Europy i świata. I Polski też. Ta idea spotkań wielokulturowych została wyeksplikowana przez prof. Romana Reinfussa (pamiętam, mam nagraną rozmowę) na samym początku istnienia festiwalu. A był on wśród jego założycieli. Miałam okazję obserwować ten festiwal przez całe moje życie (czyli dość długo) i cieszę się, że ta idea wciąż jest żywa. Idea spotkań międzykulturowych samych uczestników – wykonawców, muzyków, tancerzy, śpiewaków w liczbie bliskiej tysiąca, bo to duże zespoły, i idea spotkań odbiorców, czyli słuchaczy, widzów, uczestników warsztatów (licznych i dla różnych grup wiekowych, zwłaszcza dzieci), przygodnych obserwatorów zwiedzających wioskę festiwalową, próbujących narodowych potraw z różnych stron świata, oglądających stroje i uczących się razem pieśni, tańców, nawet języków. Bawiących się i uczących się tak po prostu bycia razem w odmienności.

Maria Baliszewska

Skrót artykułu: 

Zakopane. Lubię to miejsce i lubię Tatry, nawet więcej – uwielbiam tam chodzić, zwłaszcza po nieoczywistych ścieżkach, bocznych, bez ludzi. Do szarotek na Stołach, na Małołączniak hawiarską drogą, na Rakoń, Trzydniowiański Wierch i inne, mniej uczęszczane szlaki. I lubię zakopiański Międzynarodowy Festiwal Folkloru Ziem Górskich, który ma już 49 lat, a w przyszłym roku będzie obchodził półwiecze.

Dział: 

Dodaj komentarz!