Bojler w kwiaty

Iłarion „Zenek” Daniluk

fot. tyt.:  dekoracja fasady bloku na Osiedlu Millenium w Hajnówce

Iłarion Daniluk? Zenek? Jak można by go zaanonsować? Domorosły, wędrowny artysta? Utalentowany samouk? „Malarz pokojowy”, który w latach 70. i 80. XX w. wymalowywał całe wnętrza domów w Hajnówce i okolicznych miejscowościach?
Urodził się w 1939 r. we wsi Kamień na Białostocczyźnie, jako jedno z siedmiorga dzieci w zamożnej, chłopskiej rodzinie. Po ukończeniu szkoły podstawowej pracował jako traktorzysta w PGR-ze. Zastępczą służbę wojskową odbył w kopalni w Rudzie Śląskiej. Tam dało o sobie znać jego „malarskie zacięcie”, wskutek czego wysłano go do szkoły plastycznej w Bytomiu. Po wypadku w kopalni (gdy gruda węgla uszkodziła mu twarz) przeniósł się do Krakowa, gdzie sprzedawał swoje obrazy na rynku oraz w galeriach. Po powrocie w rodzinne strony wykonywał różne prace remontowo-budowlane. To jego pomysłu i (po części) wykonania były pionierskie dekoracje fasad bloków mieszkalnych na Osiedlu Millenium w Hajnówce. Właściwe dla sztuki ludowej Polski i Białorusi motywy haftów, kap i dywanów przekształcił w zgeometryzowane, ozdobne zestawienia. W latach 70. i 80. XX w. dekorował całe pomieszczenia mieszkalne: pokoje, łazienki, kuchnie, ściany, sufity, podłogi, nie pomijając toaletowych spłuczek, kaloryferów, bojlerów czy karniszy. W jednej wsi znaleziono tapczan, który był pomalowany przez Zenka także od wewnątrz, kryjąc na dnie ukwiecone jeziorko. Sprawny malarsko, bezbłędnie oddawał pożądaną fakturę drewna czy marmuru.
Ale za prawdziwe opus magnum należy uznać dekorację wnętrz domów na rodzimym Podlasiu, w których z rozmachem stworzył wielkoformatowe kompozycje pejzażowe, pokrywające całe połacie ścian w tzw. pokojach gościnnych. Ekspresja ta pochłaniała go zupełnie (malował po kilkanaście godzin dziennie i nie zdarzało się, aby cokolwiek poprawiał!). W rezultacie nie opuszczał miejsca, które w danym czasie ozdabiał, obywając się w ten sposób bez konieczności posiadania własnego domu. Roztaczał w tych malowidłach arkadyjską wizję ziemskiego bytowania, życzeniową wizualizację rodzimego Sanssouci. Powracającym w niej lejtmotywem były blokowiska z wielkiej płyty, które z upodobaniem inkorporował w swoje wyobrażeniowe Arkadie pośród czystych jezior, krystalicznych kaskad, majestatycznych gór, przemycając w ten sposób tęsknotę za nieskażoną naturą i potrzebą życia w jej bliskości. Było to antidotum na depresjogenną estetykę socjalistycznej rzeczywistości.
To, co uderza już przy pierwszym spotkaniu z malarskim oeuvre tego twórcy, to coś, co określiłabym jako rodzaj wyobraźni kolorystycznej, która powołuje do istnienia zaskakujące zestawienia barwne (np. w wystroju klatki schodowej w Hajnówce z 1976 r.). Pobrzmiewają tu także mniej miłe echa przedstawieniowości doby PRL-u w konwencji np. imieninowych kartek. Zrozumiałe są w jego malarstwie znamiona sztuki ludowej Białorusi i Polski, sztuki, dla której zawsze inspiracją na wyciągnięcie ręki była sama natura.
Francuzi mają Baudelaire’a i jego Sztuczne raje. Nam wystarczy woda czysta i trawa zielona.

Beata Sokołowska-Smyl

Skrót artykułu: 

Iłarion Daniluk? Zenek? Jak można by go zaanonsować? Domorosły, wędrowny artysta? Utalentowany samouk? „Malarz pokojowy”, który w latach 70. i 80. XX w. wymalowywał całe wnętrza domów w Hajnówce i okolicznych miejscowościach?

fot. tyt.:  dekoracja fasady bloku na Osiedlu Millenium w Hajnówce

Dodaj komentarz!