Bębny z duszą

Tabla

Indyjskie brzmienie muzyczne buduje kilka niepowtarzalnych instrumentów. Jednym z nich jest zestaw dwu bębnów o nazwie tabla. Tabla wyewoluowała z dwumembranowych, walcowatych bębnów, na których gra się niesłychanie złożone rytmy, głównie za pomocą palców. Złożone i pełne niezwykłych ozdobników rytmy realizowane przez mistrzów tabli zafascynowały wielu zachodnich muzyków i poprzez awangardowe nurty jazzu i rocka przedostały się do elektronicznej muzyki tanecznej. O tajnikach tabli opowiada Jan Kubek.

Janku, dlaczego tabla? Od kiedy? I czy było coś wcześniej? Dlaczego grasz na tym trudnym instrumencie?

Jan Kubek: Jest to jeden z najciekawszych instrumentów perkusyjnych, jakie zdarzyło mi się spotkać. Ogromna różnorodność możliwych do uzyskania dźwięków, ich czystość, możliwość precyzyjnego dostrojenia do instrumentów melodycznych i niezwykła dynamika, stawiają te dwa małe bębny na wysokiej pozycji. Tabla jest nie tylko instrumentem rytmicznym, ale także melodycznym. Słychać to zwłaszcza w klasycznej muzyce indyjskiej, gdzie rytm i melodia nieustannie wirują obok siebie, wzajemnie się przenikając. Ich żywiołowość jest przy tym bardzo subtelna i zaskakująco stonowana, jeżeli porównamy je z używanymi w innych kulturach bębnami.

Mój pierwszy kontakt z tablą na żywo to koncert bengalskiego tablisty Aloke Dutty w Krakowie. To było z siedem lat temu i ja wówczas grałem już trochę na djembe, ale to, czego doświadczyłem przerastało moje wyobrażenia o muzyce perkusyjnej. Postanowiłem spróbować sam i kupiłem moją pierwszą tablę w sklepie indyjskim. Szybko się jednak przekonałem, że książka J. Bartza to za mało, żeby nauczyć się grać. Prawdziwym początkiem było więc spotkanie z Jerzym Pomianowskim, który jest moim pierwszym i jak dotąd najważniejszym nauczycielem. Dzięki niemu mogłem zakosztować tradycyjnego sposobu uczenia się poprzez recytowanie sylab za mistrzem. Myślę, że na początku taki kontakt jest niezbędny. Trzeba zobaczyć prawidłowe ułożenie dłoni i palców, usłyszeć dobrze zagrany dźwięk, by można było pracować samemu nad problemami technicznymi. Najważniejsza była jednak życzliwość, z jaką spotkałem się w domu państwa Pomianowskich, atmosfera radości muzykowania i wiedza o muzyce indyjskiej. To było dla mnie inspiracją podczas pierwszych miesięcy dość monotonnych ćwiczeń.

Tabla nie jest trudnym instrumentem, w każdym razie nie trudniejszym niż inne. Początki są niezbyt zachęcające, ale po opanowaniu podstaw wkracza się do niezwykłego świata. Każdy tablista na początku uczy się kompozycji wielkich mistrzów, więc na stosunkowo wczesnym etapie nauki może się delektować ich pięknem i siłą.

Który z mistrzów tabli Cię zachwyca? Kogo słuchasz najchętniej? Jaka gra jest dla Ciebie inspiracją – „modern” czy „tradition”?

Staram się słuchać różnych nagrań, ale mam słabość do tradycyjnych. Tak naprawdę to tak prosty podział nie istnieje. Współczesne granie to po prostu wynik przenikania się różnych tradycji muzycznych i czasami jest to upraszczanie starych form. Trzeba pamiętać, że klasyczna muzyka jest improwizowana, więc podobnie, jak jazz zmienia się, ale ciągle czerpie ze starych źródeł. W Indiach nie nazywa się tego tworzeniem w naszym rozumieniu. Muzyka istnieje już w swojej najdoskonalszej formie, a grający sprawia, że możemy ją usłyszeć. Dlatego ceni się tam przede wszystkim zdolność budowania nastroju. Tak się często tłumaczy sanskryckie słowo rasa które dosłownie oznacza „smak”, „sok”. Każda raga przywołuje określony nastrój, podobnie cykl rytmiczny, czyli tala. Tak więc każda kombinacja określonej skali dźwięków i modelu rytmicznego prowadzi do zamanifestowania się rasa. Ale żeby tak się stało, nie wystarczy techniczna sprawność i błyskotliwość. Ważne jest głębsze zrozumienie istoty tej muzyki, jej duchowego charakteru i filozoficznych treści w niej zawartych.

Fascynuje mnie muzyka Indii południowych, w której tabla wprawdzie nie występuje, ale to skarbnica archaicznych, niezwykle ciekawych form muzycznych i instrumentów. Staram się docierać do starych nagrań, dokumentujących sztukę nieżyjących już mistrzów tabli. Mają one w sobie specyficzną siłę, której nie można się doszukać we współczesnych nagraniach. Dawniej nie używało się nagłośnienia, więc tabliści grali innym dźwiękiem. Najciekawsze są jednak kompozycje i tale z rzadka już dziś używane. Muzyka ta podlega zmianom jak każda inna i być może trudno by to było nazwać komercjalizacją, niemniej jednak staje się w jakimś sensie łatwiejsza w odbiorze, co cieszy się uznaniem obecnej publiczności. Kiedyś słuchaczami byli koneserzy o wyrafinowanym guście. Teraz koncerty organizuje się dla dużej ilości osób, zmieniła się więc atmosfera, styl gry. Wirtuozerskie popisy zaczęły wypierać dostojność starego stylu.

Z nie-tradycyjnych pozycji cenię sobie płyty z udziałem Zakira Hussaina, Triloka Gurtu, Ramesha Shottama, którzy od dawna współpracują z czołowymi jazzmanami i ustalili wysoką pozycję indyjskiej tradycji muzycznej na świecie. A z rzeczy zupełnie nowych – Talvin Singh, który jest tablistą i DJ-em w jednej osobie. Jego muzyka to nie tylko nowe spojrzenie na tablę, ale również innowacje w ambitniejszej muzyce klubowej.

Opisz dzień z życia tablisty – ile ćwiczysz? Co należy robić, aby instrument był sprawny, stroił?

Gram codziennie minimum dwie godziny. Ideałem jest poświęcenie jednej na poranne ćwiczenia techniczne i naukę nowych kompozycji. Po takiej rozgrzewce wieczorem można popracować nad tym, co już się umie i nad improwizacjami. Oprócz tego dość często gram próby z moimi przyjaciółmi. Ale trzeba pamiętać o tym, że w Indiach ta codzienna praktyka zajmuje po kilka, kilkanaście godzin pod okiem doświadczonego mistrza. Do tego często naukę rozpoczyna się bardzo wcześnie, w wieku kilku lat. To wyjaśnia niezwykłą sprawność techniczną indyjskich muzyków klasycznych.

Tabla jest dość delikatnym instrumentem, dlatego należy dbać, szczególnie w przypadku membran, o ochronę przed mechanicznymi uszkodzeniami, wodą i nadmierną wilgocią. Ważną rzeczą jest czyszczenie membran poprzez delikatne zeskrobywanie osadzającego się talku. Strojenie jest podstawowym zabiegiem przed każdym graniem. Na rozstrojonej tabli nie można prawidłowo wydobyć dźwięków! Najpierw stroi się dwa przeciwległe punkty, potem następne dwa po linii prostopadłej do pierwszych. Na koniec analogicznie pozostałe punkty.

Wielu ludzi o to pyta, więc może poradzisz czytelnikom – jakie można spotkać rodzaje tabli i gdzie je kupić? Ceramiczne, metalowe a może drewniane? Warto też opisać części tabli i podać techniczne ABC.

Instrumenty pochodzące z różnych części Indii różnią się trochę wymiarami i barwą dźwięku, ale przy dobrych instrumentach nie ma to znaczenia. Niestety w Polsce takie to rzadkość, najczęściej spotyka się tanie instrumenty, którym można wiele zarzucić. Na pewno na początek taki zestaw wystarcza, później trzeba się rozejrzeć za czymś przyzwoitym, bo jakość instrumentu ma jednak duże znaczenie. Na pewno łatwiej będzie poszukać na zachód od Odry, no i oczywiście w Indiach. Dobry instrument jest zawsze dość ciężki, masywny i porządnie wykonany. Zawsze należy sprawdzić kilka różnych par, dobierając barwę najbardziej nam odpowiadającą. Żeby ją usłyszeć, konieczne jest nastrojenie dhayanu albo tabli – tak nazywa się mniejszy bęben. Wykonany jest z drewna, najlepszy materiał to ciężkie, szlachetne gatunki. Większy nazywany bywa bhayan albo duggi i tradycyjnie był wykonywany z gliny lub drewna. Obecnie ze względów praktycznych najczęściej jest to miedź, mosiądz, stal. Nie polecam aluminium. Należy też zwrócić uwagę na rzemienie napinające membranę, muszą być dość grube i stosunkowo równe na całej swojej długości. Bardzo ważny jest gab lub inaczej siyahi, czyli krążek czarnej pasty na membranie. Powinien być dość gruby i ciężki. Spotykane wymiary to najczęściej dla bhayanu 9-10 cali, natomiast dhayan ma od 5-7cali. Dobór wymiarów jest ważny, ponieważ średnica określa przedział dźwiękowy, który brzmi najlepiej i ułatwia strojenie zestawu między sobą. To powinna być oktawa lub kwinta.

Kłopoty tablisty koncertującego to strojenie w różnych warunkach, sposoby nagłaśniania, miejsce dla muzyka...

Koncerty zazwyczaj bywają trudne, ponieważ tabla to instrument dość cichy i wymagający przestrzeni, w której mógłby zabrzmieć. Wymaga miejsc o dobrej akustyce lub selektywnego nagłośnienia. Pierwsze zdarza się rzadko, drugie jeszcze rzadziej, ponieważ oznacza dobry sprzęt nagłaśniający i akustyka, który czuje specyfikę instrumentu. Ja zazwyczaj używam dwóch mikrofonów, bo to daje możliwość wyrównania poziomów pomiędzy dhayanem i bhayanem. Ustawienie dobrej barwy zależy jednak już od akustyka, więc bywa różnie. Czasami kłopotem jest brak miejsca do grania. Grający, nawet jeżeli ma własny dywanik, musi wybrać brudną posadzkę i plątaninę kabli albo jakiś podest. W ostateczności można wskoczyć na stół. Strojenie przy drastycznych zmianach temperatury i wilgotności wymaga zapasu optymizmu i cierpliwości.

Gdzie Cię można usłyszeć – koncertowo i na płytach? Czy udzielasz porad i lekcji gry na tabli?

Na żywo najczęściej podczas koncertów Projektu Karpaty Magiczne, co ostatnio oznaczało najczęściej Słowację. Poza tym prezentacje instrumentów w galerii Stary Dom i warsztaty przez nią organizowane. Pyty Karpat Magicznych są też jedynymi wydawnictwami, na których pojawia się moja tabla. Wprawdzie istnieją inne nagrania, ale czekają jeszcze na wydanie albo jakość techniczna nie jest wystarczająco dobra. Jest na przykład undergrundowo wydana kaseta z Andrewem Nixonem na lirze korbowej, gitarą Mike’a i gitarą basowa Migdała. Ale nie jest to dobra dokumentacja tego, co graliśmy jako Scaur. Z tego składu obecny w Krakowie jest tylko Mike i to z jego gitarą grywam najczęściej. Są okresy kiedy grywamy każdego wieczoru, cenię sobie bardzo te spotkania, bo grywamy sobie swobodne improwizacje inspirowane starymi kompozycjami, które graliśmy kiedyś w szerszym składzie.

Bardzo rzadko, ale zawsze w wielką przyjemnością, próbuję grać klasyczne ragi z moimi przyjaciółmi mieszkającymi w Luboniu koło Poznania. Dzieli nas zbyt wiele kilometrów, więc trudno się spotykać, a ta muzyka wymaga częstego wspólnego muzykowania. Projekt nazywa się Gandharva i tworzy go Leszek Mrowiński grający na bansuri (bambusowy flet poprzeczny) i jego brat Jacek, grający na sitarze. Do tego składu często dochodzi jeszcze jeden sitarzysta – Piotr. Kolejny projekt to akustyczne trio z basistą Rafałem „Dyktą” Mazurem, którego znam od czasów wspólnego grania w Scaur. Muzyka, którą gramy to jego kompozycje i pomysły, suto zaprawione jazzowymi improwizacjami. Stosunkowo dużo tabli używam grając z perkusistą Maćkiem Polkowskim. Do niedawna był to kwartet z elektrycznym basem Michała i samplami z komputera Krzysia. Teraz maestro od elektroniki wyjechał do Londynu po inspiracje i kaskę, więc gramy we trójkę: perkusja, bas, tabla, a czasami Mike ze swoją gitarą.

Sam nie lubię rankingów, ale proszę, podaj swój kanon płytowy związany z tablą:

Tradycyjna muzyka: Ahmed Jan Thirakwa, „Mahapurush Mishra”, Alla Rakha, Kumar Bose, Anindo Chatterjee, Jnan Prakash Ghosh i Kamalesh Maitra z tablą tarang. Z nieortodoksyjnych: Trilok Gurtu Usfret, „Remember” Shakti z Zakirem Hussainem jego „Making Music”. Nowa muzyka to Talvin Singh „O.K”, Tabla Beat Science „Tala Matrix” i Sacred System „Naqual Site” znanego pana w berecie, czyli Billa Laswella.

Dziękuję Ci za to usystematyzowanie naszych wielu miłych pogawędek!
Chciałem Ci podziękować za to samo...

Rozmawiał Marek Styczyński      

Wywiad jest fragmentem książki „Ucho Jaka” Marka Styczyńskiego i Anny Nacher o ich podróżach muzycznych, która ukaże się w roku 2003, nakładem krakowskiego wydawnictwa „Bezdroża”.


Ewolucja tabli trwa nadal i znanych jest wiele lokalnych odmian tego instrumentu oraz jego elektroniczne przetworzenia w rodzaju tablatronix i zestawów sampli. Pionierem tabli pośród zachodnich muzyków był Collin Walcott z legendarnej dziś grupy Oregon i formacji Codona (od pierwszych liter imion: Collin Walcott, Don Cherry i Nana Vasconcelos). Tragicznie zmarły podczas europejskiej trasy koncertowej Walcott studiował sitar u Pandita Ravi Shankara i tablę u Pandita Alla Rakha. Doskonałe płyty Oregonu i Codona pokazały, że tabla ze swoimi niezwykłymi możliwościami muzycznymi doskonale wypełnia rolę klasycznych zestawów perkusyjnych i wprowadza ponadto wiele nowych i bardzo interesujących muzycznie rozwiązań.

Wraz z kolejnymi muzycznymi projektami Johna Mc Laughlina pojawili się na Zachodzie wirtuozi tabli – Trilok Gurtu, Zakir Hussain i uczynili z tabli instrument wielkich sal koncertowych. Ornette Coleman i wielu innych muzyków z kręgów jazzowej awangardy wykorzystywało tablę w swoich nagraniach, odchodząc daleko od indyjskich pierwowzorów. Nie sposób tu nie wspomnieć o tabliście Badal Royu, który pochodzi z Bangladeszu i nagrywał z Milesem Davisem, Pharoachem Sandersem, Ornettem Colmanem, Davidem Liebmanem i wielu innymi muzykami. To Badal Roy stworzył podwaliny dla stałej obecności tabli w jazzie i muzyce eksperymentalnej.

Od początku obecności tabli na Zachodzie wykorzystanie jej oscyluje od całkowicie dowolnego, bez stosowania się do indyjskich reguł gry na tym instrumencie (najlepiej obrazuje to solowa płyta Nany Vasconcelosa „Saudades”, Ecm) po klasyczne wykonania z kręgu Ravi Shankara („The Sounds of India” Ravi Shankar – sitar; Chatur Lal – tabla; N.C. Mullick – tambura, Columbia). Znacznie później pojawili się tabliści zmierzający do syntezy tradycyjnych technik gry i nowych potrzeb muzycznych. Płyty Talvina Singha i Zakira Hussaina spełniają te oczekiwania. Pewien etap ewolucji tabli i jej obecności na Zachodzie podsumowuje płyta „Tabla Beat Science Tala Matrix” wydana przez Axiom Billa Laswella.

W Polsce tabla pojawia się w nagraniach w latach siedemdziesiątych za sprawą Tomasza Hołuja z grupy Ossian (później: Osjan), Jerzego Pomianowskiego (Raga Sangit), Janusza Czaczkowskiego i Marka Sawickiego (LP „Msza Wędrującego” PN Muza), Marka Styczyńskiego („Atman”). Szczególną pozycję zajmuje Jerzy Pomianowski, który studiował tablę u Pandita Nikhil Ghosha w Indiach i chętnie dzielił się swymi umiejętnościami z zainteresowanymi tradycyjnymi technikami gry. Tak jak w Indiach tablistów łączy nauczyciel, tak i w Polsce spośród uczniów Jerzego Pomianowskiego wywodzi się jedyny zawodowy polski tablista – Jan Kubek.

Skrót artykułu: 

Indyjskie brzmienie muzyczne buduje kilka niepowtarzalnych instrumentów. Jednym z nich jest zestaw dwu bębnów o nazwie tabla. Tabla wyewoluowała z dwumembranowych, walcowatych bębnów, na których gra się niesłychanie złożone rytmy, głównie za pomocą palców. Złożone i pełne niezwykłych ozdobników rytmy realizowane przez mistrzów tabli zafascynowały wielu zachodnich muzyków i poprzez awangardowe nurty jazzu i rocka przedostały się do elektronicznej muzyki tanecznej. O tajnikach tabli opowiada Jan Kubek.

Dział: 

Dodaj komentarz!