Andrzej Bieńkowski

"Śpiewy Polesia. Ukraina"

Książka + CD, Muzyka odnaleziona, 2008

Długo zastanawiałem się, jaka ma być ta płyta? O czym książka? Czy pokazać przede wszystkim urodę wielogłosowego śpiewu, czy zanurzyć się w przeszłość, obrzędy, tajemnicze, poetyckie przesłania tekstów pieśni. Kiedy zaczęliśmy tłumaczyć ich słowa (tłumaczenia są w książce), byłem zaskoczony i poruszony ich poetyką, symboliką.

Nagrywałem od granicy z Polską do Czarnobyla. Wysiedlonych po katastrofie reaktora znaleźliśmy pod Kijowem. Śpiewają, może już jako ostatni na świecie, pieśni rusałkowe. W nich odnaleźli tożsamość i poczucie więzi po dramacie wysiedlenia.

Obok małych, dwu-trzyosobowych grup śpiewaczych usłyszymy na płycie duże kolektywy, które występowały w kołchozowych domach kultury. Bardzo dobre. Jest też zespół cerkiewny z małej wioski, który śpiewa jak najlepsze chóry.

Specjalnie polecam czarodziejskie śpiewy starych, mądrych kobiet, śpiewy o niezwykłej symbolice, poruszające swoją surowością i poetyką.

Jest też kilka grup śpiewaczych, takich jak Danii Czekun, czy Anastazji Czumuniewicz - po prostu mistrzostwo świata. To przy filmowaniu tych zespołów supernowoczesny sprzęt HDV odmówił współpracy. Siła głosu trzech kobiet była tak potężna, że automatyka wysiadła! Nagrywając sam czułem, że śpiew sprzęga się gdzieś w mojej głowie, dzieje się coś niezwykłego. To tajemnicza emocja, która towarzyszyła zbiorowym śpiewom. To nie są piosenki.

Zwracam uwagę na archiwalne zdjęcia z wesel, gdzie widać poplątanie starych obrzędów z radziecką rzeczywistością. No i dzisiejszą malowniczość ukraińskiej wsi, z jej drewnianą architekturą.

Chciałem pokazać, że i teraz czujny obserwator może spotkać tam wspaniałą przygodę.

Śpiewy Polesia to nasza pierwsza książka z płytą o Ukrainie. Planujemy dalsze.Projekt dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Skrót artykułu: 

Książka + CD, Muzyka odnaleziona, 2008

Jak głęboko możemy sięgnąć w przeszłość wiejskiej muzyki, nie tracąc zrozumienia dla jej oddziaływania i emocji, które wywoływała? Trzystrunowe basy opoczyńskie, uważane za instrument drugoplanowy, prawie perkusyjny, potraktowałem jako symbol tradycyjnej muzyki. Zniknięcie basów z kapel miało poważne skutki. Był to koniec muzyki, która wywodziła się ze śpiewu (mazurki) i początek nowoczesnej muzyki wiejskiej - już z harmoniami, akordeonami, dęciakami. Nadchodził czas muzyki z miasta. Od tej pory muzykanci byli wynajętym zespołem a nie współuczestnikami trudnego dziś do zrozumienia weselnego szaleństwa.



Dział: 

Dodaj komentarz!