Anatol Krawczuk - malarz wsi

Za co ludzie tak kochają obrazy pani dziadka, Anatola Krawczuka? - zapytał mnie dziennikarz TVP Białystok. Dziadek kocha to niebo, drzewa, ptaki, cerkwie i każdy kamień. Miłość wyraża za pomocą pędzla i farby. Ludzie rozumieją ten język, widzą jego miłość do ich małej ojczyzny.


30 maja 2008 roku w Muzeum Małej Ojczyzny w Studziwodach odbył się wernisaż wystawy malarstwa mojego dziadka, Anatola Krawczuka, ludowego malarza terenów białostoczczyzny. Na ścianie jednej z izb zabytkowej chaty, w której mieści się muzeum, można było obejrzeć pejzaże, które mówią o miłości do przyrody, wsi, folkloru.


Artysta

Dziadek urodził się 15 kwietnia 1923 roku we wsi Krzywa, koło Bielska Podlaskiego. Mieszka tam wraz z żoną do dziś. Wiele z obrazów przedstawia krzywiańskie chaty, las, krzywiańskich mieszkańców. Malarstwo dziadka historyk sztuki Iwona Marcinowicz - Jakimiuk nazwała współczesnym malarstwem nieprofesjonalnym o tematyce świeckiej. Nieprofesjonalnym dlatego, że dziadek nie miał możliwości, by rozwijać swój talent w szkole artystycznej. W latach 40. uczył się w "Domu Twórczości" w Białymstoku u Mikołaja Czurabo (1913 - 1998), jednego z najbardziej znanych współczesnych malarzy białoruskich. Otrzymał wówczas propozycję kontynuowania nauki w Instytucie Sztuk w Witebsku. Sytuacja materialna oraz wojna nie pozwoliły mu przyjąć propozycji. Malował jednak dalej, nawet na przymusowych robotach w Braniewie, mimo kłopotów z utrzymaniem rodziny, mimo wielu przeciwności. Maluje do dziś. Pędzlem malarz stworzył nastrój melancholii jesiennego pejzażu, ukazał detal architektury drewnianych chałup rodzinnej wsi, dzięki którym mała ojczyzna artysty jest łatwo rozpoznawalna. Paleta barw jest soczysta jak dywany dwuosnowowe, delikatna - pastelowa, jak lniane bryty na ręcznikach - napisała w katalogu z wystawy Marcinowicz - Jakimiuk.


Wernisaż

Wystawa to jubileusz 85. lat artysty. To również wstęp do mającego odbyć się tydzień później V Międzynarodowego Festiwalu Folkloru Wiosennego Studziwody 2008. Wernisaż odbył się na podwórku otoczonym drewnianym płotem, na którym wisiały gliniane dzbanki i ręcznie tkane chodniki. Jubileusz uświetnił występ chóru Żemerwa, który śpiewa białoruskie pieśni folklorystyczne z okolic Bielska Podlaskiego oraz Hajnówki. Pieśni wykonywane były w autentycznej manierze, tzw. otwartym białym głosem. Wystąpił też Ormiański Chór Kameralny z Moskwy, uczestnik Hajnowskich Dni Muzyki Cerkiewnej. Następnie komisarz wystawy Doroteusz Fionik zaprezentował katalog z pejzażami dziadka. W czasie prezentacji artysta siedział na drewnianej scenie, obok niego siedziałam ja - wnuczka Eliza Krawczuk, oraz uczennica dziadka, która uczy się obecnie w Liceum Plastycznym w Supraślu.


Wnuczka

Na wystawie znajduje się również ułamek mojej twórczości. Odziedziczyłam po dziadku potrzebę rozmawiania językiem malarstwa. Moja twórczość to kontynuacja jego talentu, podziękowanie za zarażenie mnie pasją sztuki. Malarstwa uczyłam się na Akademii Podlaskiej w Siedlcach. Moją twórczość dziadek nazywa "nowoczesną", gdyż odchodzę od jego ukochanego realistycznego pejzażu. Mam nadzieję tworzyć i rozwijać się z taką pasją, jak on.

Skrót artykułu: 

Za co ludzie tak kochają obrazy pani dziadka, Anatola Krawczuka? - zapytał mnie dziennikarz TVP Białystok. Dziadek kocha to niebo, drzewa, ptaki, cerkwie i każdy kamień. Miłość wyraża za pomocą pędzla i farby. Ludzie rozumieją ten język, widzą jego miłość do ich małej ojczyzny.

Dział: 

Dodaj komentarz!