15-lecie Werchowyny

3 marca 2007 r. w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego w Warszawie odbył się jubileuszowy koncert z okazji 15-lecia istnienia zespołu Werchowyna. To jedna z najstarszych grup grających słowiańską muzykę etniczną i prekursorzy ruchu folkowego w Polsce.

Początek fascynacji muzycznych Werchowyny sięga przełomu lat 80 i 90-tych XX wieku. Wędrówki grupy przyjaciół po górach i spotkania z żyjącymi tam ludźmi oraz z prawie wówczas nieznaną nam - a raczej zapomnianą - kulturą łemkowską, huculską, ukraińską stały się pretekstem do założenia zespołu. Od turystycznych imprez, zabaw, amatorskich wykonań i muzycznej edukacji Werchowyna z czasem stała się jednym z najważniejszych polskich zespołów odwołujących się do kultury ludowej. Autorskie interpretacje i brawurowe wykonania przysporzyły jej wielu admiratorów, a także drugie już pokolenie wychowanków.

Zespół występuje okazjonalnie, a jego specjalność, cykl "dorocznego misterium wokalnego" odbywający się corocznie na Politechnice Warszawskiej, to wydarzenie przyciągające ogromną publiczność. Pozycja obowiązkowa, wręcz kultowa dla każdego miłośnika folku. W repertuarze zespołu znajdują się pieśni a' cappella wykonywane wielogłosowo, tzw. białym śpiewem.

Rozmowa z Ewą Wróbel, kierownikiem wokalnym zespołu, etnomuzykologiem.

15 lat minęło - jakie były największe w tym czasie sukcesy, a jakie niepowodzenia, wzloty i upadki Werchowyny?

Same wzloty (śmiech). Upadków nie pamiętamy. Głównym sukcesem jest chyba to, że nieprzerwanie od 15 lat świetnie się bawimy śpiewając i grając, organizując kolejne koncerty, nagrania. Sukcesem są też nasze wydawnictwa fonograficzne: 3 kasety i 5 płyt. Płyty wymienię: "Krynyczeńka", "Werchowyna Live" - nagrana na koncercie na Politechnice, "Oj zza hory", "Hej kolęda, kolęda" - kolędy polskie, "Pieśni święte i grzeszne" - ostatni album dwupłytowy.

Sukcesem była wizyta na Ukrainie i wspólna trasa koncertowa z ukraińską Werchowyną, granie dla Łemków na Watrach i zabawach ludowych w Bartnem.

Sukcesem jest też to, że mimo pewnych zmian, "trzon" zespołu przez 15 lat pozostał ten sam. Dziewczyny odchodziły, żeby urodzić dzieci, panowie żeby dzieci kąpać itd., ale wszyscy zwykle wracają po jakimś czasie, coś ich ciągnie z powrotem.


Skąd fascynacja akurat folklorem wschodnim?

Folk wschodni, bo Werchowyna wywodzi się ze środowiska Studenckiego Koła Przewodników Beskidzkich, czyli ludzi zainteresowanych wszystkim, co związane jest z Beskidem Niskim i Bieszczadami, także kulturą mieszkających tam Łemków.

Stąd najpierw zainteresowanie muzyką łemkowską, później rozszerzone na wielogłosowe pieśni ukraińskie, poleskie, pograniczne - i to już głównie moja zasługa, bo przez kilka lat prowadziłam badania terenowe na Pograniczu, nagrywając pieśni, ucząc się śpiewu bezpośrednio od śpiewaczek wiejskich. Śpiewamy głównie pieśni wschodnie, bo fascynuje nas wschodnia wielogłosowość, specyficzne harmonie, maniery wokalne, śpiew tzw. "otwartym gardłem".


Werchowyna nie jest zespołem koncertującym regularnie... z czego to wynika?

Bo po co tak ciągle koncertować? (śmiech). My lubimy głównie śpiewać i po to się spotykamy. Szczególnie lubimy śpiewać w specyficznych warunkach akustycznych, stąd nasze umiłowanie corocznych koncertów w Auli Głównej Politechniki Warszawskiej - długie pogłosy, świece, ciemność, podniosły nastrój... Czasami, kiedy dostajemy inne propozycje koncertowe, przyjmujemy je, ale sami ich nie poszukujemy. Muzyka nie jest dla nas źródłem utrzymania, ale jest pasją i hobby. Bardzo się oczywiście cieszymy, kiedy się okazuje, że ludzie chcą nas słuchać, ale gdyby nie chcieli, to też pewnie byśmy śpiewali (śmiech). Małą ilość koncertów rekompensujemy naszym słuchaczom sporą ilością wydanych płyt.

Co, Twoim zdaniem, zmieniło się przez te 15 lat jeśli chodzi o tzw. folk w Polsce? Jak widzisz przyszłość tego ruchu, który w znacznej mierze Wy kreowaliście?

Zmieniło się bardzo dużo, a ja najbardziej cieszę się, że rozwój folku stał się pewnym procesem, a nie chwilową modą. Dla wielu osób - także z naszego zespołu, folk był pierwszym krokiem do sięgania głębiej - do folkloru, także polskiego. Wielu z nas związało się na dłużej z różnymi środowiskami etnograficznymi, wielu poszukuje rozwoju na różnych warsztatach, badaniach terenowych itd. Myślę, że to najcenniejszy wynik "oddziaływania" folku. No i powstanie dużego i mocno zintegrowanego środowiska odbiorców muzyki ludowej, folkowej i okołofolkowej - to duże zbiorowe osiągnięcie, w którym mieliśmy swój mały udział. Warto było.
Skrót artykułu: 

3 marca 2007 r. w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego w Warszawie odbył się jubileuszowy koncert z okazji 15-lecia istnienia zespołu Werchowyna. To jedna z najstarszych grup grających słowiańską muzykę etniczną i prekursorzy ruchu folkowego w Polsce.

Dział: 

Dodaj komentarz!